Już na wtorkowym posiedzeniu Rada Ministrów zająć ma się planem finansowym państwa na 2020 r. Jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do rządu, będzie to projekt, w którym nie przewidziano deficytu – dochody mają pokryć wszystkie wydatki. To pierwsza taka sytuacja, by rząd przedstawiał propozycję budżetu bez ujemnego wyniku.
Możliwe, ale trudne
Z naszych ustaleń wynika, że politycy PiS chcą w ten sposób pokazać, iż z jednej strony odpowiedzialnie zarządzają finansami państwa, a z drugiej impuls fiskalny w postaci tzw. piątki Kaczyńskiego został uruchomiony w doskonałym momencie. To znaczy, że pomimo spowolnienia gospodarka wciąż kręci się na tyle, by zapewnić kasie państwa odpowiednie dochody.
– Moim zdaniem realizacja zrównoważonego budżetu w 2020 r. jest możliwa, choć nie będzie to proste zadanie – komentuje Karol Pogorzelski, ekonomista ING BSK. – Choć akurat w czasie osłabienia koniunktury w globalnej i polskiej gospodarce rząd mógłby sobie pozwolić na jakiś deficyt – dodaje.
Także zdaniem Piotra Bujaka, głównego ekonomisty PKO BP, z którym rozmawialiśmy kilka dni temu, rok 2020 może się zakończyć nawet nadwyżką w kasie państwa. I to pomimo dużego programu przedwyborczego, czyli 500+ na każde dziecko, 13. emerytury czy też obniżki podatków. Koszt tego programu to ok. 40 mld zł.
– Byłoby to możliwe, gdyby udały się wszystkie plany rządu dotyczące np. uszczelniania systemu podatkowego oraz pozyskania dużych dochodów jednorazowych – mówił Bujak.