Wczoraj złoty negatywnie wyróżniał się na tle walut regionu – w szczególności na tle czeskiej korony, która była najmocniejsza w relacji do euro od marca 2020 r. Teoretycznie polskiej walucie – tak jak i innym w regionie – sprzyjać w aprecjacji powinna także anemiczna, ale jednak zwyżka eurodolara. Mimo to złoty tracił w poniedziałek na wartości, co wiązać można – ze znanym z poprzedniej decyzji w sprawie walutowych kredytów hipotecznych Sądu Najwyższego, ale i orzeczenia TSUE w tej kwestii – ograniczaniem ryzyka przez inwestorów. Dziś prawdopodobnie poznamy kolejną decyzję SN w kwestii walutowych kredytów mieszkaniowych. Zakładam, że wraz z kolejnym orzeczeniem złoty ponownie spróbuje mocniejszego rozegrania. Jeśli SN potwierdzi zdyskontowany przez rynki scenariusz, to liczę – zgodnie z zasadą „kupuj plotki, sprzedawaj fakty" – na niewielką zniżkę kursu EUR/PLN. Z uwagi na niedawny jastrzębi skręt w retoryce RPP liczę na rozciągnięcie umocnienia złotego do euro także na kolejne dni. Zastrzec jednak należy, iż zakres aprecjacji będzie ograniczony. Należy pamiętać, iż mimo że gotowość NBP do interwencji walutowych osłabła, to kurs 4,50 wciąż uznawany jest za poziom komfortu banku centralnego. Wsparciem dla polskiej waluty będzie też trwający z krótką przerwą wzrostowy trend w notowaniach eurodolara.