DAX zniżkował o 0,4 proc., a FTSE 250 o 0,5 proc.
Warszawa na tym tle wypadła bardzo dobrze. WIG20 spadł tylko o 0,01 proc. i utrzymał się nad pułapem 2428 pkt. Małe spółki oddały 0,1 proc., średnie przeceniono o 0,3 proc. Obroty ogółem spadły o ponad 190 mln do 836 mln zł. „Przed rynkiem otwiera się jednak szansa na szukanie kształtu konsolidacji między 2600 pkt i 2400 pkt albo ataku na linię prowadzącą lokalną falę spadkową, której połamanie sprzyjałoby pozycjonowaniu się graczy pod zakończenie korekty. Ryzykiem dla rynku jest jednak postawa giełd bazowych, które muszą wycenić konsekwencje wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz możliwość korekty na Wall Street, gdzie rynek skrajnie przechylił się w stronę spółek technologicznych. Ponadto, lokalne apetyty wzrostowe muszą brać pod uwagę fakt, iż w bieżącym tygodniu centrum uwagi pozostaje skupione na środzie, która przyniesie najnowsze odczyty inflacji CPI w USA oraz efekty czerwcowego posiedzenia władz monetarnych amerykańskiego banku centralnego” – pisał po sesji Adam Stańczak z DM BOŚ.
Tymczasem w USA zwyżki. S&P 500 zamknął poniedziałek wzrostem o 0,3 proc., a Nasdaq Composite o 0,4 proc. W Azji przeważają dzisiaj spadki. Chińskie akcje tracą po około 1-2 proc. Za to Nikkei 225 kończy dzień zwyżką o 0,3 proc.
Tuż po godzinie 6:00 nastroje na rynkach nie były zbyt pozytywne
Piotr Neidek, BM mBanku
Wprawdzie w Seulu czy Tokio indeksy zyskiwały na wartości, jednakże skala zwyżki była niewielka. W większości w Azji dominował kolor czerwony. Hang Seng Index testował próg 18000 punktów. Spadek o 1,7% sygnalizuje, że podaż zaczęła przypominać o sobie. W Szanghaju inwestorzy wykazali się awersją do akcji, a główny indeks testował poziomy widziane w kwietniu. Czerwień zdominowała także rynki surowcowe. Oberwało się metalom szlachetnym. Srebro taniało o 1,8% i po wczorajszym odbiciu praktycznie nic już nie zostało.