Rosnące ceny węgla napędzają notowania spółek górniczych oraz firm, które świadczą usługi dla tej branży. Specjaliści podkreślają jednak, że nie wszystkie one mogą skorzystać na poprawie sytuacji w sektorze górniczym.
W ostatnich tygodniach wyraźnie rosły notowania takich firm, jak JSW czy Bogdanka. Ma to związek z drastycznie drożejącym węglem na rynkach. W trakcie minionych sesji popyt inwestorów widać było również w przypadku walorów spółek, które związane są z branżą górniczą, takich jak Famur czy Bumech. Ten drugi we wtorek drożał kolejną sesję z rzędu i na początku sesji notowania wspięły się do 24,2 zł, co jest najwyższym poziomem od 2014 r. Pod koniec wtorkowej sesji akcje wyceniane były na 21,1 zł, co implikowało kapitalizację na poziomie około 330 mln zł. Bumech, przedsiębiorstwo z branży maszynowej świadczące usługi dla górnictwa, zdrożał od początku roku już o 525 proc.
Analitycy studzą jednak przesadny optymizm inwestorów.
– W mojej ocenie to kolejna grupa spółek z kategorii „grzanki", podobnie jak z tzw. WIG-Covid, który zdominował aktywność inwestorów indywidualnych w 2020 r. Trzeba więc być bardzo ostrożnym i szybko reagować, bo wiele z tych rosnących często dwucyfrowo podmiotów nie ma żadnego uzasadnienia fundamentalnego. Oczywiście branża węglowa ma swoje pięć minut i są spółki, które na tym skorzystają, np. Bogdanka, najefektywniejsza polska kopalnia, przygotowana do zwiększenia wydobycia. Ale podobnie jak z beneficjentami pandemii nie wszyscy zdążą. Ostatnie w kolejności do poprawy sytuacji wydają się spółki okołogórnicze, które korzystają ze wzrostu inwestycji kopalń w dłuższym okresie. Te jednak wcale nie muszą nadejść, bo sytuacja jest krótkotrwała, a sektor czeka nieuchronna likwidacja – mówi „Parkietowi" Krystian Brymora, dyrektor wydziału analiz w DM BDM. dos