– Konkurencja u nas jest środkiem służącym dojściu do celu, a nie celem samym w sobie – mówi Daniel Hanson, dyrektor w angielskim oddziale PricewaterhouseCoopers. W Wielkiej Brytanii istnieje konkurencja głównie w sektorze kolei dużych prędkości. W większości przypadków ogranicza się do etapu przetargu na obsługę danej linii. – Przewozy są wykonywane przez prywatne firmy na zlecenie rządu – wyjaśnia Hanson.
Kontrakty na obsługę linii dochodowych się kupuje. Kto da więcej, ten ma prawo kursować po niej przez 5–20 lat. Te połączenia, które są niedochodowe, są dofinansowywane przez państwo. W obu przypadkach operator jest wybierany w drodze dwuetapowych przetargów. Kontrakty z przewoźnikami są bardzo szczegółowe. Określają m.in., po jakich trasach i jak często będą kursować pociągi. Tylko w nielicznych przypadkach konkurencja ma miejsce już na rynku.
Hanson tłumaczy, że rząd brytyjski zapobiega aktom nieuczciwej i niekontrolowanej konkurencji, która skutkowałaby pogłębieniem deficytu zakontraktowanych przewoźników i co za tym idzie, koniecznością zwiększania ich dofinansowania przez państwo.
W Wielkiej Brytanii działa 19 spółek kolejowych. – Z tego pięć kursuje pomiędzy największymi miastami, osiem obsługuje połączenia regionalne, a pozostałe działają w Londynie – mówi Hanson. Inaczej został opracowany system obsługi kolei dużych prędkości, czyli trasy łączącej Londyn z kontynentalną siecią szybkiej kolei. Po torach teoretycznie może jeździć każdy przewoźnik, na razie robi to tylko South East Franchise. Żaden nie może liczyć na obniżkę opłat w dostępie do torów. – Budowa 100 km linii kolejowych kosztowała około 6 mld funtów. Ta inwestycja musi na siebie zarobić – twierdzi Hanson.
[srodtytul]Wsparcie finansowe [/srodtytul]
Doświadczenie pokazuje, że rynek przewozów pasażerskich rośnie wraz z obniżaniem stawek dostępu i postępującymi inwestycjami. – Samo otwarcie rynku nie wystarcza, co pokazał choćby przykład Rumunii. Rynek po pojawieniu się na nim kilku nowych przewoźników skurczył się o około 30–40 proc. – zauważa Ludewig. I dodaje, że koleje pasażerskie będą się rozwijać, jeżeli oprócz wpuszczenia na tory nowych przewoźników rządy będą inwestować w tory i z roku na rok obniżać koszty dostępu do nich.