USA / DANE (Z WCZORAJ): Sprzedaż detaliczna w lipcu nieoczekiwanie wzrosła aż o 0,7 proc. m/m, a bez samochodów o 1,0 proc. m/m (szacowano 0,3 proc. m/m i 0,4 proc. m/m). Regionalny indeks aktywności New York FED Mfg. wypadł w lipcu na poziomie 4,8 pkt. (szacowano 2,0 pkt.), a Philly FED wzrósł do 16,8 pkt. (oczekiwano 9,5 pkt.), przy zwyżce subindeksu nowych zamówień do 25,8 pkt. Rozczarowanie przyniosły jednak dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej, która w lipcu nieoczekiwanie spadła o 0,2 proc. m/m (oczekiwano wzrostu o 0,1 proc. m/m), wykorzystanie mocy produkcyjnych wyniosło 77,5 proc. (prognozowano 77,8 proc.).
USA / CHINY / RELACJE HANDLOWE: Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych wyraził wczoraj ponownie nadzieję, że Chiny i USA mogą spotkać się w „połowie drogi" w kwestiach dotyczących porozumienia w handlu, niezależnie od faktu spekulacji, że Chiny mogą podjąć kroki odwetowe wobec amerykańskich ceł wchodzących w życie od września – Pekin oskarża Waszyngton o eskalowanie sytuacji po osiągnięciu konsensusu podczas szczytu G-20 w Osace. Tymczasem prezydent Trump dał do zrozumienia, że jakikolwiek deal będzie musiał być na „naszych warunkach". Poinformował też o planowanej wkrótce rozmowie z chińskim prezydentem Xi Jinping'iem.
CHINY: Szef NDRC (biura statystycznego) nie wykluczył możliwości wdrożenia planu stymulacyjnego, który miałby na celu wzrost tzw. dochodu rozporządzalnego w latach 2019-2020. Nie podał jednak więcej szczegółów.
Opinia:
Sentyment na globalnych rynkach pozostanie raczej chwiejny po ostatnich dniach. Interpretacja wczorajszych danych z USA nie jest łatwa, gdyż lepsza sprzedaż detaliczna może nie utrzymać się w kolejnych miesiącach za sprawą eskalacji wojny celnej z Chinami, a produkcja przemysłowa wypada słabo, chociaż tonują to lepsze odczyty regionalnych indeksów z Nowego Jorku i Filadelfii. Teoretycznie może to sygnalizować mniejszą chęć FED do wyraźniejszego luzowania polityki, co może sygnalizować wzrost tarć pomiędzy bankiem centralnym, a obozem Trumpa. Ten ostatni zresztą w ostatnich dniach próbował zrzucić z siebie potencjalne oskarżenia o dekoniunkturę na rynkach akcji, chociaż coraz więcej obserwatorów zdaje się wskazywać na to, że wtorkowa decyzja o odroczeniu wdrożenia ceł na większą część chińskich produktów do grudnia, spowodowana była obawami Trumpa o reelekcję w 2020 r. (pisałem o tym w raporcie w środę rano). Zresztą pojawiły się też spekulacje, jakoby Jerome Powell „zakazał" swoim współpracownikom z zarządu FED komunikowania się z mediami, tak jakby liczył się z tym, że najbliższe tygodnie przyniosą nasilenie się krytyki ze strony Trumpa, który będzie próbował przerzucić wszystkie winy za gospodarcze wpadki na bank centralny.
Tydzień kończymy z mocnym dolarem, co widać po zachowaniu się wykresu koszyka BOSSA USD. Pośrednio pomogły w tym wspominane już czwartkowe dane, ale w większym stopniu jest to wynik obaw przekładających się na słabość pozostałych walut. W obozie G-10 wyjątkiem jest zachowanie się brytyjskiego funta, który zdaje się, że już próbuje rozgrywać scenariusz przyspieszonych wyborów parlamentarnych na jesieni. Jest on moim zdaniem dość realny (wspominałem o tym jeszcze w czerwcu, jak Theresa May poinformowała o swojej rezygnacji), biorąc pod uwagę, że osoba premiera Borisa Johnsona wzbudza coraz więcej kontrowersji nawet we własnej Partii Konserwatywnej. Uważam jednak, że zanim to nastąpi, rynki będą jeszcze narażone na „polityczne wstrząsy", gdyż decyzja o odwołaniu rządu Johnsona nie będzie łatwa, gdyż oznaczać będzie jednocześnie mocny rozłam w Partii Konserwatywnej i być może jej wieloletnią marginalizację.