Czerwona gospodarka

Objęcie 70 proc. populacji Polski czerwoną strefą epidemiczną będzie miało negatywny wpływ na gospodarkę, ale takiego kryzysu, jak w II kwartale br., nie będzie.

Publikacja: 16.10.2020 10:48

Czerwona gospodarka

Foto: AFP

W czwartek polski rząd zaostrzył reżim epidemiczny, m.in. obejmując 152 powiatów (dotąd 38), w tym wszystkie największe miasta, tzw. czerwoną strefą, w której dodatkowo wprowadził nowe restrykcje. To oznacza m.in., że od soboty w powiatach zamieszkanych przez 70 proc. ludności kraju w sklepach pojawią się limity liczby klientów, nie będzie można organizować imprez okolicznościowych, a szkoły ponadpodstawowe i wyższe  będą nauczały w trybie zdalnym. W całym kraju zamknięte będą baseny, aquaparki i siłownie.

„Skutek gospodarczy wprowadzonych ograniczeń będzie w naszej ocenie znacznie mniejszy niż wiosenny lockdown" – ocenili w piątkowym raporcie ekonomiści z banku PKO BP. Jak dodali, gospodarcze konsekwencje zaostrzonych ograniczeń łagodzone będą przez Tarczę Antykryzysową i Tarczę Finansową, których środki nie zostały jeszcze wyczerpane.

„Skutki ekonomiczne wprowadzonych obostrzeń będą mniej dotkliwe niż lockdownu wprowadzonego wiosną, jednak wyraźnie wpłyną na ścieżkę wychodzenia z kryzysu" – napisali ekonomiści z banku Millennium.

„Większość z tych działań ma ograniczone w skali kraju skutki gospodarcze – dotyczą bowiem branż funkcjonujących przy znacznie niższym popycie lub będących po zakończeniu sezonowych spiętrzeń. Z tego względu wkład sektorów usługowych (w tym np. rozrywki i gastronomii) do spadku PKB będzie mniejszy niż ok. 2,5 pkt. proc. w II kwartale. Całkowity zakaz prowadzenia działalności dotyczy przy tym wąskiego wycinka gospodarki" – ocenili z kolei w piątkowej analizie ekonomiści z banku Pekao.

„Ograniczenie konsumpcji jednak nastąpi, po części ze względu na decyzje samych konsumentów o zaniechaniu aktywności. Widzimy pierwsze tego sygnały w danych dotyczących transakcji kartami płatniczymi. Tryb zdalny dla szkół w obecnej formie nie powinien znacząco wpłynąć na podaż pracy, ale należy liczyć się z tym, że w kolejnym kroku obejmie on szkoły podstawowe i przedszkola (mówił o tym sam premier). Powiększy to oczywiście koszty ekonomiczne" – dodali.

Analitycy z Pekao przypominają jednak, że tąpnięcie PKB w II kwartale było w dużej mierze konsekwencją załamania popytu zagranicznego i administracyjnego ograniczenie handlu. „Żaden z tych czynników obecnie nie występuje" – oceniają.

W II kwartale PKB Polski zmalał o 8,2 proc. rok do roku (albo 8,9 proc. w ujęciu kwartał do kwartału). Te dane za tydzień mogą jednak zostać zrewidowane. W III kwartale, jak przeciętnie szacują ekonomiści, PKB wzrósł w stosunku do poprzedniego kwartału, a tym samym jego spadek w ujęciu rok do roku wyhamował do około 3 proc.

Obecnie, jak oceniają ekonomiści, w IV kwartale należy się liczyć ze spadkiem PKB w stosunku do III kwartału. To zaś sprawi, jak szacują analitycy z Pekao, że PKB zmaleje w ujęciu rok do roku o 4 proc., a nie o 2 proc., jak zakładali jeszcze na początku października.

Analitycy z banku Millennium podkreślają, że ich prognoza zakładająca spadek PKB w tym roku o 3,5 proc. pozostaje aktualna. Dotąd należała ona jednak do pesymistycznych. Na przełomie września i października uczestnicy konkursu „Parkietu" i „Rzeczpospolitej" na najlepszego analityka makroekonomicznego przeciętnie przewidywali, że polska gospodarka skurczy się w br. o 2,9 proc.

Ekonomiści zgodnie podkreślają jednak, że znacznie większa rewizja będzie potrzebna w przypadku prognoz na 2021 r. Jeszcze dwa tygodnie temu przeciętnie przewidywali, że polska gospodarka urośnie w przyszłym roku o 4,3 proc. Obecnie ta prognoza wydaje się zbyt optymistyczna.

Analitycy z mBanku już w piątek ogłosili, że w ich ocenie wzrost PKB w 2021 r. wyniesie 3,8 proc., zamiast 4,9 proc., jak oceniali dotąd.

„Reżim epidemiczny jest wprowadzany na początku okresu sprzyjającego zakażeniom i, w przeciwieństwie do marcowych ograniczeń, perspektywa powrotu do w pełni normalnego funkcjonowania gospodarki jest znacznie bardziej oddalona" – podkreślają ekonomiści z Pekao.

Analitycy z banku Morgan Stanley zauważyli, że w takich okolicznościach zwiększa się prawdopodobieństwo dalszego łagodzenia polityki pieniężnej w Polsce. W ich ocenie Rada Polityki Pieniężnej może zacząć rozważać obniżenie stóp procentowych poniżej zera. Od maja stopa referencyjna NBP wynosi 0,1 proc.

Gospodarka krajowa
Niepokojąca stagnacja w inwestycjach
Gospodarka krajowa
Ekonomiści obniżają prognozy PKB
Gospodarka krajowa
Sprzedaż detaliczna niższa od prognoz. GUS podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura w przemyśle i budownictwie nie zatrzymała płac
Gospodarka krajowa
Długa lista korzyści z członkostwa w UE. Pieniądze to nie wszystko
Gospodarka krajowa
Firmy najbardziej boją się kosztów