Szalejąca pandemia nie pozostaje bez wpływu na międzynarodowy rynek węgla. – Z całą pewnością można przyjąć, że pandemia paraliżuje rynek od dwóch miesięcy, prowadząc do kompletnego marazmu rynkowego, który odciśnie swoje piętno na nienotowaną dotychczas skalę – zaznaczają w swoim najnowszym opracowaniu eksperci Agencji Rozwoju Przemysłu. W kwietniu w europejskich portach indeks tygodniowy cen czarnego paliwa obniżył się w ciągu miesiąca o prawie 23 proc., sięgając w ostatnim notowaniu miesiąca 41,49 dolarów za tonę. – Jest to najniższa wartość indeksu od sierpnia 2003 r. – zaznacza ARP.
Na polskim rynku węgla na razie bez większych zmian. Ale to się wkrótce zmieni.
Stan oczekiwania
Nad Wisłę ruchy cen przyjdą jak zwykle z opóźnieniem. Ostatnie dane ARP dotyczą marca, kiedy to średnia stawka dla elektrowni zawodowych wyniosła 262,49 zł/t, co w przeliczeniu na warunki europejskich portów wynosi 75,48 dol. za tonę. Analitycy spodziewają się spadku cen najpóźniej od stycznia, kiedy zaczną obowiązywać kontrakty handlowe na 2021 r. Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, zakłada redukcję cen o 10 proc. od początku przyszłego roku. Jednocześnie część analityków nie wyklucza obniżek jeszcze w tym roku, co związane jest z wysokimi zapasami przy kopalniach, sięgającymi już 7,6 mln ton.
– Ceny węgla w europejskich portach spadają w ślad za słabnącym popytem na ten surowiec w Europie. Polski węgiel, który trafia do energetyki, jest obecnie o około 36 proc. droższy od zagranicznego. To powoduje, że koszty produkcji energii w Polsce są zdecydowanie wyższe niż u naszych sąsiadów – podkreśla Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale. – Patrząc na problemy Polskiej Grupy Górniczej, wydaje się prawdopodobne, że spółka ta może rozpocząć mocną wyprzedaż swoich zapasów, co wpłynęłoby na spadek cen tego surowca na polskim rynku już w tym roku. Pytanie tylko, czy PGG będzie bardziej bronić marży, czy jednak ważniejsze będzie uzyskanie gotówki ze sprzedaży zapasów – zastanawia się Kubicki.
Tąpnięcie cen będzie ciosem dla spółek wydobywczych, które już teraz ledwo wiążą koniec z końcem. Gdyby nie tymczasowe cięcia wynagrodzeń i pieniądze z tarczy antykryzysowej, PGG groziłaby utrata płynności finansowej.