Inflacyjne niespodzianki trzęsą rynkiem długu

Obligacje skarbowe Polski są najtańsze od ośmiu lat i nic nie wskazuje na to, aby ich przecena dobiegała końca. Ale tak daleko, aby stała się problemem dla rządu, nie zajdzie.

Publikacja: 12.01.2022 05:14

Inflacyjne niespodzianki trzęsą rynkiem długu

Foto: Adobestock

Przecena polskich obligacji skarbowych nie ustaje. Ankietowani przez „Parkiet" pod koniec grudnia ekonomiści przeciętnie przewidywali, że rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) papierów dziesięcioletnich wyniesie w styczniu średnio 3,60 proc., po 3,32 proc. w grudniu. Choć to wciąż możliwe, z każdym dniem staje się mniej prawdopodobne. W poniedziałek rentowność dziesięciolatek przejściowo przebiła 4 proc. i znalazła się najwyżej od maja 2014 r. We wtorek była nieco poniżej tej symbolicznej granicy, ale prawdopodobnie nie na długo.

Tarcze proinflacyjne

– Oczekujemy, że również w tym tygodniu dojdzie do dalszego wzrostu rentowności skarbowych papierów wartościowych, chociaż w mniejszej skali niż na początku roku – napisali we wtorkowym raporcie ekonomiści z ING Banku Śląskiego. Jak dodali, także później rentowności mogą jeszcze iść w górę. – Obligacje będą w najbliższych miesiącach dalej tanieć, szczyt rentowności jest jeszcze przed nami – przyznaje w rozmowie z „Parkietem" Mirosław Budzicki, strateg rynku stopy procentowej w PKO BP. – Dynamika wydarzeń jest wciąż negatywna dla notowań obligacji skarbowych. Od kilku miesięcy inflacja stale przebija rynkowe oczekiwania. W górę idą nie tylko prognozy inflacji na ten rok, ale też oczekiwania co do tego, jak długo inflacja utrzyma się na podwyższonym poziomie – zgadza się Mikołaj Raczyński, członek zarządu Noble Funds TFI.

W grudniu, jak wynika ze wstępnego szacunku GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 8,6 proc. rok do roku, podczas gdy ekonomiści przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 8,3 proc. Rząd pracuje nad kolejną tzw. tarczą antyinflacyjną, która może nieco obniżyć inflację w najbliższych miesiącach, ale inwestorów to nie uspokaja. – Tarcze nie są antyinflacyjne, wręcz przeciwnie. Na dłuższą metę przyspieszą wzrost cen. Rynek tarcze odbiera tak, że będą prowadziły do wyższych stóp procentowych – ocenia Raczyński. Obecnie notowania kontraktów terminowych na trzymiesięczny WIBOR sugerują, że stopa referencyjna NBP w ciągu pół roku przebije 4 proc. Obecnie wynosi 2,25 proc.

Bezpieczne finanse

Patrząc z tej perspektywy, rentowność dziesięciolatek nie ma już dużej przestrzeni do wzrostu. – W drugiej połowie roku inflacja powinna już zwalniać, bo częściowo powodują ją przejściowe siłą rzeczy czynniki podażowe i pandemiczne. Trudno na przykład oczekiwać, żeby dynamika cen paliw pozostała taka jak w ostatnich miesiącach. Widać też pierwsze oznaki ustępowania zaburzeń w łańcuchach dostaw – mówi Budzicki. – Jeśli presja inflacyjna zacznie maleć, to NBP przestanie podnosić stopy procentowe. Dokąd one do tego czasu zajdą, trudno powiedzieć, ale rynek już teraz wycenia, że to będzie ponad 4 proc.

To oznacza, że nawet utrzymując dotychczasowe tempo zaostrzania polityki pieniężnej (po 0,50 pkt proc. miesięcznie), RPP trudno byłoby zaskoczyć inwestorów. – Nie założyłbym się dziś o to, że stopy procentowe nie dojdą do 4 proc. Ale nawet jeśli tak się stanie, to zmierzamy ku spowolnieniu gospodarczemu, które pociągnie za sobą obniżki stóp – ocenia Raczyński. Część ekonomistów faktycznie zapisała już w swoich scenariuszach łagodzenie polityki pieniężnej w 2023 r.

Reklama
Reklama

Foto: GG Parkiet

Tak czy inaczej, jak zauważył niedawno na Twitterze dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, świat niskich stóp procentowych odchodzi w przeszłość. Czy to może być problem dla rządu? To wątpliwe. – Obligacje z nowych emisji będą droższe w obsłudze, ale istniejące zadłużenie ma niski koszt obsługi. Jednocześnie nominalny wzrost PKB (z którym powiązane są wpływy podatkowe – red.) jest dwucyfrowy. To oznacza, że relatywnie do PKB dług publiczny maleje – mówi Budzicki. – W tym momencie wydaje się, że dług publiczny w stosunku do PKB przestanie spadać w 2024 r. Wtedy nominalny wzrost PKB zwolni, a jednocześnie obecny wzrost rentowności obligacji uwidoczni się w kosztach obsługi długu. Ale to nie będzie niebezpieczne, bo to zadłużenie nie będzie duże – dodaje Raczyński. – To nie oznacza, że mamy przestrzeń do luzowania polityki fiskalnej. Nie mamy jej z powodu inflacji – podkreśla.

Gospodarka krajowa
Tak ma się rozwijać Polska
Gospodarka krajowa
Będzie nowy wehikuł do finansowania obronności
Gospodarka krajowa
Żółta kartka od Fitch
Gospodarka krajowa
Andrzej Domański: Powody decyzji Fitcha są jasne. To weta prezydenta Karola Nawrockiego
Gospodarka krajowa
Agencja Fitch obniżyła perspektywę ratingu Polski do negatywnej
Gospodarka krajowa
Mrożenie cen energii elektrycznej ważnym czynnikiem dla RPP
Reklama
Reklama