Orlen jest jedną z tegorocznych gwiazd na GPW i motorem napędowym indeksu WIG20.. Od stycznia walory spółki zyskały na wartości ponad 110 proc. I chociaż ostatnio akcje spółki złapały zadyszkę to Piotr Kaźmierkiewicz, analityk BM Pekao zwraca uwagę, że pod kątem analizy technicznej nie ma powodów do niepokoju. - Silne wykupienie wskaźników oraz pojawiające się zalążki negatywnych dywergencji (m.in. na MACD) doprowadziły w listopadzie do oczekiwanej korekty. Ani jej głębokość, ani – tym bardziej – struktura świec nie wprowadziły jednak istotnych zmian w obszarze price action. Co prawda na wykresie dziennym doszło do zejścia poniżej przebiegu długoterminowej linii trendu wzrostowego, lecz ruchowi temu nie towarzyszyły ani zwiększona dynamika, ani wzrost wolumenu. Co więcej, schłodzenie zostało zatrzymane już na poziomie 23,6 proc. zniesienia całej tendencji – dokładnie tam, gdzie rozpoczyna się strefa wsparcia wyznaczona przez lipcowo-wrześniowe maksima – podkreśla Kaźmierkiewicz i dodaje. - Podaży udało się zatem jedynie naruszyć linię trendu wzrostowego oraz przetestować EMA21, bez zarysowania sekwencji coraz niżej położonych lokalnych szczytów. W szerszym ujęciu, na wykresie tygodniowym, mimo zaawansowania trendu wzrostowego, korekty inne niż płaskie lub ograniczone do dwuelementowej falki spadkowej praktycznie nie występują. W efekcie obowiązujące sygnały kupna pozostają nienaruszone – wskazuje analityk.
Co mogłoby być sygnałem ostrzegawczym dla inwestorów? - Sytuację mogłaby zmienić dopiero utrata strefy 88,94-90,40 zł. W takim scenariuszu naturalnym celem stałaby się EMA200, dotychczas pełniąca rolę strażniczki pozytywnej, pro-wzrostowej konfiguracji technicznej. Na dziś nie jest to jednak scenariusz bazowy – podkreśla Kaźmierkiewicz.