W teorii inwestorzy powinni wybierać między ryzykiem a bezpieczeństwem. Za bardziej ryzykowne uważa się np. akcje, a za bezpieczne np. obligacje. W momencie, gdy w gospodarce wszystko dobrze się układa, teoretycznie inwestorzy powinni kupować akcje i sprzedawać obligacje, i odwrotnie. W momencie większych zawirowań wraz z awersją do ryzyka akcje mogą tracić na wartości, a obligacje zyskiwać. Jednak od czasu kryzysu finansowego sprzed dekady te teoretyczne podstawy alokacji kapitału zostały zachwiane. Od tamtego czasu zjawiska awersji i wzrostu apetytu na ryzyko, a co za tym idzie, wzrostu popytu na dane aktywa są bardzo wybiórcze, a im bardziej idziemy w stronę globalnego luzowania w polityce monetarnej, tym bardziej jest to nieoczywiste. Obecnie włączył się tryb „kupuj wszystko". Rynek w USA ustanowił nowy historyczny szczyt, a złoto podrożało do najwyższego poziomu od sześciu lat. Obligacje również były rozchwytywane przez inwestorów.
Dopóki globalnie polityka monetarna się nie ustabilizuje, takie zjawiska mogą mieć miejsce, co można tłumaczyć oczekiwaniem na tani pieniądz, gdyż rynek spodziewa się, że zarówno Rezerwa Federalna, jak i Europejski Bank Centralny ponownie będą wspierać gospodarki, chociażby przez cięcie stóp procentowych czy inne programy stymulujące. ¶
Daniel Kostecki główny analityk, Conotoxia Ltd