W środę ciężko było spodziewać się jakiś większych ruchów na rynku walutowym. Kalendarz makroekonomiczny nie rozpieszczał, a aktywność inwestorów ograniczały także zbliżające się święta. Złoty co prawda osłabiał się po południu wobec głównych walut, ale nie był to jakiś znaczący ruch. Dolar po południu były wyceniany na prawie 3,98 zł czyli o 0,2 proc. więcej niż wczoraj. Euro drożało o 0,1 proc. do 4,31 zł. Znów zaś złoty umacniał się wobec franka szwajcarskiego, który przez moment był już poniżej poziomu 4,40 zł.
Środowe ruchy złotego trzeba wiązać przede wszystkim z tym co działo się z dolarem na globalnym rynku. Ten wcale nie zamierza tanio sprzedawać skóry. Para EUR/USD znów spadała i znalazła się blisko przełamania poziomu 1,08. - Zarówno GPW jak i złoty nie notują istotniejszych zmian. Tym samym wchodzimy w oczekiwany okres mniejszej aktywności i zmienności pod skrócony tydzień handlu na rynkach. Eurodolar notuje lekkie cofnięcie po wczorajszym podbiciu - wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Ciekawiej w czwartek?
Teoretycznie ciekawiej na rynku powinno być w czwartek. W kalendarzu mamy bowiem odczyty z amerykańskiego rynku pracy, czy też dane o PKB w USA. To może wygenerować jakiś sygnał dla dolara i tym samym również dla innych walut. Czy tak się stanie? Czas pokaże.