Omikron faktycznie jest wysoce zakaźny i w kilku państwach zaczyna być dominujący, w tym także szaleje w USA, ale daje łagodniejsze symptomy niż delta. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna, wirus mutuje i to z pewnością jeszcze nie koniec walki, a globalne rekordy zachorowań świadczą o tym najlepiej.

Przez pewien czas jednak strach mieszał się z nadzieją, że omikron spowoduje cofnięcie się banków centralnych, a szczególnie Fed, z obranej ścieżki zacieśniania polityki pieniężnej. Wygląda jednak na to, że tak się nie stanie. Dane z USA potwierdzają dobre momentum gospodarcze. Kraj nie szykuje się na lockdown. Odbija się to w retoryce bankierów centralnych. Fed może zacieśniać politykę pieniężną szybciej – kontrakty na stopy wyceniają już wysokie prawdopodobieństwo podwyżki na marcowym posiedzeniu. W „minutkach" FOMC dodatkowo padło też nowe stwierdzenie o tym, że Fed rozważa również redukowanie swojego bilansu, a więc nie tylko zmniejszanie skali QE, ale zasypywanie rynku skupionymi aktywami. Przede wszystkim kolejne jastrzębie stanowisko FOMC zostało negatywnie odebrane przez giełdy, a głównie wrażliwy na podwyżki stóp technologiczny NASDAQ. Inflacja jest jednak problemem globalnym. Publikowany w piątek szacunek inflacji HICP dla całej strefy euro za grudzień wyniósł 5 proc. r./r. (prog. 4,8 proc.). EBC zwykle jest jednak mniej zdecydowany niż Fed, dodatkowo inflacja w USA jest wyższa, ale powoli też może nie mieć wyboru i skłaniać się ku zapowiedziom podwyżek stóp.

Problem inflacji jeszcze mocniej widać w Polsce. Wg danych GUS-u szacunkowa inflacja CPI w Polsce w grudniu sięgnęła 8,6 proc. r./r. wobec prognozy 8,2 proc. Oznacza to, że jednocześnie jest to najwyższy odczyt od 2000 r. Późna reakcja na ten problem wiąże się z działaniami zdecydowanymi i być może zbyt pochopnymi. Zapowiedziane obniżki podatków, w tym VAT-u na paliwo, pomogą tylko w krótkim terminie. Niemniej RPP też obecnie już działa zdecydowanie i po ostatniej podwyżce o 50 pkt baz., zestawiając piątkowe dane o inflacji z ostatnią konferencją prezesa NBP, można spodziewać się kolejnych. To dobra informacja dla banków, ale zła dla deweloperów. Na razie realne stopy są ujemne, a to dla giełdy dobrze, ale gorzej, że być może część inflacyjnego ciężaru zostanie przerzucona na spółki z udziałem SP.

Pandemia nie powiedziała ostatniego słowa, ale obecnie na pierwszy plan wysuwa się walka z jej skutkami, czyli gospodarczo z inflacją wywołaną tanim pieniądzem, spekulacją finansową, a także realnymi ograniczeniami podażowymi. ¶