Mijający rok okazał się udany dla części najbogatszych inwestorów na GPW. Wraz ze zwyżką indeksów ich portfele pęczniały w szybkim tempie. Z naszych szacunków wynika przykładowo, że stan posiadania Leszka Czarneckiego zwiększył się od końca 2008 r. o ponad 80 proc.
Z kolei od lutowego dołka bessy portfel najbogatszego polskiego inwestora „spuchł” o ponad 230 proc.! Oznacza to, że giełdowy majątek Czarneckiego powiększył się w mijającym roku o przeszło 1,7 mld zł. Tradycyjnie aktywa inwestora są skoncentrowane w sektorze finansowym (Getin Holding oraz LC Corp; ponieważ w naszym zestawieniu uwzględniamy jedynie bezpośrednie udziały, to pominęliśmy kontrolowany za pośrednictwem Getinu Noble Bank).
W ścisłej czołówce naszego zestawienia Leszek Czarnecki jest jedynym rekinem finansjery. Aktywa pozostałych najbogatszych inwestorów są skoncentrowane raczej w sektorach przemysłowych. Przykładowo w portfelu Michała Sołowowa znajdują się spółki pośrednio związane z budownictwem (wytwórcy materiałów budowlanych i deweloper Echo). Zygmunt Solorz-Żak skoncentrował się na mediach, Roman Karkosik i Krzysztof Jędrzejewski zaś specjalizują się w przemyśle ciężkim. W oczy rzuca się natomiast brak reprezentacji w ścisłej czołówce zestawienia sektora konsumpcyjnego, co jest zapewne konsekwencją tego, że nasz kraj jest ciągle na drodze od gospodarki zdominowanej przez przemysł do gospodarki o dominującym udziale usług.
[srodtytul]Nie wszyscy powiększyli majątek[/srodtytul]
Nie dla wszystkich najbogatszych inwestorów jednak mijający rok był równie udany jak dla Leszka Czarneckiego. Z naszych obliczeń wynika, że powodów do świętowania nie ma np. Roman Karkosik. Stan jego posiadania praktycznie się nie zmienił (pominąwszy transakcje, jakich dokonywał w ciągu roku). To konsekwencja tego, że kurs najważniejszej spółki w jego portfelu, Alchemii, praktycznie przespał tegoroczne odbicie na giełdzie. To zdecydowana odmiana w stosunku do poprzedniej hossy, a szczególnie lat 2003–2005, gdy kontrolowane przez Romana Karkosika firmy były gwiazdami trendu wzrostowego, a inwestorzy prześcigali się w kupowaniu ich akcji.