W ramach rekonstrukcji swojego gabinetu premier Donald Tusk zapowiedział powstanie centrum finansowo-gospodarczego, które ma skupiać w jednym ręku rządową politykę w tych obszarach. Na czele tego superresortu stanie Andrzej Domański, dotychczasowy minister finansów, który przejmie prawdopodobnie kompetencje resortu rozwoju.
Z kolei nowe Ministerstwo Energii, któremu szefować ma Miłosz Motyka (z PSL), również okrzyknięto mianem superresortu, skoro zajmować się ma zarówno szeroko rozumianym przemysłem, jak i rozwojem np. energetyki jądrowej. Sporo emocji może budzić też zupełnie nowa twarz w rządzie koalicyjnym – Wojciech Balczun, menedżer znany z twardej ręki, który teraz ma zarządzać aktywami państwowymi.
Po zmianach personalno-organizacyjnych przedstawionych w środę widać, że premier Tusk chciałby położyć większy nacisk na sprawy gospodarcze, a rzeczywiście jest tu wiele do zrobienia.
Czytaj więcej
Strategia gospodarcza, wicepremier i ministerstwo ds. gospodarczych. Plus utrzymanie zapału deregulacyjnego, modernizacja energetyki, konkurencyjność firm, podatki i polityka imigracyjna – to część zadań, jakie biznes ma dla odnowionego rządu Tuska.
Sam biznes i ekonomiści oceniają zaś, że to trafiony i potrzebny kierunek zmian. Ale jednocześnie zamiast zachwytu słychać raczej obawy, czy proponowane przetasowania przyniosą oczekiwane efekty. Powtarzającym się zarzutem jest brak w rządzie wicepremiera ds. gospodarki (Andrzej Domański po objęciu teki ministra finansów i rozwoju wciąż pozostanie w randze ministra), który byłby w stanie przedstawić odpowiednią strategię rozwojową i wdrożyć ją w życie.