Według Orlenu średnia cena ropy Brent w tym roku wyniesie 120 USD za baryłkę, przy założeniu, że zostaną uwolnione strategiczne rezerwy w USA oraz spadnie popyt na ten surowiec w Chinach. Dla porównana, w czwartek jej kurs kształtował się nieco powyższej 100 USD. Trzeba jednak zauważyć, że w tym roku cena ropy istotnie się waha i tak zapewne będzie również w kolejnych miesiącach.
Koncern zakłada też wzrost marż rafineryjnych, które i tak są już wysokie. Będzie to konsekwencja nierównowagi występującej na rynkach paliw na Starym Kontynencie związanej z eliminowaniem importu z Rosji oraz wzrostu zapotrzebowania na paliwa wytwarzane przez europejskie rafinerie. W konsekwencji rafinerie powinny zwiększyć wykorzystanie posiadanych mocy. Zyskiwać będą zwłaszcza te przerabiające rosyjski surowiec (o ile na jego import nie zostanie wprowadzone embargo), gdyż ceny ropy Ural nadal będą dużo niższe niż innych gatunków.
Ponadto Orlen spodziewa się utrzymania na rynku wysokich marż petrochemicznych. Będzie to m.in. następstwo spadku importu na europejski rynek produktów petrochemicznych w efekcie wysokich kosztów frachtu. Z drugiej strony wysoka cena ropy i gazu może ograniczać wzrost marż. Błękitne paliwo może być bardzo drogie ze względu na ograniczenie jego importu z Rosji oraz zmiany regulacyjne w UE wymuszające wypełnienie magazynów do określonego poziomu. Orlen oczekuje też wzrostu cen energii elektrycznej do poziomu około 730 zł za 1 MWh, czyli o 85 proc. w ujęciu rok do roku. Tym samym płocki koncern ma szanse na dalszą poprawę wyników w kolejnych kwartałach w co najmniej trzech najważniejszych dla niego biznesach.
W I kwartale grupa Orlen wypracowała 45,45 mld zł przychodów ze sprzedaży, co oznaczało ich wzrost o 85 proc. w ujęciu rok do roku. Tak duża poprawa to przede wszystkim efekt wysokich notowań produktów rafineryjnych i petrochemicznych spowodowanych zwyżką kursu ropy (o 41 USD za baryłkę) oraz wolumenów sprzedaży (o 15 proc.). Mocno rosły również zyski. Kluczowy wskaźnik, czyli EBITDA LIFO, wyniósł 2,79 mld zł i wzrósł o 14,9 proc. Do jego poprawy przyczyniły się m.in. rosnące marże rafineryjne, petrochemiczne i hurtowe, wysoki dyferencjał Brent/Ural i wykorzystanie w produkcji historycznych warstw zapasów surowców. Ujemny wpływ na ten rezultat miały za to operacje związane z hedgingiem, wyceną kontraktów terminowych na CO2, wyższe koszty zużyć własnych oraz zwyżki kosztów stałych, zmiennych i pracy. Ostatecznie zysk netto wyniósł 2,85 mld zł. Tym samym wzrósł o 52 proc., co spowodowane było głównie wzrostem wyceny zapasów ropy.