– To jest pierwsze tego typu przedsięwzięcie chyba w całej naszej historii demokratycznej Polski, aby w jednym ręku skupić decyzje stricte gospodarcze i finansowe. To da realny wpływ na rozwój gospodarczego – mówił premier Donald Tusk podczas prezentacji rekonstrukcji rządu. Na czele nowego Ministerstwa Finansów i Gospodarki stanie Andrzej Domański z Koalicji Obywatelskiej, dotychczasowy szef resortu finansów. Premier dodał, że zbudowanie takiego centrum finansowo-gospodarczego „jest strukturalnie najważniejszym przedsięwzięciem, jakiego podjął się rząd.
Można się spodziewać, że docelowo dojdzie do połączenia resortu finansów oraz resortu rozwoju i technologii, na czele którego stał dotychczas Krzysztof Paszyk z PSL. Minister Domański zajmować się będzie zarówno finansami publicznymi (w tym budżetem państwa, polityką podatkową, zarządzaniem długiem), jak i przejmie obszar gospodarki, budownictwa czy mieszkalnictwa (w spadku po resorcie rozwoju). Jednocześnie trzeba zauważyć, że w strukturze rządu pozostać ma kilka innych tzw. resortów gospodarczych. Przykładowo – nowe Ministerstwo Energii (na czele którego stanie Miłosz Motyka z PSL), Klimatu i Środowiska, Funduszy i Polityki Regionalnej, Infrastruktury, Aktywów Państwowych (nowy minister–menedżer Wojciech Balczun), czy Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Pomysł utworzenia centrum finansowo-gospodarczego,przedsiębiorcy i ekonomiści oceniają jako bardzo trafiony i potrzebny. Ale podkreślają, że sama reorganizacja struktury rządu nie daje gwarancji sukcesu. – Pytanie, czy za zmianą nazw pójdą rzeczywiste zmiany systemowe, czy deklaratywne zainteresowanie sprawami gospodarczymi przełoży się na skuteczne działania podnoszące konkurencyjność naszej gospodarki – zastanawia się Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jego zdaniem można mieć obawy, że tak się nie stanie. – Nowy superresort może być jedynie substytutem prawdziwego centrum decyzyjno-strategicznego, do stworzenia którego powinniśmy dążyć. Substytutem – bo nie widzę ani odpowiedniej rangi w hierarchii rządowej szefa tego resortu, ani odpowiedniego horyzontu czasowego – mówi. Chodzi o to, że minister odpowiedzialny za gospodarkę powinien piastować funkcję wicepremiera, a strategia gospodarcza powinna powstać na początku kadencji obecnego rządu, a nie na dwa lata przed jej końcem.
– Ogólnie pomysł konsolidacji resortów to dobry pomysł, bo ich kompetencje są często poszatkowane i nachodzące na siebie. Ale co do łączenia Ministerstwa Finansów z innymi resortami jestem akurat sceptycznie nastawiony – zauważa Marcin Zieliński, wiceprezes Fundacji FOR.
– Mieliśmy podobne rozwiązania w rządzie Beaty Szydło, gdy wicepremier Mateusz Morawiecki był ministrem rozwoju i finansów, i to się nie sprawdziło. Ministerstwo Finansów pełni szczególną rolę strażnika finansów publicznych, musi dbać o stronę dochodową budżetu i trzymać deficyt w ryzach – wyjaśnia.