UTP (Universal Trading Platform), czyli nowy system transakcyjny warszawskiej giełdy, to od dłuższego czas najgorętszy temat związany z polskim rynkiem kapitałowym. Po 12 latach funkcjonowania na „emeryturę" odesłany ma być stary system, Warset, który mimo kilku wpadek, funkcjonował jednak w miarę sprawnie.
Ale giełda wraz z rosnącymi kosztami jego utrzymania, jak i ograniczonymi możliwościami rozbudowy postanowiła dokonać zmiany. Wybór padł na platformę UTP, która jest stosowana m.in. Nowym Jorku, Paryżu i w krajach Beneluksu. Systemu został kupiony od NYSE Euronext. Do dziś nie wiadomo warszawska giełda nie ujawniła, ile za UTP zapłaciła.
Co ciekawe nie wiadomo także, kiedy ruszy nowy system. Początkowo miało to nastąpić 2 listopada. GPW wycofała się jednak z tej daty. Ogłoszenie nowego terminu wprowadzania UTP ma nastąpić 15 listopada.
Zagadek jest jednak więcej. Zmiana systemu to wydarzenie bez precedensu – podkreślają to zarówno przedstawiciele GPW jak i domów maklerskich. Sama implementacja UTP to wielkie wyzwanie zarówno dla giełdy jak i dla brokerów.
O ile niemal wszyscy są przekonani, że zmiany należało dokonać, tak już efekty przeprowadzanych zmian nie jest już taki oczywisty. Prezes GPW Ludwik Sobolewski mówi o wzmocnieniu pozycji konkurencyjnej warszawskiego rynku. Przedstawiciele domów maklerskich częściej natomiast wspominają o obawach związanych z utratą udziałów w rynku na rzecz zdalnych członków giełdy. W tle zaś toczy się dyskusja o poziomie opłat giełdowych pobieranych od domów maklerskich przez GPW.