Trwa batalia GetBacku z wierzycielami zabezpieczonymi. Zarząd windykatora chce, aby i oni przystąpili do układu. Rozwiązanie to miałoby dać szansę pozostałym wierzycielom na odzyskanie większej kwoty pieniędzy. Problem jednak w tym, że wszystko zależy od dobrej woli wierzycieli zabezpieczonych.
Czas dobrej woli
GetBack w ostatnich dniach dawał wyraźnie do zrozumienia, że w rozmowach z wierzycielami zabezpieczonymi liczy na wsparcie rady wierzycieli, a przede wszystkim Komisji Nadzoru Finansowego. W poniedziałek w siedzibie nadzoru odbyło się nawet spotkanie w tej sprawie, na którym oprócz przedstawicieli KNF byli reprezentanci GetBacku, rady wierzycieli, a także m.in. banków, które są wierzycielami windykatora. Rada wierzycieli stanęła oczywiście murem za GetBackiem. Dała do zrozumienia, że chce, aby wierzyciele zabezpieczeni i niezabezpieczeni mieli podobne warunki spłat. Jej zdaniem trudno bowiem zaakceptować sytuację, w której banki miałyby dostać 100 proc. pieniędzy zaangażowanych w GetBack, a wierzyciele niezabezpieczeni jedynie 31 proc. (taka jest obecna propozycja układowa GetBacku).
– Jako rada wierzycieli stoimy na stanowisku, że wierzyciele zabezpieczeni powinni wziąć pod uwagę społeczny aspekt całego zagadnienia. Ciężko wytłumaczyć osobom, wśród których są również takie, które nieświadomie nabyły obligacje GetBacku, że dostaną 31 proc., a banki 100 proc. pieniędzy zaangażowanych w GetBack. Jeśli banki przychylą się do prośby, to Q1 FIZ również przystąpi do takiego porozumienia. Chcemy dać dobry przykład pozostałym uczestnikom i pokazać, że aspekt społeczny całej sprawy jest bardzo ważny – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
– Prawnych argumentów za tym, aby zabezpieczeni wierzyciele dołączyli do układu, nie ma. Wszystkie te instytucje w różnej formie pożyczały GetBackowi pieniądze. Moim zdaniem jest jednak kilka aspektów dotyczących ewentualnego przystąpienia wierzycieli zabezpieczonych do układu. Część z nich sprzedawała również pakiety wierzytelności GetBackowi i być może warto teraz podzielić się tym zyskiem nie z GetBackiem, ale z wierzycielami. Poza tym jeżeli GetBack miałby przestać istnieć, to wierzyciele zabezpieczeni też na tym stracą. W opcji, kiedy portfele, które są zabezpieczeniami, będą sprzedawane, potencjalne wpływy z tego tytułu mogą być mniejsze. Oczywiście można przekazać portfele do serwisowania innym podmiotom, ale to też nie jest prosty proces. W interesie wierzycieli zabezpieczonych jest więc to, aby GetBack jak najlepiej serwisował portfele – tłumaczy z kolei Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku.
Powiew optymizmu
Sama Komisja Nadzoru Finansowego jest jednak w niezręcznej sytuacji. Jak można usłyszeć na rynku, z jednej strony rozumie apele o to, aby wierzyciele zabezpieczeni wzięli udział w układzie, z drugiej zaś musi ostrożnie podchodzić do sektora bankowego, nad którym sprawuje nadzór.