Krakowski alchemik zamienia czekoladę w zyski

Kiedy Dariusz Orłowski został szefem firmy Wawel, jej kapitalizacja wynosiła niespełna 30 mln zł. Dziś przekracza 900 mln zł. Akcje wciąż są niedowartościowane – uważają analitycy

Aktualizacja: 13.02.2017 02:25 Publikacja: 07.08.2012 08:04

Krakowski alchemik zamienia czekoladę w zyski

Foto: Archiwum

Patrząc dziś na Wawel, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że kilkanaście lat temu firma ta miała potężne problemy. Przesadą jest twierdzenie, że wyprowadzenie jej na prostą to zasługa wyłącznie Dariusza Orłowskiego, który od 2001 r. nieprzerwanie jest jej prezesem. Ale z pewnością to on jest głównym budowniczym sukcesu firmy. Nawet konkurenci nie szczędzą mu pochwał.

– Nie miałem okazji poznać pana Orłowskiego osobiście, ale jestem pod wrażeniem wyników finansowych osiąganych przez jego firmę – mówi Bernard Węgierek, prezes giełdowego Otmuchowa działającego w segmencie słodyczy.

Orłowski jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie, Wydziału Organizacji i Zarządzania. Ukończył ją w 1995 r. Rok wcześniej podjął pracę w krakowskim PKO BP w zespole ds. kredytów trudnych. Następnie w latach 1995–1998 pracował w KrakChemii. W 1999 r. rozpoczął swoją przygodę ze spółką Wawel.

– Zacząłem bardzo wcześnie, miałem wówczas 28 lat, więc pewnie jeszcze trochę tu popracuję – mówi Orłowski.

Kryzys walutowy załamał eksport

Kiedy zaczynał pracę w Wawelu, spółka miała bardzo wysokie straty.

– Zaszkodził jej kryzys walutowy z 1998 r., który sprawił, że eksport na rynki wschodnie kompletnie się załamał. Tymczasem Wawel był od tego eksportu mocno uzależniony. Trzeba było podjąć trudne decyzje i mocno ściąć koszty. Przeprowadziliśmy duże zwolnienia – opowiada Orłowski. Podkreśla, że rynek słodyczy jest dość trudny i bardzo konkurencyjny. Dlatego tak ważne są kompetentne osoby. – Dużym sukcesem jest, że udało nam się zatrzymać w firmie doświadczonych ludzi, którzy są z nami do dziś – mówi.

Eksperci chwalą Orłowskiego m.in. za decyzję o przeniesieniu produkcji i scentralizowanie jej w jednym zakładzie w Dobczycach. Szef Wawelu podkreśla, że pewne kroki powinno się podjąć już wcześniej, ale na przeszkodzie stał brak kapitału.

Co mu się nie udało na przestrzeni minionych lat? – Zawsze jest tak, że podejmuje się zarówno dobre, jak i złe decyzje. Chodzi o to, aby tych pierwszych było więcej. Sądzę, że w naszym przypadku tak właśnie było. Błędy też są potrzebne. Mają tę zaletę, że uczą bardziej niż sukcesy – mówi Orłowski. Analitycy pytani o nietrafione decyzje szefa Wawelu przypominają fiasko inwestycji na  Ukrainie. Ostatecznie firma musiała wycofać się z planów zaistnienia na tamtejszym rynku.

Kredyt? Nie, dziękuję

Wawel nie jest spółką, która fundowałaby swoim akcjonariuszom i mediom sensacyjne wieści. Nie przejmuje konkurentów, nie podejmuje kontrowersyjnych decyzji. Co ciekawe, nie ma również zadłużenia. Inwestycje są finansowane ze środków własnych. Tych bowiem spółce nie brakuje. Od dłuższego czasu Wawel może się pochwalić wysokimi, i stale rosnącymi, zyskami. Zdaniem analityków to właśnie Wawel najlepiej ze wszystkich czołowych producentów słodyczy poradził sobie w trudnym 2011 r., kiedy ceny surowców bardzo mocno poszły w górę.

Spółka nie szczędzi pieniędzy na marketing i promocję swojej marki. A jest o co walczyć, bo rynek słodyczy czekoladowych jest wyceniany na  prawie 5 mld zł. Rośnie po około 6 proc. rocznie, ale to zasługa przede wszystkim wzrostu cen. Beneficjentami tej sytuacji są producenci marek własnych. Droższe brandowe wyroby w czasie kryzysu sprzedaje się coraz trudniej. Stąd też ostra walka wśród czołowych graczy w branży.

Wawel znany jest również z dużej skali realizowanych inwestycji. Orłowski podkreśla, że nowe linie produkcyjne pozwalają efektywniej produkować, co wpływa na obniżkę kosztów i poprawia zyski. Spółka wciąż rozbudowuje zakład w Dobczycach. W najbliższym czasie w rozwój mocy zainwestuje 40 mln zł.

Na hossę trzeba jeszcze poczekać

Zarządzanie tak dużą firmą jak Wawel zajmuje sporo czasu. Czy jej prezes ma czas na jakieś hobby i sport? – Ostatnio wybieram bieganie i rower. Jest to sport najbardziej efektywny i najmniej czasochłonny. Wcześniej trochę latałem – mówi Orłowski.

Nie stroni od giełdy. Inwestuje w akcje spółek z GPW od czasu jej powstania. Jednak wraz z upływem czasu zmienia się też jego taktyka. – Kiedyś inwestowałem bardzo aktywnie, a teraz, chyba dzięki doświadczeniu, więcej czasu poświęcam na analizę poszczególnych inwestycji i z reguły są one dzięki temu bardziej trafione, choć jest ich liczbowo mniej – mówi. Nie zdradza, jakie konkretnie spółki wybiera. – Ich profil działalności jest zbliżony do obszaru mojej aktywności zawodowej – mówi tylko.

Orłowski twierdzi, że w życiu jest dużym optymistą. Ale w zwyżki na giełdzie w najbliższym czasie nie wierzy. – Nie należy liczyć na szybką hossę. Nie ma ku temu przesłanek fundamentalnych – mówi. Podkreśla, że gospodarka ma swoje cykle i że nie jesteśmy jeszcze w fazie wzrostowej. – Konieczna jest dalsza przecena aktywów, delewarowanie, aby na rynki wróciła hossa – mówi.

[email protected]

Zwyżka zysku idzie w parze z rosnącą wyceną

Wawel zadebiutował na GPW w 1998 r. Inwestorzy nie mają powodów do narzekań. Dobra kondycja spółki znajduje odzwierciedlenie w rosnącej na przestrzeni ostatnich lat kapitalizacji. W ciągu minionych 12 miesięcy akcje zdrożały o 49 proc. Trzy tygodnie temu kurs przekroczył poziom 600 zł i obecnie oscyluje w okolicach 620 zł. DM Banku BPS w najnowszej rekomendacji dla Wawelu cenę docelową dla walorów ustalił na 699 zł. Zalecenie wydano 24 lipca, przy kursie wynoszącym 610 zł. To oznaczało 14,6-proc. potencjał wzrostu w odniesieniu do ceny docelowej. Broker prognozuje, że w całym 2012 r. Wawel wypracuje 575,7 mln zł przychodów ze sprzedaży i 64,9 mln zł zysku netto. Z zysku za 2011 r. spółka wypłaciła akcjonariuszom 11 zł dywidendy na papier. Zarząd zapowiada, że w kolejnych latach dywidenda będzie coraz wyższa. Jednak najprawdopodobniej wzrost nie będzie duży, ponieważ spółka w trakcie najbliższych dwóch lat będzie ponosiła spore wydatki inwestycyjne. Analitycy zakładają, że w 2013 r. wypłaci 12 zł dywidendy na akcję.

Opinia:

Marcin Stebakow, analityk DM Banku BPS

Bardzo szybko reaguje na potrzeby rynku

Z punktu widzenia oceny działalności prezesa spółki Wawel osobę pana Orłowskiego oceniam bardzo pozytywnie. Wystarczy popatrzeć na prezentowane przez spółkę wyniki, które z roku na rok są coraz lepsze. Ponadto pokazała ona, że posiada zdolność do reagowania z wyprzedzeniem na potrzeby rynku, co wraz ze sprawnym zarządem i silną marką pozwala oczekiwać kontynuowania dotychczasowej strategii polegającej na rozbudowie mocy produkcyjnych.

Od strony przychodowej widać, że w osiągnięciu lepszej dynamiki wzrostu w porównaniu z całym rynkiem niewątpliwie pomógł nowoczesny park maszynowy zlokalizowany w podkrakowskich Dobczycach, a samą decyzję o przeniesieniu całości produkcji należy rozpatrywać w kategoriach strategicznych. Kolejną przewagą konkurencyjną jest również pokrywanie wielomilionowych inwestycji ze środków wygenerowanych z działalności operacyjnej, co przy braku zadłużenia sprawia, że reszta wolnych środków wypłacana jest w formie dywidendy. Z zysku za 2011 rok spółka wypłaciła 11 zł na akcję (+10 proc. rok do roku).

Jednakże menedżer ma na swoim koncie również niepowodzenie, jakim była decyzja o inwestycji w fabrykę na Ukrainie, gdzie niepewna sytuacja polityczna sprawiła, iż spółka musiała się wycofać z planów zaistnienia na tamtejszym rynku.

Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów