Ostatnie działania Fed opisywałem we wczorajszym komentarzu, wskazując, że gra toczy się o przywrócenie względnie normalnego funkcjonowania rynku kredytowego. Pierwsza reakcja na te działania jest pozytywna, różnego rodzaju premie za ryzyko uległy zmniejszeniu (poza pewnymi wyjątkami). Dzięki temu zahamowany został nieco popyt na dolara, a wiele firm może uniknąć problemów z niewypłacalnością. Wydaje się, że to, wraz ze skalą i tempem wcześniejszej przeceny, było przyczyną dynamicznego odbicia na większości rynków. Notowania kontraktów na niemiecki DAX odbiły od piątkowych minimów o ponad 20%! Warto jednak zauważyć, że na wielu rynkach jak dotąd była to najbardziej dynamiczna przecena w okresie powojennym. W przeszłości mieliśmy głębokie bessy, kiedy amerykańskie indeksy traciły po 40-50%, ale trwało to kilka-kilkanaście miesięcy, a nie cztery tygodnie. Co więcej, w okresie tych spadków mieliśmy wiele dynamicznych odbić notowań, kiedy wielu inwestorów myślało, że jest już „po wszystkim".
Tymczasem na razie na froncie walki z pandemią nie ma poprawy. Wczoraj zapadła decyzja o przesunięciu Igrzysk Olimpijskich na 2021 rok, zaś WHO zapowiedziało, że teraz USA mogą być nowym głównym ogniskiem choroby. Co nie znaczy, że gdzie indziej jest lepiej. Reuters cytuje wysoko postawionego włoskiego urzędnika, według którego liczba przypadków w tym kraju jest tak naprawdę ok. 10 razy wyższa, niż pokazują oficjalne przypadki, gdyż testy przeprowadza się jedynie w najpoważniejszych sytuacjach. Dlatego też informacje o niewielkim spadku nowych przypadków należy traktować z ogromną dozą ostrożności. Wczoraj również rząd Indii zdecydował o bardzo poważnych ograniczeniach w przemieszczaniu się, dotyczących całego kraju. Oznacza to kwarantannę dla 1,3 mld ludzi. Dynamika tego procesu oznacza, że pełen wpływ dopiero ujawni się w danych. Wczoraj poznaliśmy wstępne indeksy PMI dla strefy euro i USA i o ile w usługach mamy historyczne załamanie (szczególnie w Europie), to przemysł radził sobie jeszcze względnie przyzwoicie. Sytuacja jest jednak tak dynamiczna, że gdyby ankiety przeprowadzić dziś, z pewnością wyniki byłyby znacznie gorsze.
Aby optymizm mógł wrócić na rynki na trwałe potrzebne jest światełko w tunelu. Nie w postaci programów pomocowych, ale wiarygodnej perspektywy powrotu do normalności. Tego na razie nie ma. Jak na tak mocne odbicie giełdowych indeksów, postawa złotego (jak i innych walut rynków wschodzących) jest rozczarowująca. O 8:10 euro kosztuje 4,6009 złotego, dolar 4,2513 złotego, frank 4,3363 złotego, zaś funt 5,0375 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB