Jarosław Wałęsa szkołę średnią (Glastonbury High School) skończył w USA. W Wielkiej Brytanii uczyły się też dzieci Jana Krzysztofa Bieleckiego, a syn Alicji Kornasiewicz jeden rok szkolny spędził w Danii. Na wysłanie dziecka do szkoły za granicą coraz częściej decydują się w Polsce biznesmeni oraz dobrze zarabiający menedżerowie, lekarze i prawnicy. Ale niekiedy w zagraniczną edukację inwestują też średniozamożni rodzice. – Dla każdego ucznia można znaleźć program, który zmieści się w rodzinnym budżecie – twierdzi Paulina Pietrzak, menedżer ds. produktów zagranicznych w JDJ Bachalski.
W ekskluzywnych prywatnych szkołach w?Wielkiej Brytanii za rok nauki wraz z pobytem płaci się 25–30 tys. funtów
Szkołę można wyszukać samemu w Internecie, kierując się rankingami w wybranym kraju i opiniami innych rodziców. Łatwiejszym rozwiązaniem jest jednak skorzystanie z usług jednej z agencji edukacyjnych, które są oficjalnymi przedstawicielami zagranicznych szkół.
Nie tylko dla milionerów
Jak oceniają agencje, do szkół za granicą najczęściej wyjeżdża młodzież w wieku 16–18 lat. Dużo rzadziej wysyłani są uczniowie podstawówek czy gimnazjów (choć szkoły przyjmują dzieci od 11. roku życia). Jeśli już rodzice decydują się na taki wyjazd, wybierają zwykle ekskluzywne placówki z Internatem (boarding schools) w Anglii i Szwajcarii.
Choć agencje oferują programy w różnych krajach, w tym Japonii, Australii czy nawet w Chinach, polscy rodzice najchętniej wysyłają dzieci do szkół w Wielkiej Brytanii i USA.