Z dotychczas podanego zestawu wyłania się obraz postępującego globalnego ożywienia w obszarze przemysłowym, który był główną kulą u nogi globalnego wzrostu w ostatnich kwartałach. O ile relatywnie dobra sytuacja USA nie jest żadnym zaskoczeniem, o tyle już poprawiająca się kondycja Chin nie jest czymś powszechnie oczekiwanym. W Europie sytuacja jest wyraźnie gorsza, choć niejednorodna i na południu kontynentu prezentuje się lepiej niż na północy. Trochę to odwrócenie ról z poprzedniej dekady, kiedy Niemcy wiodły prym w Europie, a teraz nazywane są „chorym” jej człowiekiem. Problemy Niemiec nie są jednak tak istotne dla areny globalnej, w ramach której historia ożywienia pozostaje w mocy. Z punktu widzenia ryzykownych aktywów to co do zasady dobra wiadomość, ale w przypadku instrumentów dłużnych sytuacja zaczęła się komplikować.
Ożywienie koniunktury dość szybko zostało zauważone bowiem na rynkach surowców, które w ostatnim czasie wyróżniają się pozytywnie. Widać to wyraźnie po statystykach wyników za niedawno zakończony I kwartał. Wielu komentatorów skupiło się na bardzo dobrym 10-proc. zwrocie indeksu S&P 500. Tyle samo zyskał jednak indeks CRB, w ramach którego prym wiodły notowania ropy naftowej, której cena zwiększyła się aż o 13 proc. Uwagę skradło trochę złoto, którego cena wybiła się na nowe historyczne maksima, ale nieźle radziło sobie całe spektrum metali, wraz z miedzią uważaną za papierek lakmusowy koniunktury gospodarczej. Wzrost cen surowców ma szansę być kontynuowany, co nie pozostanie bez wpływu na inflację i może włożyć kij w szprychy spodziewanej globalnej dezinflacji. Największy problem stanowi to dla stałokuponowych obligacji. Ich notowania w tym roku zresztą nie grzeszą siłą, czego najlepszym przykładem są ustanowione na początku kwietnia tegoroczne maksima rentowności amerykańskich dziesięciolatek. Praktycznie od początku roku obserwujemy powolny, ale konsekwentny wzrost kosztu pieniądza, co stoi w jawnej sprzeczności z oczekiwaniami spadku stóp procentowych w tym, ale także kolejnych latach.
Dla inwestorów akcyjnych lekki wzrost rynkowych stóp nie stanowi takiego problemu jak dla stałokuponowych obligacji. Tym niemniej jest bodźcem do pewnych przetasowań na poziomie sektorów czy być może także całych krajów. Już widać, że notowania spółek technologicznych radzą sobie zdecydowanie gorzej niż w zeszłym roku. Prym wiodą z kolei spółki energetyczne, które w roku minionym się konsolidowały po bardzo udanym 2022 r. Nie ma za to zmiany w przypadku sektora nieruchomości, który jako jedyny w ramach indeksu S&P 500 notuje stratę od początku tego roku. Rynek najwidoczniej z rosnącą rezerwą podchodzi do oczekiwanego spadku stóp w drugiej połowie tego roku.