Paweł Borys. 39 proc. pracowników w PPK to solidny wynik i kredyt dla programu

WYWIAD | Paweł Borys - z szefem Polskiego Funduszu Rozwoju rozmawia Piotr Skwirowski

Aktualizacja: 02.01.2020 10:14 Publikacja: 02.01.2020 05:00

Paweł Borys prezes Polskiego Funduszu Rozwoju

Paweł Borys prezes Polskiego Funduszu Rozwoju

Foto: materiały prasowe

39 proc. pracowników w PPK po pierwszym etapie tego programu. Sukces czy porażka?

Paweł Borys: Na pewno jest to bardzo dobry wynik. Przede wszystkim PPK stały się standardem rynku pracy, tak jak to jest w rozwiniętych krajach na świecie. Utworzyło je 3,8 tys. dużych firm, a 209 zdecydowało się w tym roku na pracownicze programy emerytalne. Pracodawcy mają bowiem wybór: mogli tworzyć PPK bądź PPE. Jeżeli uwzględnimy obie te formy oszczędzania wspólnie z pracodawcą, to mamy partycypację na poziomie 41 proc. Łącznie 1,3 mln osób w ciągu kilku miesięcy zaczęło oszczędzać na cele emerytalne! Tymczasem po 20 latach upowszechniania IKE, IKZE i PPE mamy w tych programach łącznie zaledwie 900 tys. aktywnych kont. Jest to więc bardzo duży krok w kierunku wdrożenia rewolucji w oszczędzaniu, której celem jest, aby zachęcić jak największą liczbę Polaków do długoterminowego planowania swoich finansów i gromadzenia oszczędności. Długoterminowe i regularne oszczędzanie przynosi najlepsze rezultaty i pozwala zarządzać oszczędnościami bardziej efektywnie. Bo pieniędzy mamy coraz więcej, ale zbyt duża ich część leży na nisko oprocentowanych depozytach lub w gotówce i nie pracuje. Warto poświęcić te pół godziny w tygodniu i planować swój domowy budżet oraz pomyśleć o swoich finansach na emeryturze. PPK jest bardzo atrakcyjnym sposobem oszczędzania, ponieważ do naszych oszczędności drugie tyle otrzymujemy w dopłatach od pracodawcy i państwa.

No dobrze, ale czy oczekiwania związane z partycypacją pracowników w PPK nie były jednak większe? PFR mówił o 50 proc., rząd nawet o 75 proc.

Rzeczywiście, w ocenie skutków regulacji dołączonej do rządowego projektu ustawy o PPK, była mowa o 75 proc. pracowników w tym programie. Ten poziom należy jednak rozumieć jako cel po pełnym wdrożeniu PPK i ich upowszechnieniu. Patrząc na doświadczenia Wielkiej Brytanii, gdzie teraz, w bardzo podobnym programie, na którym zresztą wzorowaliśmy nasze PPK, jest blisko 90 proc. pracowników, uważam ten cel jest realny. Brytyjczycy też startowali z niskiego pułapu. I dojście do dzisiejszego poziomu zajęło im ok 6-8 lat. Nasze PPK też potrzebują czasu. Pracodawcy muszą się z nimi oswoić i dostrzec korzyści np. wykorzystując ten benefit pracowniczy dobudowania wizerunku dobrego pracodawcy i zatrzymywania pracowników. Warto przy tej okazji spojrzeć też na PPE, gdzie średnia partycypacja to 67 proc. To pokazuje, że i u nas takie programy cieszą się powodzeniem, ale bardzo dużo zależy od podejścia pracodawcy. Od początku tego roku jako PFR mówiliśmy, że na starcie programu oczekujemy 40-50 proc. Mamy te 41 proc., a jeśli wzięlibyśmy pod uwagę osoby poniżej 55 roku życia, które zapisały się do PPK i odejmiemy pracowników czasowych z zagranicy, którzy z różnych względów w dużej części zdecydowali się z udział w programie zrezygnować, to warto podkreślić, że partycypacja wyniosła blisko 50 proc. Jest to bardzo duży kredyt dla programu pracowniczych planów kapitałowych. Tylko kilku krajom na świecie udało się w tak szybkim tempie upowszechniać takie programy emerytalne. W większości krajów trwało to kilkanaście lat.

 

Dlaczego starsi nie chcą przystępować do PPK? Uznali, że im się nie opłaca?

Z naszych badań wynika, że to jest główny motyw. Starsi pracownicy oceniają, że okres w jakim mogliby odkładać pieniądze w programie jest zbyt krótki, by udało się tam uzbierać większą kwotę. Będziemy ich jednak przekonywać do udziału w PPK, pokazując, że nawet przez rok czy dwa warto odkładać tam pieniądze i korzystać z dopłat ze strony pracodawcy i budżetu państwa. Jeśli ktoś ma powiedzmy 5 tys. zł pensji, to w ciągu roku sam odłoży 1200 zł, w dopłatach dostanie ok. 1400 zł, więc po roku będzie miał ok. 2600 zł. Nawet jeśli będzie odkładał pieniądze tylko przez kilka lat, to i tak mu się to opłaci. Gdyby odkładał samodzielnie, miałby zapewne nie więcej niż połowę tego co uzbiera w PPK. Nie warto z tej możliwości rezygnować.

Czy osoby, które na starcie zrezygnowały z udziału w PPK są już dla tego programu stracone?

Absolutnie nie! W Wielkiej Brytanii stopa rezygnacji na starcie programu sięgała 50 proc. A dziś spadła do niespełna 10 proc. Ludzie stopniowo oswajali się z programem, rosło zaufanie do niego. U nas może być tak samo. Zależy nam na tym, aby wszyscy dokładnie poznali zasady i żeby stało się to na co nam najbardziej zależy, czyli żeby takie programy jak PPK i PPE stały się standardem na rynku pracy w Polsce. Tak, jak w wielu firmach, standardem stały się ubezpieczenia grupowe na życie czy pakiety medyczne. Zresztą w przypadku dużych firm, tak już się stało. Wszystkie udostępniają PPK lub PPE swoim pracownikom, bo taki mają obowiązek, jednak na razie pomiędzy firmami z dużych miast i tymi z mniejszych miejscowości występuje duża dysproporcja w zakresie partycypacji. W firmach w dużych miastach, zwłaszcza zagranicznych, udział pracowników jest powszechny, rzędu 60, 70, a nawet 80 proc. W mniejszych, polskich firmach, z mniejszych ośrodków udział pracowników w PPK jest niestety niższy – sięga niekiedy zaledwie 20-25 proc. Może wynika to z tego, ze tam mniej trzeba walczyć o pracownika, niż w dużych miastach oraz polskie firmy zwyczajnie nie znają jeszcze tych programów. Firmy zagraniczne znają to rozwiązanie z innych rynków, wiedzą, że jest dobre, prowadziły szeroką kampanię informacyjną wśród pracowników. Wiele firm podeszło natomiast do tego bardzo formalnie, tylko wdrożyły program, nie wykorzystały go w sposób pozytywny. Dlatego wystartowaliśmy z akcją promocji pracodawców, którzy zaangażowali się i zadbali o promocję programu i osiągnęli świetne wyniki w tym zakresie. Takich firm jest blisko tysiąc w pierwszym etapie.

 

Mówi się, że PPK są rozwiązaniem tak korzystnym dla pracowników, że trudno znaleźć produkt o choćby zbliżonej stopie zwrotu. Co zatem powstrzymuje ich przed masowym przystępowaniem do programu? Polacy nie potrafią liczyć?

Prezes Budimex mówił, że pracownicy jego działu finansowego policzyli, że nawet w czarnym scenariuszu giełdowym, przy wypłacie pieniędzy z programu, jego uczestnik ma co najmniej 20 proc. zysku. I udział pracowników tego działu w PPK to 100 proc! Udziałowi większej grupy pracowników szkodzą niektóre nieprawdziwe informacje jak np., że PPK to obniżka pensji, a przecież tak naprawdę jest to podwyżka w formie dopłaty do naszych prywatnych oszczędności. Czy poddawanie w wątpliwość prywatności pomimo, że jest to wprost zapisane w ustawie, a środki można w każdej chwili wypłacić. To nieuczciwe, ale trafia niestety do wielu osób. Oczywiście angażujemy się pozytywną kampanię informacyjną, ale budowania zaufania na pewno zajmie kilka lat. Program jest taki sam dla pracowników w firmach, w których partycypacja jest wysoka, jak i w tych gdzie jest niska. Branże, w których działają poszczególne firmy, też nie mają większego znaczenia. No może poza górnictwem, które ma swoje przywileje emerytalne i już PPK, aż tak bardzo nie potrzebuje. Wszystko to skłania nas jak już mówiłem, do stwierdzenia, że bardzo dużo zależy tu od pracodawcy. Oczywiście cieniem na PPK kładzie się historia OFE. Związany z nią spadek zaufania do długoterminowego oszczędzania wychodzi nam w badaniach i podczas bezpośrednich spotkań z pracownikami. Do tego dochodzi niski udział cudzoziemców w programie. I niski udział pracowników zatrudnionych na czas określony, a tych mamy w Polsce bardzo dużo, bo prawie 20 proc. Więc trochę to wynika ze struktury rynku pracy, trochę z poziomu dochodów, które choć rosną, ciągle nie są jeszcze wysokie, trochę też z niskiego zaufania po historii OFE. Ale PPK to w sumie bardzo prosty sposób gromadzenia prywatnych oszczędności i nie należy tego komplikować. Każdy kto obecnie nie korzysta z programu, może do niego przystąpić w dowolnym momencie. W każdym razie zrobiliśmy pierwszy krok i jest to solidna podstawa by upowszechnić długoterminowe oszczędzanie ramię w ramię z pracodawcą. Te 1,3 mln osób, to bardzo solidny wynik. Uważam też, że rozwiązanie OFE, które nastąpi w przyszłym roku, poprawi wiarygodność PPK. Będzie jasne, że mamy prywatne, dziedziczone, dobrowolne, kapitałowe rozwiązania emerytalne, czyli mamy IKE i IKZE, PPE i PPK, no i mamy ZUS, który daje nam podstawowe bezpieczeństwo emerytalne i emeryturę dożywotnią. Ten model jest z perspektywy międzynarodowej optymalny i upowszechniany teraz w wielu krajach. Z systemów drugo filarowych, takich jak OFE, prawie wszyscy się wycofują, bo niedookreślone jest w nich czy jest to system publiczny, czy prywatny. W PPK nie ma takich wątpliwości plus system jest tani oraz posiada atrakcyjny sposób inwestowania dopasowany do wieku oszczędzającego.

Przed nami drugi etap PPK. Obejmie mniejsze firmy. Będzie łatwiejszy czy trudniejszy?

Mamy tu firmy zatrudniające od 50 do 249 osób. To 20 tys. firm i blisko 2 mln pracowników. Czyli mniejsza liczba pracowników niż w pierwszym etapie i więcej firm. Doświadczenia z Wielkiej Brytanii mówią, że im mniejsze firmy, tym trudniej. Trudniej zachęcić pracodawców do zaangażowania się w promocję systemu. Nadal będziemy prowadzili kampanię informacyjną, zarówno w mediach elektronicznych, jak i w tradycyjnych. Będziemy się posługiwali pozytywnymi przykładami dużych firm, które świetnie weszły w PPK. Będziemy też prowadzili bardzo szeroko szkolenia dla pracodawców i dla pracowników z udziałem zespołu portalu www.mojeppk.pl. Będziemy zachęcali firmy, żeby wykorzystały ten program jako benefit pracowniczy. Już dziś jest dużo ogłoszeń rekrutacyjnych, w których PPK są wymieniane właśnie jako taki benefit. Uważam też, ze pracodawcy powinni raz do roku, na przykład przy przygotowywaniu PIT dla pracowników, przygotowywać dla nich dokument, w którym informowaliby ile wpłacili na ich konta w PPK. Dzięki pieniądzom zgromadzonym na tych kontach będą mogli m.in. realizować swoje plany na emeryturze, a przede dodatkowo zabezpieczyć się finansowo.

 

Zaraz dojdziemy palm...

(Śmiech) Wszystkim życzę emerytur pod palmami, choć plaże nad Bałtykiem są najlepsze! Ale oczywiście ich nie obiecuję. Nie obiecujemy gruszek na wierzbie, ale pokazujemy korzyści programu. Natomiast, jeśli mamy jakieś plany na okres po zakończeniu aktywności zawodowej, to po prostu warto pomyśleć o tym, jak wtedy będą wyglądały nasze finanse. Tymczasem badania pokazują, że bardzo niewielki procent z nas, zaledwie kilkanaście procent, planuje swoje finanse w taki sposób.

Czy giełda i rynek kapitałowy nie są zaskoczone poziomem partycypacji? Wydaje się, że liczyły na więcej, bo to by oznaczało, że trafi do nich więcej pieniędzy z PPK.

Program nie jest robiony dla giełdy, lecz dla tych osób, które w nim oszczędzają, dla pracowników. Ale oczywiście rynek kapitałowy może na PPK zyskać, strumień oszczędności, który trafi za jego pośrednictwem na giełdę, może być dla niej dźwignią rozwoju z korzyścią dla wzmocnienia bazy finansowania sektora przedsiębiorstw. Co tez jest bardzo ważne, bo zdrowy system finansowy oparty jest o trzy filary: bankowość, ubezpieczenia i rynek kapitałowy. Po wdrożeniu całego programu zakładam, że będzie w nim gromadziło oszczędności około 4 mln pracowników, co będzie przekładało się na miliardy nowych oszczędności długoterminowych, których tak naprawdę nigdy Polska nie posiadała. Warszawa dysponować będzie z kolei największą bazą inwestorów w regonie Europy Środowej i Wschodniej.

A co firmami państwowymi? Nie zaskoczyły szczególnie wysoką partycypacją.

Medialne oczekiwania z tym związane to były bajki. Nie można przecież zmusić pracowników firm państwowych do udziału w PPK. Oni muszą sami chcieć. Trzeba też pamiętać, że w tej grupie mieliśmy duże firmy jak Poczta Polska czy PGG, gdzie z różnych przyczyn zaszczepienie takiego programu nie jest łatwe. Ważne, że nie mamy żadnych sygnałów o firmach, które PPK w ogóle nie wdrożyły. Mamy nadzieję, że tam gdzie się pojawił, będzie się z czasem rozwijał.

 

Jakieś zaskoczenia na plus i na minus po pierwszym etapie programu?

Całe wdrożenie przebiegło bardzo sprawnie, a było to potężne wyzwanie operacyjne. Na plus zaskoczyło mnie to, że upodobania polityczne raczej nie miały wpływu na decyzje o udziale w programie. Polacy po prostu potrafią liczyć i ocenić co im się opłaca. Zaskoczeniem na plus jest także duża liczba firm, w których partycypacja sięgała 60-70 proc. i więcej. Na minus chyba jednak tak duże zróżnicowanie owej partycypacji, czyli spora liczba firm z udziałem pracowników na poziomie zaledwie 15-20 proc. Będziemy zachęcać pracowników tych firm, aby przystąpili obecnie do programu. Celem jest, aby za kilka lat gromadzenie oszczędności emerytalnych wspólnie z pracodawcą stało się powszechnym standardem w Polsce. Rozmawiał Piotr Skwirowski

CV

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Wcześniej zarządzał programami emerytalnymi dla polskich instytucji finansowych, takich jak Narodowy Bank Polski oraz GPW. Pracował też m.in. w Grupie Deutsche Banku, w DWS TFI, a także jako dyrektor zarządzający w PKO Banku Polskim.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych