Od pewnego czasu na rynku złotego panuje spokój. Nieważne czy są lepsze czy też gorsze warunki rynkowe – nasza waluta zachowuje się stabilnie. Podobnie było w piątkowy poranek. Złoty co prawda w piątek rano tracił na wartości, ale nie był to ruch, który mógłby faktycznie zmienić oblicze rynku. Dolar drożał bowiem o 0,2 proc. do 3,65 zł. Euro zyskiwało 0,1 proc. do 4,23 zł. Frank drożał o niecałe 0,2 proc. zbliżając się do poziomu 4,54 zł.
Inflacja uderzy w złotego?
Być może nieco więcej będzie się działo w kolejnych godzinach, szczególnie że mamy dzisiaj w Polsce odczyt inflacji CPI. – Oczekujemy, że inflacja CPI w listopadzie obniżyła się do 2,6 proc. r/r z 2,8 proc. r/r we wrześniu (dane wstępne GUS). Spadek inflacji do najniższego od połowy 2024 r. poziomu był wynikiem m.in. efektów statystycznych (rok temu w listopadzie silnie zdrożały usługi, głównie w łączności), ale też korzystnych zmian cen żywności, które od września rosną zdecydowanie wolniej niż zwykle o tej porze roku. Dane ze stacji paliw sugerują wzrost cen paliw (o około 2 proc. m/m), ale rok temu paliwa drożały jeszcze silniej (+2,3 proc. m/m), co również powinno ograniczać wysokość rocznego wskaźnika inflacji. Prawdopodobna jest jednak kontynuacja podwyżek cen ciepła i ogrzewania. Pozytywna niespodzianka inflacyjna (np. spadek do 2,5 proc. r/r i niżej) istotnie zwiększyłaby prawdopodobieństwo obniżek stóp na najbliższym posiedzeniu RPP (2-3 grudnia) – wskazują ekonomiści PKO BP. Nieznacznie o poranku traciła główna para walutowa EUR/USD, która wciąż nie zdobyła poziomu 1,16.