W ostatnich dniach uwagę skradły jednak wydarzenia natury geopolitycznej wraz z ponownym zaognieniem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Wydaje się, że nieco za mało mówi się o trendzie powiązanym z dwoma powyższymi. Mowa o rosnących cenach surowców. Obniżki stóp procentowanych w USA zaczynają przypominać fatamorganę. Wszyscy je widzą, ale jakoś dotrzeć do nich nie możemy.
Miały się rozpocząć w marcu, a mamy już kwiecień i rynkowe stopy procentowe są zauważalnie wyżej niż na początku roku. Drugim dość pewnym terminem wydawał się czerwiec, ale ostatnie dane o inflacji najprawdopodobniej okażą się gwoździem do jego trumny. Może więc wrzesień? Tylko czy Fed będzie jak RPP i obniży stopy w newralgicznym okresie przed wyborami? Jakby nie patrzeć widać pewną konsekwencję, która widmo obniżek stóp plasuje na coraz to dalsze terminy. Jeszcze skończyć się to może brakiem obniżki, podczas gdy na początku roku trzy były pewne niemalże jak w banku.
Napięta geopolityka to podobnie uporczywy trend. Konflikt w Ukrainie wyewoluował między innymi w stronę obopólnych ataków na infrastrukturę energetyczną. Ukraińcy zaczęli tak skutecznie niszczyć dronami rosyjską infrastrukturę paliwową, że nawet USA zaniepokoiły się tego konsekwencjami w postaci zmniejszonego eksportu ropy z Rosji, a więc wyższymi cenami surowca. Z kolei Rosjanie atakują ukraińskie magazyny gazu, co wraz z napięciem na Bliskim Wschodzie podnosi ceny gazu na Starym Kontynencie.
Zresztą Bliski Wschód to oddzielny nowy rozdział, w którym Izrael został po raz pierwszy bezpośrednio zaatakowany przez Iran. Była to „operacja odwetowa” za ostrzelanie irańskiej placówki konsularnej w Damaszku. Głównym graczom na czele z USA nie zależy na dalszej eskalacji konfliktu, ale trudno nie dostrzec niebezpieczeństw w taktyce wet za wet. Izrael de facto zapowiedział bowiem odwet, a ten może być trudno pozostawić bez odpowiedzi.
W tym krajobrazie tegoroczna zwyżka indeksu S&P 500 stopniała z 10 proc. na koniec pierwszego kwartału do 6 proc. obecnie. Z kolei wzrost indeksu CRB (wskaźnik cen surowców – red.) z tych samych 10 proc. na koniec marca powiększył się do 12,5 proc. obecnie. Patrząc po głównych surowcach, czyli ropie, złocie i miedzi, stopy zwrotu od początku roku wynoszą odpowiednio 15 proc., 16 proc. i 12 proc. Są to wyniki przynajmniej dwa razy większe niż w przypadku akcji.