Czasami można usłyszeć, że dla ludzi związanych z rynkiem kapitałowym liczby, tabele i wykresy są całym światem. Tymczasem okazuje się, że wśród ludzi rynku są kierowca rajdowy, kilku triathlonistów, nurków, wspinaczy czy zawodnik grający w polo. Niektórzy mają też ciekawą przeszłość: uprawiali zawodowo kolarstwo, piłkę nożną, a nawet byli żołnierzami amerykańskich marines. Do tego barwnego środowiska dołączył niedawno doktor filozofii.
Pierwsze kroki w biznesie
Wiesław Żyznowski, bo o nim mowa, jest prezesem Mercatora Medical. Zajmująca się produkcją i dystrybucją rękawic medycznych spółka przeprowadziła na początku listopada pierwszą ofertę publiczną, z której pozyskała 29 mln zł. Po emisji nowych walorów udział Żyznowskiego w kapitale spółki zmniejszył się z 98,5 proc. do 73 proc.
Po ukończeniu Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Krakowie (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny) zajmował się tłumaczeniami, a pierwszy biznes na małą skalę rozpoczął z bratem Piotrem w 1989 r. Na samym początku Mercator zajmował się importowaniem i dystrybucją sprzętu oraz narzędzi medycznych, np. lamp rentgenowskich. Wtedy nie handlował jeszcze rękawicami medycznymi.
– Wydaje mi się, że mój brat od początku miał żyłkę do interesów. Natomiast ja z początku tłumaczyłem umowy handlowe i negocjacje dla innych biznesmenów. Ale w pewnym momencie pomyślałem, że sam mógłbym zająć się biznesem. Z tłumaczącego z języka niemieckiego stałem się więc negocjującym. Pierwsze kontakty nawiązaliśmy z firmami z Niemiec i Austrii – wspomina 49-letni dziś Żyznowski.
W kolejnych latach do działalności związanej z dystrybucją sprzętu medycznego doszły nowe segmenty: sprzedaż i konserwacja maszyn poligraficznych oraz dystrybucja papieru. – Firma rozwijała się dobrze, dlatego podzieliliśmy ją na trzy osobne: Mercator Medical, który zadebiutował teraz na GPW, Mercator Papier, sprzedany w 1998 r. (teraz nazywa się Zing), i nadal prowadzony przez mojego brata Mercator Poligrafia (obecnie Zamak Mercator) – wyjaśnia Żyznowski.