Silne umocnienie i spadek najważniejszej pary walutowej EURUSD do najniższych poziomów od kwietnia 2017 roku. Silny dolar to efekt kilku czynników – wciąż silnej postawy amerykańskiej gospodarki, braku chęci do dodatkowego luzowania ze strony Rezerwy Federalnej oraz popytu na aktywa z tzw. „bezpiecznych przystani" w związku z dalszymi obawami o wpływ epidemii koronawirusa na globalną gospodarkę.
Minutes FOMC, czyli zapisy rozmów bankierów z Rezerwy Federalnej pokazały wczoraj, że amerykański bank centralny czuje się komfortowo z obecnie prowadzoną polityką, co oznacza brak istotnych zmian w kolejnych miesiącach. Owszem potwierdzono chęć wyjścia z prowadzenia operacji repo oraz skupu krótkoterminowych papierów dłużnych, co jedynie utwierdziło silną pozycję amerykańskiego dolara. Oprócz tego dane z gospodarki zadziwiają odpornością na zagraniczne problemy. Obniżki stóp procentowych z zeszłego roku podziałały pozytywnie na rynek nieruchomości, który zaliczył największą ilość pozwoleń na budowy domów od 10 lat. Dodatkowo wzrost inflacji PPI poprawia perspektywę zysków przedsiębiorstw, co również powinno wpłynąć na wzrost potencjalnego PKB na ten rok, pomimo negatywnych czynników w postaci międzynarodowego handlu oraz koronawirusa.
Amerykański dolar zyskuje również ze względu na swój status bezpiecznej przystani. Odległość od Chin oraz popyt na amerykańskie obligacje generują dodatkowe zapotrzebowanie na amerykańskiego dolara. Rynek jednak w coraz mniejszym stopniu przejmuje się epidemią koronawirusa. Na indeksach wciąż widać bicie nowych rekordów, na co wpływ mają również doniesienia z Chin. W przeciągu ostatniej nocy liczba nowych przypadków nie wyniosła więcej niż 1000, co jest znaczącym spowolnieniem. Może to być sygnał dla końca dominacji amerykańskiego dolara, choć ten wciąż nie ma alternatywy na rynkach, biorąc pod uwagę wciąż silne spowolnienie w sektorze przemysłowym w Europie.
Tymczasem polski złoty zachowuje się w bieżącym tygodniu nieco słabiej. Widać, że wpływ na słabość złotego ma bardzo silny amerykański dolar. Z drugiej strony może również przeszkadzać brak perspektyw na jakąkolwiek zmianę polityki monetarnej, pomimo szalejącej inflacji w Polsce. O poranku z euro płacimy 4,2732 zł, za franka 4,0212 zł, za dolara 3,9556 zł oraz za funta 5,1450 zł.
Michał Stajniak