Wstępnie szacowano, że fuzja przyniesie rocznie 100 mln zł oszczędności. Ale teraz spółka liczy na więcej. – Na podstawie naszych dotychczasowych doświadczeń w zakresie przejęć mogę powiedzieć, że możliwa jest nawet dwukrotność tej kwoty – zaznacza Andrzej Skolmowski, wiceprezes Azotów Tarnów ds. finansowych.
Oszczędności stałe i jednorazowe
Są to oszczędności stałe wynikające głównie z wykorzystania skali działania obu łączących się spółek przy dokonywaniu zakupów, m.in. surowców i mediów energetycznych, wspólnej logistyki, a także organizacji zarządzania i sprzedaży podobnych produktów, m.in. nawozów czy kaprolaktamu.
Ale przedstawiciele spółki zaznaczają, że będą też oszczędności jednorazowe. Chodzi o optymalizację wydatków na inwestycje, które były planowane w spółkach tarnowskiej grupy. Połączenie z Puławami sprawi bowiem, że ZAT nie będzie musiał tak dużo inwestować np. w rozwój produkcji mocznika i RSM (roztwór saletrzano-mocznikowy – red.) w Policach. – Dzięki temu w kasie spółki zostanie około 200 mln zł – oblicza Witold Szczypiński, wiceprezes ZAT. Zastrzega jednak, że nie oznacza to całkowitej rezygnacji z lokowania pieniędzy w tym obszarze. Zaoszczędzone środki Tarnów zainwestuje w inne projekty. Szczegóły nie są znane.
Ważne decyzje wkrótce
Dopiero po zarejestrowaniu akcji nabytych w wyniku wymiany walorów Tarnowa na walory Puław, ZAT będzie miał dostęp do informacji poufnych i będzie mógł zidentyfikować faktyczną synergię.
Zajmie się tym zespół ds. konsolidacji składający się z przedstawicieli obu łączących się firm, który niebawem rozpocznie prace. On też opracuje docelowy model funkcjonowania powstającej grupy. Z jaką koncepcją siądą członkowie zarządu ZAT do stołu negocjacyjnego? – Nasz model funkcjonowania bardzo dobrze się sprawdza. Każdy z zakładów w czymś się specjalizuje. Kędzierzyn w całości produkuje alkohole oxo i plastyfikatory, Police – pigmenty i biel tytanową, a Tarnów – tworzywa sztuczne. Natomiast częścią wspólną zarządzamy w Tarnowie, ale dobraliśmy najlepszych specjalistów z poszczególnych spółek. Podobny model zaproponujemy Puławom. Na pewno to, co jest wspólne w naszym biznesie, nie powinno być rozproszone – mówi Jerzy Marciniak, prezes grupy. Zastrzega jednak, że sposób zarządzania grupą będzie wynikiem rozmów z drugą stroną.