Reklama

Budżet w 2020 roku bez deficytu

Rząd przed wyborami będzie chciał się pochwalić, że odpowiedzialnie zarządza finansami i mimo rosnących transferów społecznych potrafi zrównoważyć budżet – wynika z nieoficjalnych informacji „Parkietu".

Publikacja: 26.08.2019 05:11

Premier Mateusz Morawiecki może sam pokierować Ministerstwem Finansów po wybraniu Mariana Banasia na

Premier Mateusz Morawiecki może sam pokierować Ministerstwem Finansów po wybraniu Mariana Banasia na szefa NIK albo awansuje jeden z wiceministrów.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Już na wtorkowym posiedzeniu Rada Ministrów zająć ma się planem finansowym państwa na 2020 r. Jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do rządu, będzie to projekt, w którym nie przewidziano deficytu – dochody mają pokryć wszystkie wydatki. To pierwsza taka sytuacja, by rząd przedstawiał propozycję budżetu bez ujemnego wyniku.

Możliwe, ale trudne

Z naszych ustaleń wynika, że politycy PiS chcą w ten sposób pokazać, iż z jednej strony odpowiedzialnie zarządzają finansami państwa, a z drugiej impuls fiskalny w postaci tzw. piątki Kaczyńskiego został uruchomiony w doskonałym momencie. To znaczy, że pomimo spowolnienia gospodarka wciąż kręci się na tyle, by zapewnić kasie państwa odpowiednie dochody.

– Moim zdaniem realizacja zrównoważonego budżetu w 2020 r. jest możliwa, choć nie będzie to proste zadanie – komentuje Karol Pogorzelski, ekonomista ING BSK. – Choć akurat w czasie osłabienia koniunktury w globalnej i polskiej gospodarce rząd mógłby sobie pozwolić na jakiś deficyt – dodaje.

Także zdaniem Piotra Bujaka, głównego ekonomisty PKO BP, z którym rozmawialiśmy kilka dni temu, rok 2020 może się zakończyć nawet nadwyżką w kasie państwa. I to pomimo dużego programu przedwyborczego, czyli 500+ na każde dziecko, 13. emerytury czy też obniżki podatków. Koszt tego programu to ok. 40 mld zł.

– Byłoby to możliwe, gdyby udały się wszystkie plany rządu dotyczące np. uszczelniania systemu podatkowego oraz pozyskania dużych dochodów jednorazowych – mówił Bujak.

Reklama
Reklama

Gra z opozycją

– Nie sądzę, że to możliwe – ripostuje jednak Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.Dlatego jego zdaniem może być tak, że w projekcie budżetu będzie mowa o braku deficytu, jednak na koniec roku pojawi się ujemny wynik.

– W ogóle plan budżetu, w którym nie ma deficytu, przedstawiony na kilka tygodni przed wyborami byłby dla mnie sporą niespodzianką – zauważa też Borowski. – Byłaby to otwarta zachęta do nacisków płacowych ze strony sfery budżetowej, czy to nauczycieli, czy to pracowników administracji, którzy nie dostali porządnych podwyżek od lat – wyjaśnia.

Zrównoważone finanse publiczne bez deficytu niewątpliwie dobrze brzmią w ustach obecnej władzy, zwłaszcza w kontekście zarzutów ze strony opozycji o rujnowanie kasy państwa przez PiS. Ale ekonomiści przypominają, że uzyskanie tak dobrego wyniku wymaga specjalnych zabiegów, w tym głębszego sięgnięcia do kieszeni Polaków.

Zapłacimy wszyscy

Foto: GG Parkiet

W sumie rząd zamierza w 2020 r. wyciągnąć od podatników dodatkowe prawie 25 mld zł – wynika z wieloletniego planu finansów państwa na lata 2019–2022, przedstawionego w kwietniu, którego zapisy zapewne znajdą się w projekcie budżetu na 2020 r. To m.in. zniesienie limitu 30-krotności składek na ubezpieczenia społeczne ZUS, co ma przynieść ok. 5,2 mld zł dochodów dla państwa, ale mocno uderzy w pracodawców. To także podwyżka akcyzy na alkohol (1,1 mld zł), nowe zasady poboru tzw. opłaty foliowej (1,4 mld zł), danina solidarnościowa (1,1 mld zł), uszczelnienie systemu składek na ZUS i podatku PIT (także od samozatrudnionych, co w sumie ma dać ok. 5,6 mld zł) czy dalsze uszczelnienie systemu VAT i CIT (razem 9,3 mld zł).

– Można się też spodziewać, że część kosztów swoich obietnic rząd wyrzuci poza budżet centralny, czyli przerzuci na barki samorządów czy ubezpieczeń społecznych – zaznacza Karol Pogorzelski. – Dodatkowo zaś ograniczone zostaną inne wydatki niż te już obiecane, np. na usługi publiczne czy inwestycje – dodaje.

Reklama
Reklama

Kto zastąpi ministra

Ciekawe, że obecny minister finansów Marian Banaś, który przygotowuje projekt budżetu na 2020 r., wkrótce ma odejść z resortu. Jest bowiem kandydatem PiS na fotel prezesa Najwyższej Izby Kontroli i raczej pewne jest, że zostanie wybrany na to stanowiska.

Kto go zastąpi? Z naszych informacji wynika, że resort obejmie pieczą sam premier Mateusz Morawiecki albo powoła na ministra jednego z obecnych wiceministrów finansów – Leszka Skibę lub Tadeusza Kościńskiego.

Gospodarka krajowa
Zmiana straszaka dla polskiego konsumenta
Gospodarka krajowa
Nastroje konsumenckie Polaków są najlepsze od pandemii. Ale gorsze niż przed nią
Gospodarka krajowa
Polska „tygrysem wzrostu”, ale potrzebuje kapitału i innowacji
Gospodarka krajowa
Polska czempionem wzrostu gospodarczego. I długu publicznego
Gospodarka krajowa
Inflacja bazowa w Polsce w dół. Jest najniższa od 2019 r.
Gospodarka krajowa
Potrzebny okrągły stół dotyczący polityki mieszkaniowej i społecznej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama