Prywatyzacyjna machina górnictwa się rozkręca

Eksporter węgla, Węglokoks, deklaruje debiut giełdowy w IV kw. tego roku. Państwowy właściciel ma sprzedać 20–40 proc. akcji spółki, a wartość oferty jest wstępnie szacowana na około 0,5 mld zł

Aktualizacja: 18.02.2017 02:08 Publikacja: 30.03.2012 20:54

Prywatyzacyjna machina górnictwa się rozkręca

Foto: GG Parkiet

Polskie kopalnie węgla kamiennego planują wydać w tym roku na inwestycje w sumie ok. 3,5?mld zł. Skąd wziąć na to pieniądze, zwłaszcza w kontekście dopiero planowanych debiutów giełdowych, i jaką rolę odgrywają w tym procesie związki zawodowe? O tym rozmawialiśmy podczas IV?Forum Polski Węgiel „Rzeczpospolitej" i „Parkietu" 27 marca w Katowicach.

Potrzeba dialogu

– Ogłosiliśmy rekordowe wyniki za 2011 r. A?nasze akcje taniały. Analitycy uznali, że skoro rosły nam koszty, zwłaszcza pracownicze, które wynoszą ponad 50 proc., to się odbiło na cenie akcji – mówił Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Tłumaczył, że w umowach dla nowych pracowników brak jest m.in. zobowiązań dotyczących węgla dla emerytów. – Nie wiemy, czy dane kopalnie będą wtedy istnieć, a analitycy w swoich modelach wyceniali nas niżej, podkreślając, jak ważne jest panowanie nad kosztami. Jak mamy to robić, skoro związki zawodowe mają prawo ogłosić spór zbiorowy czy strajk bardzo łatwo. Nawet jeśli zażądały dostępu do morza, to po ogłoszeniu sporu zbiorowego strajk będzie legalny – mówił szef JSW. Zdaniem Zagórowskiego inwestorzy wiele czytają o radykalizmie związków zawodowych w górnictwie w Polsce i to jest problem. – Nasza twarda postawa jako zarządu jest tu ważna, nie można ustępować, bo nie na tym polega dialog. A dotychczas było tak, że związki tupały nogą i dostawały swoje – tłumaczy prezes Jastrzębia.

Lech Tor, wiceprezes Bogdanki, przypomniał, że w lubelskiej kopalni działają cztery związki, a nie np. 37, jak w JSW. – Np. gdy była prywatyzacja, związki dały zielone światło do wejścia na GPW. Związkowcy dorośli do podejmowania odważnych decyzji i to się przekłada na dobre funkcjonowanie spółki. Ważne, by inni związkowcy wyciągali z tego wnioski. Obie strony muszą rozumieć, że trzeba myśleć o przyszłości spółki, bo dzisiejsze podwyżki płac będą rzutować na przyszłe wyniki – mówił Tor, przypominając, że w Bogdance podpisano porozumienie płacowe o podwyżce wynagrodzeń na ten rok o 5 proc.

– W JSW nie związki, a załoga dała zielone światło do prywatyzacji. Bo załoga jest zainteresowana rozwojem firmy i to ona jest najważniejsza, a nie liderzy związkowi. Choć oni sami jakoś nie zrezygnowali z akcji pracowniczych JSW – przypominał Zagórowski.

– Dialog ze stroną społeczną powinien być partnerski. Najważniejszy spór to płace – powtarza się to co roku. My jesteśmy zdania, że płace powinny być powiązane z wydajnością, ale związkowcy na to się nie godzą. W programie obligacji nie ma żadnych zabezpieczeń dotyczących związków zawodowych, to nie jest powiązane. Ale korelacja żądań do zysków jest: jak jest zysk, jest postulat podziału z załogą – mówił Roman Łój, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.

Leszek Kloc, dyrektor pionu produkcji Kompanii Węglowej, przyznał, że jest większym optymistą, jeśli chodzi o relacje ze związkowcami.

– Zmienia się firma, zmienia się otoczenie i zmieniają się kadry. My, przyjmując w skali roku 4500 osób, odmładzamy załogę. To ludzie młodzi, wykształceni i to pokolenie jest już zupełnie inne. Otwarte głowy na nowe technologie, nowoczesne podejście do pracy. Liderzy związkowi będą to musieli brać pod uwagę. W naszej strategii wskazujemy rok 2015 jako dobry moment na prywatyzację. Jako spółka chcemy być gotowi na ten krok już w 2014 r. Bogdanka i JSW otwierały ścieżkę, jak będzie u nas? Zobaczymy, ale ja wierzę w naszą załogę, która oprócz uwarunkowań rynkowych będzie o tym współdecydowała – powiedział Leszek Kloc. Kompania podsumowała zysk netto za 2011 r. – to 550 mln zł.

– Czynnik związkowy jest dostrzegany przez inwestorów, on dotyczy specyfiki polskiego rynku górniczego i nie jest to temat nowy. Związki powinny realnie patrzeć na to, co się dzieje na rynkach, dostosowywać swoją percepcję do realiów, rachunku ekonomicznego, bo innego wyjścia nie ma – powiedział Wojciech Stępień, wiceprezes Węglokoksu, głównego eksportera polskiego węgla.

Inwestycyjny boom, ale skąd wziąć pieniądze?

Przedstawiciele spółek węglowych zwrócili także uwagę na wielkość inwestycji, które szykują polskie kopalnie. Z naszych wyliczeń wynika, że nakłady przekroczą 3 mld zł (Kompania ok. 1 mld zł, JSW ok. 1 mld zł, KHW 690 mln zł, Bogdanka ok. 700 mln zł). Co z obligacjami KHW?

Dowiedzieliśmy się, że jednym z punktów spornych jest to, czy mają być one imienne, czy na okaziciela.

– Rozmowy z bankami trwają tyle, bo wiążą nas na pięć lat. Banki chcą mieć pewność, że program zrealizujemy, a pieniądze do nich wrócą. A i my nie możemy się godzić na ich warunki, bo nie możemy się dać ubezwłasnowolnić – tłumaczył Artur Trzeciakowski, wiceprezes KHW.

– Punktów spornych było wiele, jednym z nich rzeczywiście była zbywalność obligacji. Ustalono, że nie będzie ich można sprzedać, bo nie mielibyśmy nad tym kontroli. Opowiedzieliśmy się za imiennymi, bo to daje możliwość ograniczenia obrotu (obawa przed niekontrolowaną zmianą wierzycieli – red.). Cesja też nie wchodziła w grę. Tu jest opcja zastawów. Gdy porozumiemy się z bankami, właściciel wyda zgodę na emisję, zwrócimy się do sądu o zastawy na nieruchomościach. Projekt jest ciekawy, to drugi po NWR program takich obligacji. Zmieniło się spojrzenie sektora bankowego na górnictwo, ale niestety nie średnio czy długoterminowo – dodaje. Tłumaczy, że strach przed tym, co będzie za pięć lat, jest duży. – Banków zainteresowanych i mocno zaangażowanych jest sporo, więc mamy nadzieję, że to się uda. Poza tym długoterminowe finansowanie w bilansie poprawia płynność spółki. A w górnictwie trzeba mówić właśnie o długoterminowym finansowaniu, bo inwestycje i ich zwrot to przynajmniej trzy lata, a gdy finansowanie jest roczne, pojawiają się trudności. Nakłady inwestycyjne muszą być coraz wyższe, m.in. dlatego, że drożeją materiały i usługi – uważa wiceprezes KHW.

Wiceprezes Węglokoksu podtrzymał datę debiutu spółki na GPW w IV kw. tego roku, jeśli sytuacja rynkowa na to pozwoli.

– Chodzi wstępnie o sprzedaż 20–40 proc. akcji Węglokoksu. Oferta mogłaby być warta ok. 0,5 mld zł, to nasze szacunkowe oceny, ale decyzja jest po stronie właściciela – mówił Wojciech Stępień.

– To nie jest tak, że ktoś po prostu da nam pieniądze. Inwestorzy chcą zarobić na naszych akcjach. Aby uzyskać wzrost, musimy wiele zrobić. My mamy specyficzny rynek węgla koksowego, nie wiemy, jak Chiny dogadają się z Australią (w kwestii ceny – red.), a niebawem będzie to samo i na rynku energetycznym. Powiedzmy jasno, że musimy podnieść efektywność, bo za chwilę tego śląskiego górnictwa nie będzie – mówił prezes Zagórowski. – Musimy coś zrobić w naszych firmach. A jak w JSW to robimy, to się nas oskarża o łamanie prawa, a przecież stosujemy się do zapisów kodeksu pracy. A za chwilę ekonomia nas zmusi do wydłużenia tygodnia pracy, by mieć za co spłacać te obligacje czy inne zobowiązania – dodał. Zapewnił, że JSW jest gotowa na podwyżki płac, ale nie w części stałej, lecz zmiennej.

[email protected]

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc