Do piątku Główny Instytut Górnictwa ma przygotować analizę, czy zatwierdzone we wrześniu przez przedstawicieli rządu i górnicze związki zawodowe daty zamykania kopalń węgla energetycznego są realne. Według naszych rozmówców w świetle nowej polityki energetycznej państwa do 2040 r. i rosnących w szybkim tempie kosztów emisji CO2 utrzymanie węglowego biznesu aż do 2049 r. będzie szalenie trudne.
Wysoka presja
Przyjęcie przez rząd strategii energetycznej przed zakończeniem rozmów o przyszłości górnictwa i podpisaniem tzw. umowy społecznej zaniepokoiło górniczych związkowców. Wciąż są jednak przekonani, że najważniejsze ustalenia, wynikające z przyszłej umowy, zostaną uwzględnione w krajowej strategii. – Takie zapewnienie dostaliśmy od wiceministrów. Mam nadzieję, że prace przy umowie społecznej przyspieszą i uda się ją podpisać do końca lutego. A wtedy powiemy rządowi: sprawdzam – kwituje Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności.
Z naszych źródeł w branży górniczej słyszymy jednak, że związkowcy są obecnie na straconej pozycji, a jakakolwiek umowa społeczna i tak będzie później zweryfikowana przez rynek. – Ustalić coś na pewno można co najwyżej do 2030 r. Później wiele zależeć będzie od tego, jak będzie wyglądał rynek energii – mówi jeden z naszych rozmówców. Problem w tym, że związkowcy chcą twardych deklaracji, jak długo będą działać poszczególne kopalnie.
A na razie przewidywania dla produkcji energii z węgla nie są optymistyczne. W środę Polska sprzedała na aukcji na giełdzie EEX pierwszą w tym roku pulę uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Cena za jedną tonę CO2 sięgnęła rekordowych 38 euro. Jak podał Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami, zakres ofert przy tej aukcji kształtował się między 34 a 50 euro/t. Ostatecznie przychód Polski ze sprzedaży uprawnień sięgnął 97,85 mln euro. Tymczasem jeszcze w 2019 r. polski rząd w założeniach do polityki energetycznej kraju podawał, że cena tony CO2 sięgnie 30 euro dopiero w 2030 r. Szybszy wzrost oznacza szybszą ścieżkę odchodzenia od węgla – krajowa strategia zakłada w takim scenariuszu, że udział węgla w miksie energetycznym w 2030 r. spadnie do 37 proc., a w 2040 r. do 11 proc.
Mało czasu
Podpisanie umowy społecznej jest o tyle ważne, że na jej podstawie polski rząd sformułuje formalny wniosek do Komisji Europejskiej o możliwość pokrywania z państwowych pieniędzy strat w polskich kopalniach. Tylko w ten sposób możliwe będzie dalsze funkcjonowanie Polskiej Grupy Górniczej wraz z jej nierentownymi kopalniami. Jak podają związkowcy, cały sektor górnictwa węgla kamiennego w 2020 r. zanotował ponad 3 mld zł straty. Z tego, jak wynika z wcześniejszych wypowiedzi władz PGG, aż 2 mld zł to strata tego węglowego giganta.