Na 100% dzisiejsza decyzja przyniesie nam obniżkę stóp procentowych, ale wciąż pojawia się pytanie, czy będzie to standardowa obniżka o 25 punktów bazowych, czy mocniejsza obniżka o 50 punktów bazowych ze względu na dużą słabość rynku pracy. Okazuje się, że nie ważne jest tak bardzo to, jak duża będzie ta obniżka, a właśnie ocena tego, co dzieje się z gospodarką i jakie prognozy zaprezentuje Fed. Jednocześnie scenariuszem bazowym wydaje się obniżka o 25 i utrzymanie zdania o silnej amerykańskiej gospodarce. Czy Fed jednak nie spóźni się po raz kolejny?
Wśród niemal 120 ocen w badaniu Bloomberga jedynie jedna wskazuje na utrzymanie stóp procentowych bez zmian, a 9 wskazuje na obniżkę o 50 punktów bazowych. Zdecydowana większość widzi ruch o 25 punktów bazowych. Rynek kontraktów terminowych na amerykańskie stopy procentowe daje prawdopodobieństwo obniżki o 50 punktów bazowych na poziomie 67%, choć jeszcze niedawno było to 72%. Patrząc na historię od 1997 roku, gdyż od wtedy dostępne są dane dotyczące konsensusu wśród ekonomistów przebadanych przez Bloomberga, Fed zaskakiwał większymi obniżkami jedynie 4 krotnie. Było to w 2002 roku, prawie pod koniec cyklu obniżek związanych z kryzysem bańki dot-com. Następnie pierwsza obniżka w 2007 roku związana z rozpoczęciem Wielkiego Kryzysu Finansowego. Ostatnia obniżka w tym cyklu z 2008 roku i następnie potężna obniżka na początku pandemii. Biorąc pod uwagę okoliczności tych zaskoczeń, obecnie nie ma do tego przestrzeni, gdyż gospodarka wciąż trzyma się dobrze i wykazuje jedynie oznaki wyraźnego schłodzenia rynku akcji. Oczywiście jeśli najnowsze prognozy Fed pokazałyby mocne odbicie stopy bezrobocia i wyraźną rewizję prognoz wzrostu gospodarczego, wtedy obniżka o 50 punktów bazowych byłaby uzasadniona. Większa obniżka ze słabymi prognozami mogłaby jednak doprowadzić do obaw inwestorów o recesję, co nie oszczędziłoby prawdopodobnie żadnych aktywów i doprowadziłoby do znacznego wzrostu popytu na gotówkę. Coś takiego obserwowaliśmy w trakcie wybuchu pandemii, kiedy na wartości traciło nawet złoto.
Czy są powody do obaw? Na ten moment raczej nie. Powell był raczej optymistyczny w trakcie swojego ostatniego wystąpienia w Jackson Hole. Wskazywał, że gospodarka ma się dobrze, choć rynek pracy został schłodzony nieco mocniej od oczekiwań i dalsze spowolnienie nie będzie tolerowane. Ostatnie dwa raporty z rynku pracy były słabe, ale jednocześnie nie pokazały spadku zatrudnienia wg raportu NFP. Owszem stopa bezrobocia wzrosła, ale nie generuje jeszcze sygnału recesyjnego.
Czy jest w takim razie potencjał na odrobienie strat przez dolara? Prawdopodobnie tak. Dolar ma się bardzo słabo w ostatnim czasie, co było związane z obawami o stan gospodarki oraz rosnące prawdopodobieństwo obniżki. Jeśli obawy zostaną zmniejszone, a ilość prognozowanych obniżek się zmniejszy, wtedy dolar ma szanse na korektę. Jednak w długim terminie prawdopodobnie pozostanie pod presją, biorąc pod uwagę to, że w perspektywie 2 lat oczekuje się cięcia stóp w USA o 200-250 punktów bazowych. Z kolei w strefie euro oczekiwania na cięcia są mniejsze. To daje szanse na dalsze wzrosty na EURUSD, choć na uwadze trzeba też mieć ostatnie spore problemy niemieckiej czy francuskiej gospodarki, co oczywiście rzutuje na całą strefę euro.
Na godzinę 10:00 za dolara płacimy 3,8398 zł, za euro 4,2737 zł, za funta 5,0680 zł, za franka 4,5467 zł.