Obligacje rynków wschodzących mogą nie być najlepszym pomysłem

Fundusze papierów rynków wschodzących są w stanie bardzo zaskoczyć pozytywnymi wynikami. Przed nimi – w związku z obniżkami stóp procentowych na świecie – całkiem niezłe perspektywy, ale w tym momencie warto postawić na nieco inne rozwiązania.

Publikacja: 02.03.2024 09:45

Obligacje rynków wschodzących mogą nie być najlepszym pomysłem

Foto: Bloomberg

Perspektywa obniżek stóp procentowych przez główne banki centralne i jednocześnie utrzymania ich na dotychczasowych poziomach w Polsce w tym roku może skłaniać do rozglądania się za funduszem obligacji rynków wschodzących. Papiery te teoretycznie oferują wyższe rentowności niż na Zachodzie, a do tego sprzyja im ewentualne umocnienie walut lokalnych względem euro czy dolara. Niestety, sytuacja na Węgrzech czy w Czechach jest nieco inna niż w Polsce. Co więcej, krajowa waluta ma za sobą bardzo udany okres od wyborów i nie reaguje już tak pozytywnie na sprzyjające okoliczności.

Polskie słabiej od zachodnich

– Od około półtora roku utrzymuje się wśród inwestorów apetyt na ryzyko, a to oznacza m.in. lepsze zachowanie walut rynków wschodzących – zauważa Mariusz Zaród, zarządzający Quercusa TFI. Jak dodaje, ten tzw. risk-on jest już mocno zaawansowany, o ile nie chyli się ku końcowi. – Nie oczekuję, że w najbliższych miesiącach czy kwartałach wciąż będziemy obserwować tak silne zachowanie rynków wschodzących, mocnego euro i złotego. Krajowa waluta ma za sobą udany okres, począwszy od wyborów parlamentarnych – przypomina ekspert Quercusa TFI. Tłumaczy, że inwestorzy zagraniczni i krajowi odebrali ich wynik bardzo pozytywnie. – Zauważmy jednak, że pozytywne informacje dotyczące odblokowania środków z KPO, jakie pojawiły się w ostatnich dniach, nie przełamały impasu na rynku walutowym – mówi Zaród. Jego zdaniem korzystnych czynników, które mogłyby podtrzymać pozytywne nastawienie inwestorów do polskich aktywów w najbliższych miesiącach, za dużo nie ma. – A z drugiej strony czekają nas ważne wybory, m.in. w USA, mamy różnego rodzaju spory dotyczące NBP, a także wojnę za wschodnią granicą – analizuje zarządzający Quercusa TFI.

fot. a. bogacz

Rentowności polskich obligacji mocno zniżkowały w ostatnich miesiącach ubiegłego roku. W ciągu całego zeszłego roku oprocentowanie krajowych papierów dziesięcioletnich spadło aż o 1,6 pkt proc. po tym, gdy w 2021 r. wzrosło o 2,4 pkt proc., a w 2022 r. powiększyło się o 3,2 pkt proc. W tym roku na razie wskaźnik ten wzrósł o 12 pkt baz. Indeks polskich obligacji porusza się głównie w trendzie bocznym, a jego wynik od początku roku to jedynie 0,19 proc.

– Spodziewamy się, że w najbliższych miesiącach ceny polskich obligacji będą zachowywać się słabiej niż innych krajów europejskich czy w USA – przewiduje Zaród. Jak wskazuje, w Polsce zapewne nie będzie w tym roku obniżek stóp procentowych, za to w USA, strefie euro czy w Czechach już tak, a to powinno sprzyjać spadkom rentowności obligacji na tamtejszych rynkach. – Nie oznacza to, że polskie obligacje będą tracić – powinny też zyskiwać, ale relatywnie mniej – zaznacza zarządzający Quercusa TFI.

Według Zaróda obligacje krótkoterminowe będą zachowywać się raczej stabilnie (efekt braku obniżek stóp procentowych), natomiast długoterminowe powinny podążać trendami wyznaczanymi na głównych rynkach.

Wyceny poszły daleko

Wygląda na to, że jesienią zeszłego roku NBP nieco wyprzedził bieg wydarzeń. – Patrząc na działania banków centralnych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, widać rozdźwięk pomiędzy NBP a pozostałymi bankami centralnymi – wskazuje Igor Lenart, zarządzający BNP Paribas TFI. – Nad Wisłą Rada Polityki Pieniężnej przeszła w tryb oczekiwania na kolejne dane makroekonomiczne, a wypowiedzi prezesa Glapińskiego wskazują, iż obniżki stóp procentowych mogą nie ziścić się w 2024 r. Odmiennie wygląda sytuacja chociażby w Czechach, gdzie na lutowym posiedzeniu obniżono stopy procentowe o 50 pkt baz., do poziomu 6,25 proc. Narodowy Bank Węgier był nawet bardziej zdecydowany w działaniach, dokonując cięcia o 100 pkt baz. (stopa bazowa wynosi obecnie 9 proc.) – podkreśla Lenart. Na pierwszą obniżkę czekamy jeszcze w Rumunii, gdzie stopy zostały utrzymane na poziomie 7 proc.

Dywergencję widać także w rynkowych wycenach ścieżek stóp w poszczególnych krajach. – Zmiana retoryki przez RPP wraz z oczekiwaniami na zatrzymanie procesu dezinflacji w drugiej połowie br. doprowadziła do zmniejszenia skali obniżek wycenianych przez kontrakty FRA (obecnie około 50–75 pkt baz.) do końca roku. Dla kontrastu w tym samym horyzoncie czasowym w Czechach wyceniane są obniżki o ponad 300 pkt baz., na Węgrzech o blisko 400 pkt baz., a w Rumunii o blisko 200 pkt baz. – analizuje zarządzający BNP Paribas TFI.

Jego zdaniem, jeśli weźmiemy pod uwagę, na jakich etapach cykli obniżek stóp znajdują się poszczególne banki centralne, to inwestycje w obligacje krajów regionu wydają się być warte rozważenia. – Perspektywa spadku kosztu pieniądza powinna wpływać pozytywnie na wyceny instrumentów dłużnych o stałym kuponie. Otwarte pozostaje pytanie o skalę skala potencjalnego wzrostu cen papierów skarbowych w obliczu skali obniżek obecnie zakładanych przez uczestników rynku – zaznacza ekspert BNP Paribas TFI.

Klienci wpłacili kilka miliardów, TFI szybko je zainwestowały

W styczniu inwestorzy zagraniczni tylko przyglądali się rozwojowi wypadków na krajowym rynku obligacji. TFI z kolei nie stały z założonymi rękoma, tylko szybko korzystały z szeroko płynącej gotówki.

Na samym początku roku na rynkach akcji i obligacji chwilami było nerwowo. WIG tracił kilka punktów procentowych, a rosnące rentowności obligacji podkopywały notowania krajowych funduszy dłużnych. Mocna końcówka stycznia na głównych i krajowym rynku długu sprawiła, że inwestorzy nie mieli się jednak czym martwić. Z właśnie opublikowanych przez Ministerstwo Finansów danych wynika, że fundusze inwestycyjne nie szczędziły gotówki na zakupy krajowych papierów skarbowych. W zaledwie jeden miesiąc portfel polskich obligacji w rękach TFI zwiększył się o blisko 4 mld zł. Fundusze inwestycyjne nie były w stanie wybrać się na tak duże zakupy obligacji od kilku lat.

Skala styczniowego popytu nie jest jednak przypadkiem, bo pokrywa się z napływami do funduszy dłużnych. Przypomnijmy, że klienci TFI w pierwszym miesiącu tego roku wpłacili aż 4,2 mld zł do portfeli dłużnych i był to także jeden z najlepszych wyników od lat. Przewaga wpłat do funduszy dłużnych nad wypłatami utrzymywała się już 13. miesiąc z rzędu.

Co ciekawe, Polacy inwestują w obligacje nie tylko za pośrednictwem funduszy. Jak wynika z danych MF, w rękach gospodarstw domowych z końcem stycznia były papiery warte 115,3 mld zł i był to wynik o 3,4 mld zł wyższy niż na koniec 2023 r. Co więcej, w ciągu ostatnich 12 miesięcy gospodarstwa domowe zwiększyły swoją pozycję o 26,2 mld zł, z kolei w funduszach inwestycyjnych przybyło papierów skarbowych za 14,3 mld zł.

Tymczasem inwestorzy zagraniczni w pierwszym miesiącu tego roku praktycznie nie zmienili swojego zaangażowania w polskie papiery skarbowe, a łączna wartość ich portfela z końcem stycznia wynosiła 132,2 mld zł. W ciągu 12 miesięcy upłynnili papiery za 14,1 mld zł.

Łączne zadłużenie krajowych skarbowych papierach wartościowych wzrosło w styczniu o 19,1 mld zł i wyniosło 994,1 mld zł. paan

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów