Inwestorzy nagradzają teraz stabilne, „nudne” kraje

Miroslav Singer, prezes Czeskiego Banku Narodowego (CNB) o kryzysie w strefie euro i perspektywach dla Czech.

Aktualizacja: 14.02.2017 22:34 Publikacja: 26.10.2012 10:52

Miroslav Singer, prezes Czeskiego Banku Narodowego (CNB)

Miroslav Singer, prezes Czeskiego Banku Narodowego (CNB)

Foto: Archiwum

Prezydent Vaclav Klaus stwierdził kiedyś, że może się zgłosić na ochotnika do rozmontowania strefy euro, gdyż ma dobre doświadczenia związane z rozmontowaniem czechosłowackiej unii walutowej. Czy podziela pan jego zdanie, że rozpad strefy euro mógłby być korzystny dla Europy?

To w dużym stopniu zależy od tego, jaki to byłby rozpad. Są bowiem kraje, które nie mają żadnych problemów ze wspólną walutą w obecnym otoczeniu instytucjonalnym. Można wśród nich wyróżnić dwie grupy: państwa, które wcześniej wiązały swoje waluty narodowe z marką niemiecką oraz państwa, które przeprowadziły wcześniej reformy strukturalne, tak jak np. Słowacja i Estonia. Słowacy nie mają problemów gospodarczych związanych z obecnością w strefie euro, jedynie problem ze składaniem się na pomoc dla innych państw eurolandu. Ale na potrzeby innych krajów strefa euro musi zostać zmieniona, by mogły w niej przetrwać. Są również kraje, co do których nie widzę sensu w ich wiecznym utrzymywaniu w strefie euro. Grecja jest tutaj niestety oczywistym przykładem. Można więc sobie wyobrazić różne scenariusze rozpadu: od chaotycznego, którego nikt oczywiście nie chce, gdyż byłby katastrofą, po czysty, uporządkowany, podobny do naszego „rozwodu" ze Słowacją. Jest więc całe spektrum scenariuszy mówiących o tym, jak może się zmienić kompozycja strefy euro. Jedne z nich są straszne, inne nie wywołują moich obaw.

Co pana zdaniem powinno zostać zrobione, by strefa euro przetrwała?

Zróżnicowanie gospodarcze wewnątrz strefy euro jest obecnie prawdopodobnie większe niż wewnątrz USA. Albo więc strefa euro potrzebuje centralnego budżetu podobnego do tego jak w USA, albo zastąpienia go jakimiś quasi-transferami fiskalnymi. Jeśli to się okaże niemożliwe, potrzebne będą mechanizmy wspólnego dzielenia ryzyka co najmniej wewnątrz systemu finansowego. Unia bankowa częściowo będzie odpowiadała na te potrzeby. Albo więc system i jego różnorodność zostaną zmniejszone, albo powstaną mechanizmy dzielenia ryzyka i kosztów. Można również wybrać rozwiązanie pośrednie: nieco wzmocnić mechanizm transferów i pozwolić niektórym krajom odejść ze strefy euro. Muszę jednak zaznaczyć, że to obecnie mało prawdopodobny scenariusz.

Czy widzi pan miejsce dla Czech w strefie euro?

W krótkim terminie jest to bardzo mało prawdopodobne. Jeśli jednak strefa euro stanie się blokiem walutowym, który rozwiązał swoje problemy i będzie zawierał naszego największego partnera handlowego, czyli Niemcy, wówczas argumenty handlowe zaczną zwyciężać w dyskusji o przystąpieniu do tego bloku. Obecnie oczywiście wszyscy przyglądają się kryzysowi w eurolandzie i niemal nikt nie jest zainteresowany, by tam wchodzić. Mogę sobie wyobrazić scenariusz, w którym Czechy wchodzą do strefy euro, ale nie takiej jak obecnie. Gdy kryzys się skończy, a strefa euro się zmieni, może być ona znowu atrakcyjna dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Może wówczas będą chciały do niej przystąpić Dania i Polska. Oczywiście w obecnej sytuacji trudno jest to przewidzieć.

Czeski Bank Narodowy pod koniec września ściął swoją główną stopę procentową do historycznie niskiego poziomu 0,25 proc. Czy istnieje możliwość, że spadnie ona jeszcze niżej?

(Śmiech) Zawsze istnieje taka możliwość, jeśli stopa jest jeszcze na plusie. Jest więc jeszcze miejsce na jedno cięcie. Ale możemy się też zdecydować na inne działania mające luzować politykę pieniężną. Nie mówię, że to zrobimy, ale ustaliliśmy, że jeśli będzie potrzeba, by dalej rozluźniać politykę pieniężną, zrobimy to za pomocą interwencji wpływających na kurs korony.

Czy w grę wchodziłaby również czeska wersja ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE)?

Nie, mówię akurat o interwencjach na rynku walutowym. Proszę pamiętać, że mamy niewyczerpane źródło koron.

Jakie są perspektywy gospodarcze dla Czech w końcówce tego roku na rok przyszły?

Ten rok to stagnacja gospodarcza, spowodowana w dużej mierze bardzo kiepskimi nastrojami, jeśli chodzi o konsumpcję oraz inwestycje. Nie sądzę, by tak kiepskie nastroje były uzasadnione. W przyszłym roku spodziewamy się niewielkiego wzrostu gospodarczego, który będzie przyspieszał w drugiej połowie roku.

Oczywiście bardzo wiele będzie zależało również od środowiska zewnętrznego...

Bardzo wiele...

Jakie są więc pańskie prognozy dotyczące środowiska zewnętrznego? Jak długo możemy się jeszcze zmagać z kryzysem w strefie euro?

Nie spodziewam się, że kryzys skończy się w wyniku jednego spektakularnego wydarzenia. Przewiduję raczej przepychanie Europy przez kryzys. Nie spodziewam się natomiast wielkiej katastrofy. Nie sądzę, by do niej dopuszczono.

Czechy są czasem traktowane przez inwestorów niemal jako „bezpieczna przystań"...

Nie sądzę, by traktowano nas jak „bezpieczną przystań". Nie należy nas porównywać ze Szwajcarią. Nie powinno być wokół tej kwestii żadnych złudzeń. Jesteśmy po prostu postrzegani jako kraj, co do którego istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że nie zrobi niczego szalonego. Jesteśmy gospodarką o dosyć stabilnym systemie finansowym. Co prawda nasz system bankowy jest opanowany w większości przez zagraniczne grupy finansowe, ale finansujemy swoje kredyty krajowymi oszczędnościami. Nie mamy problemów z zadłużeniem ludności w obcych walutach i nie potrzebujemy już też zagranicznych funduszy na rozwój naszego systemu bankowego. Nawet nasze wewnętrzne dyskusje polityczne są bardzo łagodne na tle regionu. Pamiętam wybory, podczas których główny spór dotyczył form własnościowych szpitali. Trudno jest nawet wytłumaczyć, jak to się stało głównym tematem kampanii wyborczej. Teraz inwestorzy doceniają to, że Czechy są takim stabilnym krajem. Nie jesteśmy jednak „bezpieczną przystanią". Po prostu rynki nagradzają teraz kraje, które są „nudne".

CV

Miroslav Singer (ur. 1968 r.) – od lipca 2010 r. prezes Czeskiego Banku Narodowego (CNB). Wcześniej, od 2005 r. był członkiem rady CNB i zarazem jego wiceprezesem. W 1991 r. skończył ekonomię na praskim Uniwersytecie Ekonomicznym. Studia doktorskie odbył na University of Pittsburgh, który ukończył z dyplomem doktora w 1995 r. Pracował później m.in. jako wicedyrektor ds. badań w Instytucie Ekonomii Akademii Nauk Republiki Czeskiej. W latach 1995–1998 był głównym ekonomistą Expandia Finance, w latach 1998–1999 dyrektorem zarządzającym w Expandia Investment Company, a w latach 2000–2001 dyrektorem zarządzającym w Expandia Holding. W 2001 r. został dyrektorem w PricewaterhouseCoopers Czech Republic.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie