Niektórzy ekonomiści upatrują w tym szansę na przełożenie się na wyższe odczyty wskaźnika CPI w niedalekiej przyszłości. Osobiście nie do końca wierzę w taki rozwój wydarzeń, ponieważ niska inflacja to obecnie problem globalny, a szybszy wzrost płac niekoniecznie przekłada się na wzrost inflacji (Węgry, Rumunia). W czerwcu inflacja w Polsce wyniosła 1,5 proc. r./r. i obecnie oczekujemy jej stabilizacji blisko tego poziomu i spadku poniżej 1,5 proc. r./r. w końcu roku. Taki scenariusz sprzyjałby kontynuacji polityki „wait and see" przez RPP i utrzymaniu stóp procentowych bez zmian przynajmniej do końca 2017 roku.
Wydarzeniem tygodnia było bez wątpienia posiedzenie EBC i konferencja prasowa Mario Draghiego. Poprzednie jego wystąpienie na konferencji w Sintrze pod koniec czerwca zostało odebrane przez rynki finansowe bardzo jastrzębio. Od tamtego czasu euro zyskało ponad 3 proc. w stosunku do amerykańskiego dolara, a rentowności znacząco wzrosły. Ruch ten wykonał się bardzo szybko, co nie jest rozwojem sytuacji pożądanym przez bank centralny. Wyższe stopy procentowe mogą się przyczynić do spowolnienia gospodarczego, mocniejszy kurs walutowy będzie działał tłumiąco na i tak zbyt niską inflację. Korektę na stopach procentowych przyniosła zeszłotygodniowa publikacja wskaźnika CPI w USA, którego odczyt okazał się niższy od oczekiwań (1,6 proc. vs 1,7 proc. r./r.) i znajduje się poniżej celu inflacyjnego Fedu.