- Jestem bardziej bogaty niż to się ludziom wydaje – powtarza raz za razem Donald Trump. - Większość ludzi uważa, że wart jestem jedynie 2 mld dolarów. Ale co oni tam wiedzą? - mówi redakcji Businessweek Trump. - Na dodatek żadna hipoteka nie jest obciążona – dodaje. Jednak na podstawie dokumentów miasta Nowy Jork budynek przy 40 Wall Street, który Trump zakupił w 1996 za kredyt w wysokości 10 mln dolarów, obciążony jest na 160 mln dolarów.
Od lat Trump stara się wmówić wszystkim, że jego majątek jest znacznie większy od tego, co twierdzą niezależni analitycy. Chce by wszyscy sceptycy uwierzyli, że sprawdziłby się o niebo lepiej niż prezydent Obama. "Pogoniłby kota" Chinom i Arabii Saudyjskiej, sprawiłby, że w ciągu kilku miesięcy powstałoby multum nowych miejsc pracy – a to dlatego, że już odniósł tak niewiarygodny sukces.
Na przestrzeni lat majątek Trumpa szacowano od 295 mln USD na minusie w 1990 r. (dane według New Jersey Casino Control Commission), po 150 do 240 mln USD (według artykułu Timothy'ego L. O'Briena z 2005 r. w New York Times), aż po 2,7 mld USD (ostatni ranking Forbesa). Trump obsesyjnie dba o to, jak ludzie postrzegają jego majątek. Dlatego w 2006 r. oskarżył O'Briena o rozpowszechnianie informacji, które zaszkodziły jego reputacji. Zażądał 5 mld dolarów odszkodowania, sprawa została wycofana z sądu.
Wiele osób, w tym jego wieloletni przyjaciel Larry King, twierdzi, że Trump nie będzie się ubiegał o urząd prezydenta, ponieważ musiałby upublicznić dane dotyczące podatków. Sam Trump twierdzi, że to żaden problem, ponieważ jego imperium wspaniale funkcjonuje.
Od kilku tygodni Trump jest wszędzie. Nigdy nie było o nim tak głośno jak teraz, po tym jak ogłosił, że zostanie kandydatem Republikanów w najbliższych wyborach prezydenckich. - To istne szaleństwo, wystarczy telefon, a mógłbym wystąpić na żywo w każdej z trzech najważniejszych stacji telewizyjnych USA w przeciągu 20 minut – mówi Trump.