Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Polska Grupa Górnicza już teraz ma kłopoty z zaspokojeniem klientów. Jeszcze większy problem pojawi się w przyszłym roku – wzrośnie bowiem zapotrzebowanie na czarne paliwo od energetyki zawodowej.
W 2016 r. spółki energetyczne kupiły od PGG 15 mln ton węgla. Jak ustaliliśmy, zamówienia na ten rok, obejmujące także kopalnie przejęte od Katowickiego Holdingu Węglowego, sięgają około 18 mln ton. Z kolei w 2018 r. wolumen zamówień z tego sektora przekracza już 20 mln ton. PGG musi się wywiązać z wieloletnich kontraktów podpisanych ze spółkami energetycznymi. A to oznacza, że mniejsi gracze – głównie ciepłownie – w przyszłym roku będą mieli jeszcze większy problem z dostępem do polskiego surowca. Już teraz wielu z nich odprawianych jest z kwitkiem, a na rynku coraz głośniej mówi się o konieczności zwiększenia importu węgla.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
W Polsce ponad połowę tego gazu cieplarnianego wytwarza energetyka. Jednocześnie jest to sektor, który ma największe możliwości redukcji emisji metanu. Dużą rolę do odegrania mają tu również spółki giełdowe, choć nie wszystkie chcą o tym mówić.
Shell oświadczył w czwartek, że nie ma zamiaru składać oferty na będącego w opałach brytyjskiego konkurenta BP po tym, jak „Wall Street Journal” doniósł o rozmowach o przejęciu między dwoma gigantami naftowymi.
Orlen ma wdrożone mechanizmy pozwalające na elastyczne reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe. Również Unimot dostosowuje politykę handlową do zmieniających się trendów. Jedynie MOL nic nie komunikuje w tej sprawie.
Nie może być inaczej, gdyż sam Katar zapewnia około 20 proc. globalnych dostaw LNG, a ich zastąpienie innymi nie jest dziś możliwe. Jak zapewniają analitycy i Orlen, nasz kraj – dzięki dywersyfikacji – znajduje się jednak w dość dobrej sytuacji.
Od wtorku, 24 czerwca, przewidywane są dwucyfrowe podwyżki cen paliw w rafineriach. Ale na niektórych stacjach jeszcze można zatankować płacąc poniżej 6 zł za litr. Trzeba się jednak pospieszyć.
Jak można się było spodziewać po zbombardowaniu irańskich instalacji jądrowych przez Amerykanów ceny ropy wzrosły. Ale rynek wyraźnie czeka na reakcję Teheranu.