Akcje Maxcomu są o ponad połowę tańsze niż w tegorocznym IPO. Pierwszym impulsem do przeceny była publikacja wyników za I półrocze, a kolejnym niedawna obniżka prognoz, do której przyczyniło się m.in. przesunięcie części kontraktów i różnice kursowe. Nowe plany zakładają, że w tym roku zysk netto wyniesie 10 mln zł, a przychody 125 mln zł. Z kolei w 2018 r. ma to być odpowiednio 22 mln zł oraz 210 mln zł. – Podtrzymujemy prognozy – mówi prezes Arkadiusz Wilusz.
Dywidenda na horyzoncie
Przyszłoroczne wyniki finansowe będą też zależeć od potencjalnych akwizycji i od tego, kiedy Maxcom zacznie konsolidować przejęte spółki.
– Trwają zaawansowane rozmowy w sprawie przejęć, przede wszystkim na rynkach zagranicznych, ale rozmawiamy też z jedną firmą z Polski. Natomiast jeśli chodzi o zagranicę, to interesuje nas m.in. Beneluks, Niemcy i Francja. To rynki znacząco większe niż Polska i wejście na nie wiązałoby się ze znaczącym wzrostem naszych przychodów – mówi prezes.
Narastająco w pierwszych trzech kwartałach 2017 r. spółka wypracowała 74,8 mln zł przychodów, co oznacza wzrost o ponad 10 proc. Z kolei zysk netto spadł do 5,7 mln zł z 7,4 mln zł. Zarząd podtrzymuje zapowiedzi dotyczące wypłaty dywidendy. Spółka planuje na nią przeznaczyć minimum 25 proc. tegorocznego zysku netto. – Sytuacja finansowa firmy jest dobra i z powodzeniem możemy realizować nasze plany rozwojowe i jednocześnie podzielić się zyskiem z akcjonariuszami – podkreśla Wilusz.