Zdaje się, że automatyczne generowanie PIT-38 – tak proste w teorii, bo oparte na niezawodnych informacjach PIT-8C – „wygenerowało" nam nowy problem. Zawarte w informacji PIT-8C dane o przychodach z odpłatnego zbycia i realizacji instrumentów niewiadomego pochodzenia i nieznanej daty (po szczegóły odsyłam do objaśnień w części E) sprawiły, że zeznania za 2018 r. wystawiono dla wszystkich podatników. Nawet tych, którzy byli w stanie wykazać, że w części E mają tylko przychody zwolnione. Zwolnione jeszcze przed 2004 r., a tych jest najwięcej.

Podatnik mógł i może nadal samodzielnie rozstrzygać, czy przychody z części E ma opodatkować. Nawet jeśli broker wystawiający informację najważniejszych danych nie ma, są pewne szanse, że posiada je sam zainteresowany. Jeśli jednak ten ostatni nie przeprowadził rozstrzygnięcia w sprawie zwolnienia aktywnie, wchodząc na strony administracji skarbowej i odrzucając przygotowane zeznanie PIT-38, nieopatrznie zastawił na siebie sidła.

System przygotowany przez fiskusa rozstrzyga wątpliwości na naszą niekorzyść. Ordynacja podatkowa sugeruje inny tryb postępowania, ale w tym przypadku najwyraźniej prawo działa inaczej. Jeśli w PIT-8C wypełniono część E, fiskalny automat przyjmie, że mamy przychód opodatkowany, nie mamy kosztów uzyskania i od całej kwoty będziemy musieli zapłacić podatek. Oczywiście jeśli nie zareagujemy, nie sprawdzimy i nie odrzucimy tego, co „podsuwa" nam fiskus.

Ale praktyka ostatnich tygodni pokazuje, że nie tylko podatnicy mają problem. Telefony już dzwonią. Urzędnicy mają mnóstwo pracy. Nawet gdy sami są przekonani, że przychód z części E nigdy nie powinien być opodatkowany. Pułapka zastawiona w PIT-8C 15 lat temu przez urzędników dosięga siłą rażenia również ich samych...