Bezprecedensowym wydarzeniem tygodnia było przekroczenie wschodniej granicy przez obce drony i – jak to zwykle bywa – jego wpływ na rynek był gwałtowny i krótki. Większość strat udało się odrobić jeszcze w środę, a w czwartek popyt wyprowadził indeks dużych spółek do maksimów z dwóch pierwszych dni tygodnia. W piątek podaż znów przeważała, ale ostatecznie indeks dużych spółek zamknął się o 30 pkt wyżej niż tydzień wcześniej.
Czy jest się jednak z czego cieszyć? Europejskie rynki są w ostatnim czasie wyraźnie słabsze od amerykańskiego. DAX niemal dwa tygodnie porusza się w konsolidacji sięgającej około 200 pkt, podczas gdy S&P 500 znów bije rekordy. Krajowy rynek też raczej wypada blado. Po spadkach z drugiej połowy sierpnia, wywołanych planami podwyżki CIT-u dla banków, odreagowanie zatrzymało się dokładnie na zniesieniu o 50 proc. fali spadkowej. Do tego w krótkim terminie wykres WIG20 straszy podwójnym szczytem. Rodzi się pytanie, jak europejskie rynki zareagują, jeśli amerykański rynek wreszcie zacznie się zachowywać słabiej, aczkolwiek inwestorom liczącym na sezonowe spadki we wrześniu jak na razie portfele tylko chudną.
Czytaj więcej
Piątkowa sesja na GPW nie przyniosła istotniejszych wahań indeksów. Nie oznacza to jednak, że nie...
O ile w czwartek zyskiwały niemal wszystkie duże spółki, o tyle w piątek tylko KGHM i Kruk oparły się podaży. Najsłabiej wypadło Pepco Group, finiszujące ze spadkiem o ponad 3 proc.. Na dole tabeli plasowały się też Orange, Alior i Orlen. Na szerokim rynku dalej brylowały za to spółki związane z militariami.
Choć ubiegły tydzień zapisał się na plus dla GPW, to wykres tygodniowy sugeruje raczej powrót do spadków w tygodniu kolejnym. WIG20 wyrysował szpulkę, wskazującą na niezdecydowanie popytu. Popyt będzie się z pewnością bronił w okolicach dołków z początku września.