Inflacja przypomina o sobie państwom naszego regionu

Tempo wzrostu cen konsumpcyjnych w Europie Środkowo-Wschodniej wróciło do poziomów z przełomu 2012 i 2013 r. Dotknęło to kraje, których banki centralne prowadzą mocno się różniącą politykę pieniężną.

Publikacja: 22.05.2019 15:00

Foto: GG Parkiet

 

Ceny konsumpcyjne były w ostatnich miesiącach w krajach naszego regionu w wyraźnym trendzie wzrostowym. Inflacja konsumencka w Polsce przyspieszyła z 1,7 proc. r./r. w marcu do 2,2 proc. i stała się najwyższa od listopada 2017 r. O ile w naszym kraju coraz częściej słychać narzekania na rosnące ceny, o tyle na tle regionu nie wypadamy tak źle. W należącej do strefy euro Słowacji inflacja co prawda wyhamowała z 2,7 proc. w marcu do 2,3 proc. w kwietniu, ale i tak jest na poziomie zbliżonym do tego z 2013 r. W Czechach zwolniła w zeszłym miesiącu do 2,8 proc. i również jest zbliżona do poziomu sprzed sześciu lat. Na Węgrzech przyspieszyła jednak do 3,9 proc., najwyższego poziomu od grudnia 2012 r. W Rumunii skoczyła zaś do 4,1 proc., ale był to najwyższy poziom tylko od jesieni 2018 r. W zeszłym roku przekraczała ona tam nawet 5 proc., a w ostatnich miesiącach była na poziomie podobnym jak w 2013 r.

Polityka bez znaczenia?

Trend jest bardzo podobny, choć w każdym z tych krajów prowadzona jest inna polityka pieniężna. W należącej do strefy euro Słowacji obowiązuje główna stopa procentowa Europejskiego Banku Centralnego, wynosząca 0 proc. Szanse na jej podniesienie w końcówce tego roku wyraźnie malały w ostatnich miesiącach. Słowacka inflacja była jednak w kwietniu niewiele wyższa niż w Polsce, gdzie główna stopa procentowa wynosi 1,5 proc., a szanse na jej podniesienie przed końcem 2020 r. wydają się być bardzo niskie. „Widzimy inflację w 2019 r. na poziomie 2,2 proc. i podtrzymujemy naszą prognozę o stabilnych stopach do końca 2020 r." – pisze Katarzyna Rzentarzewska, analityczka Erste Group.

Wyższa od polskiej i słowackiej jest czeska inflacja. I to pomimo tego, że Czeski Bank Narodowy w ostatnich kilkunastu miesiącach mocno podniósł główną stopę procentową – z 0,05 do 2 proc., czyli poziomu z lutego 2008 r.

Zacieśnia politykę pieniężną również Narodowy Banku Rumunii. O ile w końcówce 2017 r. jego główna stopa procentowa wynosiła 1,75 proc., o tyle obecnie 2,5 proc. To przyczyniło się do tego, że inflacja nieco wyhamowała, ale i tak jest nieco wyższa niż na sąsiednich Węgrzech, gdzie bank centralny bardzo niechętnie zacieśnia politykę pieniężną. Narodowy Bank Węgier na marcowym posiedzeniu podniósł stopę depozytową z minus 0,15 proc. do minus 0,05 proc. Główna stopa pozostała na poziomie 0,9 proc., niezmienionym od maja 2016 r.

Jednym z powodów tego, że inflacja w każdym z tych krajów wraca na poziomy sprzed sześciu–siedmiu lat, jest to, że w każdym z nich doszło w ostatnich kilkunastu miesiącach do wzrostu cen żywności i paliw. Wzrostu będącego wynikiem sytuacji na światowych rynkach i będącego przez to procesem, na który banki centralne państw naszego regionu mogą wpływać w bardzo ograniczonym stopniu. (Nie powstrzymają przecież epidemii afrykańskiego pomoru świń w Chinach czy spadku produkcji ropy w Wenezueli). Widać to choćby na przykładzie Węgier. Wzrost płac w tym kraju wyniósł w lutym aż 12,1 proc. r./r., a mimo to analitycy widzą główny motor napędowy inflacji w cenach żywności.

– Głównymi dobrami napędzającymi inflację znów są produkty spożywcze, tytoń, alkohole, usługi i paliwa, choć inflacja cen żywności nieco zwolniła. Wzrost cen usług był niezmieniony i wynosił 3 proc. r./r., co jest interesujące, jeśli weźmiemy pod uwagę silny wzrost płac. Wzrost cen dóbr trwałych nieco osłabł – wyjaśnia Peter Virovacz, ekonomista z banku ING.

Z protokołu z marcowego posiedzenia Narodowego Banku Węgier wynika, że decydenci uznali, że zarówno pozytywnych, jak i negatywnych czynników ryzyka dla inflacji jest tak dużo, że... nie da się stworzyć wyraźnych projekcji dla polityki pieniężnej. Spora niepewność panuje co do czynników zewnętrznych, takich jak wzrost gospodarczy w strefie euro, wojny handlowe czy sytuacja na rynku naftowym. A jednocześnie gospodarka węgierska wciąż się szybko rozwija, a płace rosną. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w tym roku PKB Węgier wzrośnie o 3,6 proc. W przypadku Polski MFW spodziewa się w 2019 r. 3,8-proc. wzrostu PKB, w przypadku Czech 2,9 proc., Słowacji 3,7 proc., a Rumunii 3,1 proc. Państwa naszego regionu nadal będą należały do grona najszybciej rozwijających się krajów UE.

Możliwe hamowanie

Prognozy analityków dotyczące inflacji w Polsce, Czechach i na Słowacji są dosyć podobne. Mediana prognoz zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że inflacja w Polsce wyniesie w czwartym kwartale 2 proc., w Czechach 2,5 proc., a na Słowacji 2,4 proc. (Prognozy dla Słowacji dotyczą całego roku). Przewidywania dla Polski wahają się od 1,5 proc. (UniCredit) do 2,8 proc. (Banco Santander), dla Czech od 1,8 do 2,8 proc., a dla Słowacji od 1,8 do 2,5 proc. W przypadku Węgier mediana prognoz mówi o 3,2-proc. inflacji w czwartym kwartale, a prognozy wahają się od 2,5 do 3,6 proc. Mediana prognoz dla Rumunii na 2019 r. mówi o 3,3-proc. inflacji. Najniższe przewidywania analityków to 2,5 proc., a najwyższe 4,5 proc.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty