Szefowa URE: taryfy mogą spaść, ale czy rachunki za prąd też?

Widzimy potencjał obniżenia taryf na prąd. Nie jesteśmy jednak w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy ceny samej energii spadną do „mrożonego” poziomu obowiązującego do końca roku – mówi Renata Mroczek, nowa prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Publikacja: 17.09.2025 05:07

Renata Mroczek, nowa prezes Urzędu Regulacji Energetyki

Renata Mroczek, nowa prezes Urzędu Regulacji Energetyki

Foto: materiały prasowe

Jakie są najważniejsze zadania, przed którymi stoi nowa prezes Urzędu Regulacji Energetyki?

Podzieliłabym te obszary na krótkoterminowe i długoterminowe. Jeśli chodzi o krótkoterminowe zadania, to do nich należy na pewno taryfikacja sprzedawców energii na czwarty kwartał tego roku oraz na cały 2026 r., a także konieczność uzgodnienia do końca roku planów rozwoju największych OSD (operatorów systemu dystrybucyjnego – red.) w kraju. Zresztą mamy przed sobą cały proces taryfikacji w wielu obszarach, jak np. dystrybucja energii elektrycznej czy ciepło. Natomiast jeżeli chodzi o wyzwania długoterminowe, to można podzielić je także na kolejne dwa obszary. Jeden to kwestia umiejętności reagowania na zmieniające się otoczenie, a widzimy, że obecne czasy są coraz bardziej zmienne i wymagają szybkiego reagowania. Drugi obszar to przygotowanie się na nowy kształt taryfikacji energii, gazu i ciepła.

Brzmi to tak, jakby przed URE czaiła się cała lawina nowych wyzwań…

Bo tak poniekąd jest. Stoimy na skraju wydolności pracy Urzędu i to, że udaje nam się realizować najważniejsze i najpilniejsze zadania w terminie, to jest absolutnie zasługa niewiarygodnie dużego zaangażowania pracowników i ich profesjonalizmu. Brakuje nam narzędzi cyfrowo-informatycznych i bardzo dużo pracy wykonujemy po prostu ręcznie. Więc ucyfrowienie i wyposażenie w narzędzia to jest nasz priorytet na najbliższe lata. Pierwszy krok to pozyskanie finansowania dla tych inwestycji i sądząc po projekcie budżetu na 2026 r., są na to szanse.

Czy prawdą jest, że wnioskowaliście państwo o ponad sto nowych etatów, a dostaliście pieniądze na kilka?

To prawda. W ubiegłym roku przygotowaliśmy analizę wskazującą, ile nowych etatów potrzebujemy, aby zrealizować najważniejsze nowe zadania i obowiązki wynikające z ustaw, które weszły w życie w 2023 i w 2024 r. Oceny Skutków Regulacji tych ustaw przewidywały utworzenie w Urzędzie 108 etatów do realizacji nowych zadań przewidzianych w tych ustawach, a dostaliśmy finansowanie na sześć. Nie ma takiej możliwości, żeby praca, która przewidziana jest dla ponad 100 osób, mogła być zrealizowana przez sześć osób. To się po prostu nie uda i w sytuacji, kiedy my nie dostajemy środków na te etaty, zadania wynikające z ustaw mogą nie zostać wykonane efektywnie. Druga kwestia to możliwość zatrudnienia ekspertów. Bo trzeba mieć świadomość, że zadania, które realizowane są w Urzędzie, wymagają bardzo specjalistycznej i głębokiej wiedzy. Pracownicy z odpowiednimi kwalifikacjami oczywiście są dostępni na rynku, ale o ich pozyskanie konkurujemy z przedsiębiorstwami energetycznymi. Wynagrodzenia, które możemy dziś oferować, nie zachęcają do rezygnacji z pracy i przyjścia do nas. Dla lepszego zrozumienia problemu wskażę, że w 2021 r. URE znajdował się na piątej pozycji, jeżeli chodzi o średnią wysokość wynagrodzeń wśród urzędów centralnych. W 2024 r. spadliśmy na jedenaste miejsce. To pokazuje, że inne urzędy dostały pieniądze na podniesienie wynagrodzeń, a my nie.

Czytaj więcej

Rząd składa deklaracje ciepłownictwu

A czy w kontekście projektu budżetu na rok przyszły jest pani optymistką, jeśli chodzi o liczbę nowych etatów?

Są tam wreszcie przewidziane dodatkowe środki. Ale to pieniądze głównie na cyfryzację pracy naszego Urzędu, a nie na uzupełnienie kadry pracowniczej czy podniesienie wynagrodzeń. Przyznaję jednak, że środki na cyfryzację są obecnie absolutnie niezbędne i najważniejsze. Szukamy także nowych, pozabudżetowych możliwości usprawnienia naszej pracy. Taką formą pomocy może być narzędzie informatyczne dla procesu taryfikacji.

Reklama
Reklama

Czy za proces taryfikacji będzie odpowiadała sztuczna inteligencja?

Naszym podstawowym zadaniem było, jest i zapewne będzie zatwierdzanie taryf i w tym zadaniu AI nie zastąpi pracowników. Natomiast wykorzystanie sztucznej inteligencji do analizy kompletności wniosków taryfowych, spójności przedstawionych danych, może wydatnie ułatwić i usprawnić naszą pracę. Jesteśmy w tej kwestii w dialogu z Ministerstwem Cyfryzacji i Wydziałem Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Przed URE zatwierdzenie taryf na energię elektryczną na ostatni kwartał tego roku oraz na cały 2026 r. Jesteście gotowi na ten dynamiczny proces?

Przygotowywaliśmy się do niego, bo napięty terminarz wynikał z wcześniejszych ustaw. Obecnie trwa proces zatwierdzania taryf na ostatni kwartał tego roku. Przedsiębiorstwa energetyczne były zobowiązane ustawowo do złożenia takich wniosków do końca sierpnia i wszystkie się z tego wywiązały. Wnioski zostały złożone. Obecnie jesteśmy w trakcie ich analizy i weryfikacji ich uzasadnionego poziomu. Ostateczny termin dla URE na zatwierdzenie tych taryf to koniec września, bo miałyby one obowiązywać od 1 października. Nie widzę zagrożeń, zmieścimy się w tym terminie. Jeśli zapowiedzi się potwierdzą, nowe taryfy nie będą miały znaczenia dla finalnych cen płaconych przez odbiorców końcowych. Te mają być zamrożone do końca roku na dotychczasowym poziomie. Nowe taryfy posłużą do oszacowania wysokości rekompensat dla sprzedawców za dalsze mrożenie cen energii.

Czy ze złożonych przez firmy wniosków taryfowych na czwarty kwartał płyną dobre wieści? Czy taryfy spadną względem obecnej stawki ok. 623 zł za MWh i rekompensaty z budżetu będą minimalne?

Rozumiem pański sprytny zabieg podpytania, czy z wniosków wynika, że taryfy spadną. W URE mamy długą tradycję nieodpowiadania na takie pytania do czasu zakończenia postępowania i zatwierdzenia taryf.

Czytaj więcej

Obligo obniży ceny energii i gazu? Rynek podzielony

A jak wygląda harmonogram zatwierdzenia taryf na 2026 r.? Będą to stawki, które bezpośrednio będą dotyczyć konsumentów, bo mrożenia cen energii ma już nie być…

Spółki elektroenergetyczne mają czas do końca października na złożenie wniosków taryfowych na rok następny. Zgodnie z przepisami powinny być one złożone na dwa miesiące przed upływem okresu obowiązywania starych taryf.

Spółki elektroenergetyczne wskazują, że obecnie ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii z dostawą na przyszły rok wynoszą  415-420 zł/MWh i są już poniżej „mrożonego” poziomu 500 zł, ale raczej nie będą dalej spadały i mogą rosnąć. Czy pani zdaniem to daje podstawy, aby sądzić, że taryfy spadną do poziomu ok. 500 zł/MWh?

To wszystko zależy od tego, jakie wnioski taryfowe złożą przedsiębiorstwa. Podkreślam raz jeszcze, że to nie prezes Urzędu Regulacji Energetyki określa ten poziom. Poziom cen określają przedsiębiorstwa w zaproponowanych przez siebie taryfach. My tylko weryfikujemy, na ile ten poziom jest akceptowalny i uzasadniony z punktu widzenia zasad kalkulowania tych taryf, a one są przecież opisane dosyć szczegółowo w ustawie i w obowiązujących rozporządzeniach taryfowych. Naszym zadaniem jest ochrona przed nieuzasadnionymi podwyżkami cen energii, gazu i ciepła oraz równoważenie interesów przedsiębiorstw energetycznych i odbiorców.

Reklama
Reklama

Zapytam może inaczej: czy z punktu widzenia podmiotów, które państwo chronicie, a więc obywateli, widać uzasadnienie dla utrzymania do końca tego roku taryfy, która obowiązuje obecnie?

Od dłuższego czasu powtarzam, że widzimy potencjał dla obniżenia cen wynikających z aktualnych taryf. Natomiast nie jesteśmy w stanie dzisiaj jednoznacznie powiedzieć, do jakiego pułapu. Wszystko zależy od tego, jakie kontrakty na energię – w jakim układzie – mają przedsiębiorstwa. Niemniej, co do zasady podstawą oceny uzasadnionego poziomu cen są przede wszystkim analizy notowań kontraktów terminowych na TGE oraz notowań na Rynku Dnia Następnego. Faktycznie widać, że w stosunku do wiosny tego roku teraz ceny trochę podskoczyły, ale to nie jest spektakularny wzrost. Zobaczymy, co się będzie działo w końcówce roku. Proces zakupowy energii na kolejny rok nadal trwa, więc mówienie dzisiaj, do jakiego poziomu mogłyby spaść ceny, to z mojego punktu widzenia zgadywanie.

Spółki coraz wyraźniej sygnalizują, że udział OZE w produkcji energii elektrycznej rośnie, ale rośnie również koszt bilansowania tego niestabilnego źródła energii. Czy widać to w ich wnioskach taryfowych?

Mechanizm funkcjonowania rynku energii elektrycznej jest coraz bardziej skomplikowany. Nie da się w prosty sposób odpowiedzieć na takie pytanie, czy energia elektryczna z OZE jednoznacznie obniża ceny na naszych rachunkach. Na pewno koszty zmienne przy większości odnawialnych źródeł energii są znikome. Natomiast im większy ich udział w miksie energetycznym i im bardziej nieelastyczna sieć, tym więcej pojawia się wyzwań w różnych obszarach. I tak w poprzednich latach sam koszt redysponowania (wyłączania OZE przez operatora sieci w razie nadprodukcji energii – red.) był zdecydowanie mniejszy niż obecnie. Ilość energii z OZE wpływa także na skalkulowanie stawki OZE przenoszonej w taryfach operatorów.

Czy w przyszłym roku opłata OZE na rachunku może wzrosnąć?

Nie chcę prorokować. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na to, co działo się ze stawką mocową i z innymi stawkami. Im więcej inwestujemy w niektóre rozwiązania, tym wyraźniej cena w jednym miejscu spada, a w innym miejscu rośnie i ta układanka będzie rzeczywiście coraz bardziej skomplikowana. Można jednak zakładać, że przy rosnącym udziale OZE w miksie energetycznym opłata OZE raczej nie spadnie.

Ceny energii to nie jest cały rachunek za prąd. Czy zatem nasze rachunki będą niższe?

Stoi to pod bardzo dużym znakiem zapytania.

Poza pozyskaniem samej energii drugą pozycją na rachunku jest opłata dystrybucyjna, a więc za dostarczanie energii. Taryfa dystrybucyjna, która nie jest już mrożona, wzrośnie?

Doceniam pana wytrwałość, ale tu znów radzę poczekać do złożonych wniosków taryfowych. Faktem jest jednak, że opłata dystrybucyjna stanowi z roku na rok coraz większą pozycję w naszym rachunku za prąd.

Czy może zatem dojść do paradoksu, że koszt samej energii spadnie, ale koszty jej dystrybucji wzrosną i w efekcie finalny rachunek za prąd nie będzie mniejszy?

To prawdopodobne i absolutnie nie wykluczam, że może dojść do takiej sytuacji. To jest możliwe, bo już dzisiaj szacujemy, że ok. 10 proc. tej ceny, którą płacimy w ramach opłaty dystrybucyjnej, to są koszty przeniesione przez dystrybutora za inne usługi niż tylko samo dostarczenie prądu. Wśród różnych innych opłat, które składają się na taryfę dystrybucyjną, są opłaty: mocowa, kogeneracyjna, jakościowa czy OZE. Tych opłat jest tam sporo. One mają nam zagwarantować z jednej strony nieprzerwane dostawy, z drugiej strony bezpieczeństwo systemu. Ale także przecież wiemy, że są duże inwestycje na samą sieć, na rozbudowę i zmianę sposobu funkcjonowania sieci, na budowanie elastyczności. To niestety proces bardzo kosztowny.

Reklama
Reklama

Przejdźmy do taryf na ciepło. Symboliczne stało się widmo blisko 100-proc. podwyżek cen ciepła w Rudzie Śląskiej, ostatecznie jednak Węglokoks Kraj złożył wniosek o niższą taryfę…

Sytuacja Węglokoksu jest absolutnie wyjątkowa i ekstremalna. To jest jednostkowy przypadek w skali kraju. Podkreślenia wymaga, że niedawno zatwierdzona została zmiana taryfy dla tego przedsiębiorstwa, która w istotny sposób obniża ceny ciepła dla odbiorców. Niemniej dojście do cen porównywalnych z cenami innych przedsiębiorstw o podobnej skali działalności, zapewne będzie stopniowe.

Natomiast jeżeli chodzi o przewidywania cen ciepła, my już obserwujemy w wielu obszarach ich obniżki wobec uprzednio zatwierdzonych taryf. Sami zresztą zainicjowaliśmy w połowie roku ten proces. Tam, gdzie widzieliśmy, że poziom cen ciepła jest powiązany z cenami paliw, wezwaliśmy przedsiębiorstwa do zweryfikowania ich taryf. Zachęcaliśmy do renegocjowania kontraktów i obniżenia ceny paliwa, a finalnie – obniżenia cen ciepła. W niektórych miejscach to się udało, w niektórych proces zmiany taryfy jeszcze trwa. Natomiast w wielu przypadkach ceny ciepła nie są pochodną wyłącznie ceny paliwa i mają na nie wpływ różne okoliczności.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacowało w lipcu, że ceny ciepła wzrosnąć mogą średnio o ok. 20 proc. URE dostrzega takie podwyżki?

Spora część mieszkańców po zakończeniu „mrożenia” odczuje podwyżki. Niemniej taryfy spadają względem 2022 i 2023 r. Jeśli pyta pan o skalę odczuwalnych przez odbiorców wzrostów cen po odmrożeniu, to mogą one wynieść kilkanaście lub kilka procent w zależności od regionu, paliwa i technologii. Te same przesłanki mogą powodować w innych obszarach spadek cen. Trzeba bowiem pamiętać, że ceny w różnych miejscach różnią się – z powodów, o których mówiłam. Dlatego procentowy wzrost ceny nie zawsze jest równoznaczny z dużym jej nominalnym podwyższeniem. Ze swojej strony robimy tyle, ile możemy, czyli inicjujemy proces obniżania taryf tam, gdzie widzimy na to przestrzeń. Jednak nie wszędzie ta przestrzeń jest. Niemniej wszelkim wnioskom taryfowym – co podkreślam – przyglądamy się z uwagą i troską o mieszkańców.

O rozmówczyni

Renata Mroczek

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie ukończyła też studia podyplomowe z funduszy europejskich. Ukończyła również studia podyplomowe z zarządzania na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Posiada uprawnienia pełnomocnika ds. zintegrowanych systemów zarządzania w zakresie zarządzania jakością, środowiskiem i BHP. Jest ekspertem prawa energetycznego i postępowania administracyjnego, w tym odpowiedzialności administracyjnej z tytułu naruszeń obowiązków ustawowych i warunków koncesyjnych. W Urzędzie Regulacji Energetyki pracowała od kwietnia 2017 r. na stanowisku dyrektora środkowo-zachodniego oddziału terenowego w Łodzi, największej terenowej jednostki obejmującej województwo mazowieckie i łódzkie. Tam zajmowała się zagadnieniami z obszaru ciepła i energii elektrycznej (w tym magazynami energii i OZE), paliw gazowych i paliw płynnych. Jako zastępca przewodniczącej zespołu ds. ciepłownictwa uczestniczyła w przygotowaniu wielu rozwiązań wspierających inwestycje i transformację sektora ciepłowniczego, wraz z opracowaniem nowego modelu regulacyjnego. W październiku 2024 r. po otwartym konkursie została wiceprezesem URE. Na stanowisko prezesa URE została powołana przez premiera Donalda Tuska 11 sierpnia 2025 r. Powołanie poprzedziła procedura otwartego i konkurencyjnego naboru. Wcześniej, po krótkim doświadczeniu w bankowości, przez kilkanaście lat była związana z ochroną zdrowia, ostatnio jako zastępca dyrektora wielospecjalistycznego szpitala – jednej z największych placówek w województwie łódzkim. 

Energetyka
Rząd składa deklaracje ciepłownictwu
Energetyka
Nowe bloki gazowe Energi wybuduje Siemens
Energetyka
Coal Energy ma ważny list intencyjny. Będą środki na inwestycje w polski węgiel?
Energetyka
Dystrybucja w spółkach energetycznych rozkwita. Czyim kosztem?
Energetyka
Enea chce zakończyć rok z nowymi OZE. W przyszłym roku pojawią się magazyny energii
Energetyka
Enea gorzej radzi sobie w produkcji energii elektrycznej
Reklama
Reklama