Nowy rok zaczyna się od dalszej przeceny dolara, jaka była obserwowana w okresie między Świętami. Rynek dawno już zapomniał o ustawie podatkowej (a raczej będzie przypominał o niej sobie wtedy, kiedy media będą pisać o próbach zaskarżania jej zapisów dotyczących limitów ulg przez Demokratów), a dane makro nie dały mocnego wsparcia - opublikowany w środę indeks zaufania Conference Board za grudzień okazał się rozczarowujący, a świetny wynik regionalnego indeksu Chicago PMI za grudzień (67,6 pkt.) to za mało, aby móc się z tego cieszyć. Zwłaszcza, że rynki zaczynają zakładać, że najbliższe dane mogą wcale nie być tak dobre. W USA mamy do czynienia z najpoważniejszym od długiego czasu atakiem zimy, a temperatury w wielu miejscach są najniższe od kilkudziesięciu lat. To odbije się na aktywności gospodarczej – pytanie tylko na jak długo. Ale odpowiedź tkwi w prognozach pogody, które jak wiadomo są trudne do przewidzenia. Inwestorzy zdają się, zatem zawczasu dyskontować powtarzany często w ostatnich latach scenariusz w którym dolar w I kwartale roku wypada słabo. Dodatkowo spodziewana zmiana na stanowisku szefa FED (Powell przejmie stery na początku lutego, ale pierwsze posiedzenie FED z jego udziałem odbędzie się dopiero 21 marca) może nieco ograniczać spekulacje rynku nt. skali posunięć w tym roku. Taki klimat inwestycyjny będzie sprzyjał utrzymywaniu dysproporcji pomiędzy tym, co myśli rynek (jedna pewna podwyżka i niepewna druga), a uważa FED (trzy podwyżki w tym roku). Na obecną chwilę rynek wycenia szanse na zacieśnienie polityki w marcu zaledwie na 56 proc. (CME FEDWatch) i najbliższe tygodnie raczej tego nie zmienią. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy nie zostaną zaskoczeni podwyżką w marcu, ale to już temat, który podejmiemy w naszych komentarzach za kilka tygodni. Mój scenariusz dla dolara na ten rok nie wyklucza, że w I kwartale będziemy świadkami zakończenia spadków trwających tak naprawdę od grudnia 2016 r. Analiza techniczna koszyka FUSD pokazuje, że zmierzamy w stronę testowania minimum przy 90,97 pkt., jakie zostało osiągnięte na przełomie sierpnia i września ub.r. Poziom 91,86 pkt., który został dzisiaj złamany to teraz mocny opór. Wskaźniki techniczne nie wykluczają możliwości naruszenia okolic 90,97 pkt., chociaż nie „w pierwszym podejściu" – wcześniej najpewniej zobaczymy odbicie, które ostatecznie okaże się nietrwałe.
Wykres tygodniowy FUSD
Z walut G-10 dolar nadal pozostaje dość słaby w relacjach z Antypodami (AUD i NZD), co jest zasługą m.in. rosnących cen surowców. Na wykresie AUD/USD widać naruszenie oporu 0,7834, który bazuje na szczycie z kwietnia 2016 r., a tygodniowy MACD próbuje generować sygnał kupna (ale ten nie został jeszcze potwierdzony). Z kolei na NZD/USD widać konsekwentne wspinanie się w górę. Niemniej w obu przypadkach wydaje się, że nie zostało wiele miejsca do kontynuacji zwyżek tych walut w perspektywie kilku dni.
Wykres tygodniowy AUD/USD