Rosnące zyski Grupy Azoty w ostatnich miesiącach to przede wszystkim efekt taniejących surowców, w tym błękitnego paliwa – kluczowego składnika do produkcji nawozów. Przed dwoma laty zarząd chemicznej grupy oświadczył, że jednym z priorytetów jest dywersyfikacja dostaw gazu i pozyskiwanie połowy zapotrzebowania na ten surowiec poza głównym kontraktem z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Dziś to już nieaktualne.
Zmiana strategii
Roczne zapotrzebowanie Azotów na gaz sięga 2,1 mld m sześc. W III kwartale poza głównym kontraktem z PGNiG grupa zaspokoiła 47 proc. swojego zapotrzebowania. Zarząd spółki deklaruje, że nie ma już konieczności minimalizowania współpracy z największym dostawcą gazu. – Po zmianach, jakie zaszły na polskim rynku, i po wdrożeniu przez PGNiG nowej polityki cenowej nie ma już znaczenia, ile gazu pozyskujemy od tej grupy gazowniczej, a ile z alternatywnych źródeł. Kluczowa jest cena gazu, a cel jest jeden – żeby kupować surowiec jak najtaniej – wyjaśnia Andrzej Skolmowski, wiceprezes Grupy Azoty.
Jak tłumaczy, polityka cenowa PGNiG polega na tym, że taryfa określa jedynie maksymalną cenę gazu, a do tego dla klientów przewidziane są rabaty oparte na notowaniach rynkowych błękitnego paliwa. – Ta polityka rabatowa sprawiła, że nie musimy już walczyć o dywersyfikację dostaw – twierdzi Skolmowski.
Dobre prognozy
Głównie dzięki niższym cenom gazu Grupie Azoty udało się po trzech kwartałach poprawić wynik netto o 116 proc., do 540 mln zł. Tanie surowce pozwoliły ograniczyć niekorzystny efekt presji cenowej w nawozach azotowych na skutek wyższego importu tych produktów oraz niższego popytu na siarczan amonu w krajach Ameryki Południowej.
W IV kwartale władze Azotów spodziewają się wzrostu cen mocznika. – Poza tym wypłata kwot płatności bezpośrednich dla rolników rodzi szansę na wzrost popytu na nawozy – dodaje Skolmowski.