Pierwotnie w planach było pozbycie się 10 proc. akcji PGE. Dlaczego pod uwagę bierze się większą podaż?

Zdaniem analityków, Ministerstwo Skarbu może traktować walory PGE jako „bufor bezpieczeństwa”, który w przypadku niesprzyjającej sytuacji na rynku będzie ratował wpływy z prywatyzacji. W jaki sposób? – MSP chce w tym roku uplasować również akcje Tauronu warte około 4 mld zł (nie licząc nowej emisji spółki – red.). Gdyby nie udało się tego planu zrealizować, to ze sprzedażą akcji PGE o takiej samej wartości nie będzie problemów, nawet przy bardzo słabej koniunkturze na rynku.

A to może być kluczowa sprawa, jeśli chodzi o sfinansowanie tegorocznego deficytu budżetowego – wyjaśnia Paweł Puchalski, analityk BZ WBK. – Grupa PGE jest już znana inwestorom, jest liderem w branży w Polsce, wielkością nie ustępuje dużym koncernom europejskim. Jej atrakcyjność dla inwestorów instytucjonalnych zwiększa fakt, że po sprzedaży przez państwo 24 proc. akcji PGE stanie się na stałe spółką o największym udziale w indeksie WIG20 – twierdzi Puchalski.

MSPchce w 2010 r. sprzedać akcje państwowych spółek warte w sumie 25 mld zł. Realizacja tego planu w dużej mierze zależy od zainteresowania firmami energetycznymi. Sprzedaż 24 proc. akcji PGE przy dzisiejszej wycenie rynkowej (zbliżonej do 23 zł za akcję) dałaby wpływy do państwowej kasy na poziomie około 9,5 mld zł.

Do połowy lutego MSP chce sprzedać również 16 proc. akcji Enei (za ok. 1,3 mld zł). – W tej chwili trwa roadshow – Londyn, Frankfurt, Nowy Jork. Mamy sygnały, że w Londynie poszło bardzo dobrze – mówił Bury. MSP analizuje też możliwe sposoby sprzedaży 4,15-proc. resztówki Telekomunikacji Polskiej. W grę wchodzi pozbycie się jej w całości lub w częściach. W ocenie resortu wzrost notowań TP w ostatnim czasie może „tworzyć warunki” do sprzedaży akcji.