Chodzi o ostatnią wypowiedź szefa Fedu Jerome’a Powella, który wskazał na brak postępów w tym roku w osiąganiu celu inflacyjnego. W rezultacie trend wzrostowy rentowności amerykańskich obligacji został utrzymany, rentowności dwulatek osiągnęły w pewnym momencie poziom 5 proc., a benchmarkowe dziesięciolatki zbliżyły się do 4,7 proc., znacznie skracając dystans do szczytów z listopada ubiegłego roku.

Bezpośrednim skutkiem powyższych czynników był wzrost nerwowości na giełdach akcji, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. To, co zwracało uwagę podczas ostatnich kilku sesji, to relatywna przewaga indeksu S&P 500 nad indeksem rynku Nasdaq. Różnice w stopach zwrotu nie są przypadkowe. Niedawna wypowiedź Powella, która zawiera się w paradygmacie „wyżej na dłużej”, najbardziej negatywnie wpłynęła właśnie na wyceny spółek technologicznych, z uwagi na ich wysoką wrażliwość na poziom stopy dyskontowej dla przyszłych przepływów pieniężnych.

W ostatnich kwartałach to siedem największych spółek, czyli tak zwana wspaniała siódemka, pochodzących z sektora technologii, było odpowiedzialnych za większość wzrostu S&P 500 (i jeszcze bardziej napędzały technologiczny rynek Nasdaq). Miało to oczywiście swoje uzasadnienie w publikowanych przez te spółki wynikach. Obecnie oczekuje się jednak, że w nadchodzących kwartałach dynamika zysków największych firm z S&P 500 osłabnie. Równocześnie analitycy z Wall Street spodziewają się, że pozostałe spółki z S&P 500 nadrobią zaległości.

Ta tendencja może dać paliwo do wzrostu dla rynków w dalszej części roku, jak również zmniejszyć dysproporcje na amerykańskim rynku – zmniejszyć nawis ryzyka wynikający z przepaści pomiędzy stopami zwrotu wspaniałej siódemki a pozostałej części rynku. Zwiększenie tzw. szerokości rynku zniweluje częściowo ryzyko bańki narosłe w gronie największych spółek IT. Rotacja sektorowa w USA w zasadzie już się rozpoczęła, jeśli zauważymy, że to spółki paliwowe były najlepszym sektorem w marcu. W kolejnych kwartałach, jeśli prognozy zysków dla pozostałych sektorów się sprawdzą, możemy być świadkami kontynuacji takich tendencji.

Poza polityką monetarną kluczowym czynnikiem warunkującym nastroje na rynkach jest trwający sezon wyników. W krótkim terminie, pomijając opisane powyżej prognozy dla kolejnych kwartałów, to wyniki spółek z branży półprzewodników stają się papierkiem lakmusowym nastrojów i każda ich publikacja będzie determinować zachowanie rynku, co wyraźnie pokazały ostatnie dobre wyniki tajwańskiego giganta TSMC. W nadchodzącym tygodniu poznamy m.in. wyniki Tesli, Mety, Qualcommu, Microsoftu, Amazonu, a ponadto szeregu innych spółek spoza sektora technologii. Pod obserwacją pozostaną dane makroekonomiczne, które pozwolą oszacować kondycję amerykańskiej gospodarki i ewentualne decyzje Fed w najbliższych miesiącach. Ale w przypadku braku silnych negatywnych lub pozytywnych zaskoczeń w tym zakresie to właśnie wyniki spółek powinny determinować nastroje na rynku amerykańskim.