Akcje z GPW w 2012 r. dały 26 proc. zysku

Warszawski parkiet ciągnęły w górę największe spółki, w tym surowcowe na czele z Lotosem i KGHM. Znacznie słabiej radziły sobie firmy budowlane i deweloperskie, które najmocniej odczuły spowolnienie gospodarcze. Niskie wyceny rynkowe uaktywniły inwestorów z głębokimi kieszeniami, którzy postanowili wykorzystać okazję do przejęć. Do historii polskiej giełdy przejdą pojedynki o Eko Holding i ZA Puławy, za które Synthos chciał zapłacić niemal 2 mld zł.

Aktualizacja: 16.02.2017 03:32 Publikacja: 04.01.2013 15:00

Akcje z GPW w 2012 r. dały 26 proc. zysku

Foto: Archiwum

Upadek należącego do Jerzego Wiśniewskiego PBG największą porażką na warszawskiej giełdzie w 2012 roku

Jeszcze na początku 2012 r. chyba nikt się nie spodziewał, że kierowany przez Jerzego Wiśniewskiego potentat budowlany upadnie. Firma wchodziła w skład WIG20 (indeksu największych i najbardziej płynnych spółek warszawskiego parkietu), co roku osiągała też coraz wyższe zyski oraz dzieliła się nimi z akcjonariuszami. PBG okazało się jednak kolosem na glinianych nogach i już na początku czerwca firma złożyła w sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości układowej. Tego samego dnia podobne wnioski złożyły wchodzące w skład grupy Hydrobudowa Polska i Aprivia. Dwie ostatnie firmy są w upadłości likwidacyjnej. PBG wciąż liczy jednak, że uda mu się porozumieć z wierzycielami i zawrzeć z nimi układ. Wiśniewski jest założycielem i największym akcjonariuszem budowlanej spółki. To on przekształcił założone w 1994 r. PBG z firmy „garażowej" w jednego z największych przedstawicieli branży. Decyzje kierowanego przez niego zarządu doprowadziły jednak również do upadku spółki.

Problemy firmy wynikały przede wszystkim z zaangażowania w realizację nierentownych kontraktów drogowych. Wśród przyczyn kłopotów spółka wskazywała jednak też nierozliczenie prac wykonanych na Stadionie Narodowym, wycofanie się banku z finansowania przejęcia produkującego kotły Rafako (66 proc. akcji raciborskiej spółki kosztowało 592,7 mln zł), oraz wycofanie się hiszpańskiego OHL z transakcji przejęcia Hydrobudowy i Aprivii.?Za pakiety kontrolne tych spółek PBG miało otrzymać w sumie 506 mln zł.

Przejęcie Rafako pogorszyło sytuację płynnościową PBG, gdyż zostało sfinansowane ze środków własnych i posiadanych limitów kredytowych. Obecnie producent kotłów jest jednak największym aktywem upadłej spółki i to w nim jej zarząd widzi szanse na osiągnięcie porozumienia z wierzycielami.

W ostatnich miesiącach na rynek trafił jednak szereg informacji, które zostały źle odebrane przez inwestorów. Pierwszą z nich była wiadomość o ustanowieniu zastawu na 50 proc. plus jednej akcji spółki na rzecz cypryjskiej firmy Adaptorinvest Ltd. PBG miało czas do końca roku na doprowadzenie do zwolnienia zastawu, gdyż taki termin wyznaczył mu sąd. Przedstawiciele spółki przyznawali jednak, że ten termin może być trudny do dotrzymania.

Później na rynek trafiła informacja o odwołaniu ze stanowiska wieloletniego prezesa Rafako Wiesława Różackiego. Pożegnał się on również z funkcją szefa PBG. Był nim od końca czerwca,i to właśnie on miał wspomóc firmę w dążeniu do zawarcia układu. Po kilku miesiącach rada nadzorcza PBG uznała jednak, że Różackiemu brakuje determinacji w dążeniu do tego celu.

WIG-Budownictwo drugi rok z rzędu był najsłabszym indeksem sektorowym warszawskiego parkietu

WIG-Budownictwo stracił w minionym roku niemal 31 proc., podczas gdy WIG wzrósł o 26,2 proc. Branża budowlana drugi rok z rzędu była najsłabsza na warszawskim parkiecie. Inwestorów rozczarowywały coraz słabsze wyniki.

Zaangażowanie w realizację nierentownych kontraktów nie tylko sprawiło, że czołowe firmy miały wielomilionowe straty, lecz także wpędziło niektóre z nich w poważne kłopoty finansowe. Problemy szczególnie mocno uderzyły w największych, którzy wzięli udział w wyniszczającej walce o kontrakty drogowe. Zlecenia okazały się nierentowne, co wywołało falę upadłości w branży. W upadłości układowej jest PBG, a wchodząca w skład jego grupy Hydrobudowa Polska jest w upadłości likwidacyjnej. Ten drugi rodzaj upadłości sądy ogłosiły też m.in. w przypadku ABM Solid oraz należącego do Trakcji-Tiltry Poldimu.

Pod koniec minionego roku uratował się za to Polimex-Mostostal. Podpisanie umowy restrukturyzującej zadłużenie firmy poprzedziły jednak wielomiesięczne negocjacje z jej wierzycielami finansowymi.

Problemy czołowych notowanych na giełdzie przedstawicieli branży budowlanej obnażyły też kwestię wiarygodności ich sprawozdań finansowych. Budżety kontraktów korygowały m.in. Polimex-Mostostal i PBG, przez co obie grupy miały w minionym roku olbrzymie straty.

WIG20 bił roczne rekordy pod koniec roku

Inwestorzy giełdowi rozpoczynali 2012 r. w nie najlepszych humorach. Tąpnięcie, z sierpnia 2011 r., które sprowadziło indeks WIG20 z poziomu ok. 2800 pkt w okolice 2200 pkt pozbawiło ich znacznej części majątku ulokowanego w akcjach. Kolejne miesiące nie przyniosły poprawy. Obawy o przyszłość Grecji, Hiszpanii i Włoch skutecznie powstrzymywały graczy od kupowania akcji. Do tego gospodarka strefy euro zaczęła gwałtownie hamować. Kulminacja negatywnych sentymentów miała miejsce późną wiosną. 24 maja WIG20 znalazł się na poziomie zaledwie 2035,8 pkt.

Wakacyjne miesiące nie przyniosły poprawy nastrojów. Dopiero we wrześniu inwestorzy nabrali większego apetytu na akcje, gdy problemy Grecji i innych państw z południa Europy zostały doraźnie rozwiązane, a widmo rozpadu strefy euro zażegnane. W połowie września indeks wreszcie wyrwał się z trwającego od ponad roku trendu bocznego. Kolejne tygodnie w Warszawie, poza niewielkimi korektami, upłynęły już pod znakiem hossy. Szczególnie udana była końcówka roku, gdy WIG20 seriami ustanawiał nowe roczne maksima. Dzięki temu zakończył rok na poziomie ponad 21 proc. wyższym niż rok wcześniej, czego 12?miesięcy wcześniej, mało kto się?spodziewał.

IPO Alior Banku była największą ofertą publiczną, jaką przeprowadziła spółka prywatna na GPW

2012 r., mimo że najsłabszy od wielu lat, jeśli chodzi o liczbę debiutów (na głównym parkiecie pojawiło się tylko 18 nowych podmiotów, czyli o ponad połowę mniej niż rok wcześniej), zostanie jednak w pamięci inwestorów jako rok, w którym przeprowadzona została największa oferta prywatnej spółki w historii warszawskiej giełdy. Przeprowadził ją Alior Bank, na czele którego stoi Wojciech Sobieraj (na zdjęciu poniżej).

Kierowana przez niego instytucja dość długo wahała się, czy zadebiutować na warszawskim parkiecie. Właściciel (włoski holding Carlo Tassara) równolegle prowadził bowiem rozmowy z inwestorami finansowymi, którym chciał odsprzedać część akcji. Dopiero gdy negocjacje spełzły na niczym, zarząd dostał zielone światło do przeprowadzenia IPO.

Zwłoka nie zaszkodziła sprzedającym. Wprost przeciwnie. Poprawa koniunktury giełdowej w ostatnich tygodniach minionego roku sprawiła, że inwestorzy objęli wszystkie zaoferowane im akcje. Nabyli ponad 12 mln nowych papierów oraz prawie 24,5 mln walorów sprzedawanych przez holding Carlo Tassara. Stopa redukcji zapisów w transzy inwestorów wyniosła po 5 proc.

Jedynym zgrzytem był fakt, że ostateczna cena akcji została ustalona na 57 zł. Na tym poziomie, według niepotwierdzonych informacji, znajdowała się dolna granica widełek cenowych. Zatem, biorąc pod uwagę ostateczną cenę sprzedaży i liczbę sprzedawanych akcji, wartość oferty publicznej Alior Banku sięgnęła 2,1 mld zł. Bank pozyskał ok. 700 mln zł. Reszta trafiła do Grupy Carlo Tassara.

Inwestorzy, którzy odpowiedzieli na zaproszenie instytucji i jej właściciela i kupili akcje w IPO, nie mogli narzekać. Na starcie pierwszej sesji (papiery zadebiutowały 14 grudnia) kurs wynosił 59,5 zł, czyli był o 4,4 proc. wyższy niż na rynku pierwotnym. W kolejnych dniach dalej piął się w górę, by po świętach sięgnąć 63 zł, co oznaczało 10,5-proc. zwyżkę. Inwestorzy rozważający inwestycję w Alior Bank muszą jednak liczyć się z tym, że do końca 2013 r. Grupa Carlo Tassara chce pozbyć się papierów, sprzedając je inwestorowi strategicznemu.

Mondi Świecie po 15 latach obecności na parkiecie opuściło w 2012 r. giełdę

Spowolnienie gospodarcze, które miało negatywny wpływ na wyceny rynkowe firm, zachęciło inwestorów strategicznych do podejmowania prób przejęcia kontroli nad niektórymi z nich. W kilku przypadkach próby okazały się skuteczne. W ten sposób giełdowy parkiet w 2012 r. opuściły TU Europa, przejęta przez firmy Talanx i i Meiji Yasuda, oraz Elstar Oils kupiony przez Archer Daniels Midland.

Najboleśniejszą stratą dla warszawskiego parkietu było jednak wycofanie z obrotu Mondi Świecie, kierowanego przez Macieja Kundę (na zdjęciu powyżej).

Pomorska spółka była notowana na GPW od 1997 r. Przez lata przyzwyczaiła inwestorów do systematycznej poprawy wyników. W ciągu 15 lat obecności na parkiecie jej przychody wzrosły z 0,7 mld zł do 2,7 mld zł w 2011 r. Zyski w tym okresie rosły średniorocznie o 40 proc. Znaczna ich część trafiała do podziału wśród udziałowców w postaci dywidendy.

Producent papieru, mimo posiadania inwestora strategicznego (Mondi International) i co za tym idzie niskiej płynności akcji, był ulubieńcem inwestorów finansowych. Dużymi pakietami papierów dysponowały m.in. ING OFE, Aviva OFE i Pioneer Pekao IM.

Wiosną 2012 r. główny akcjonariusz uznał jednak, że korzyści z bycia spółką giełdową są zbyt małe, by zrównoważyć koszty z tym związane, tym bardziej że Mondi Świecie ani razu nie skorzystało z możliwości, jakie daje notowanie na giełdzie i nie emitowało nowych akcji. Mondi International ogłosiło wezwanie, w którym chciało nabyć 34 proc. Mondi Świecie i zostać jedynym właścicielem firmy. Początkowo koncern oferował po 69 zł za każdy papier spółki. Potem podniósł cenę do 72 zł. Kwota okazała się wystarczająca, żeby wezwanie doszło do skutku.

Kolejnym krokiem, w połowie sierpnia, było wycofanie Mondi Świecie z obrotu na GPW. Przez to kapitalizacja giełdy zmalała aż o 3,5 mld zł.

Lotos dał zarobić w 2012 r. ponad 80 proc. Akcjonariusze Telekomunikacji Polskiej stracili jednak prawie  30?proc.

Przeszło 21-proc. wzrost indeksu WIG20 w poprzednim roku był w dużej mierze zasługą dynamicznych zwyżek kursów spółek surowcowych. Z tego grona najlepszą inwestycją okazały się papiery Lotosu, które podrożały o ok. 81,5 proc. Na podium znalazły się też KGHM (wzrost o blisko 73 proc.) i PKN Orlen (54,6 proc.).

Przez pierwszą połowę roku akcje gdańskiej petrochemii wcale nie były jednak ulubieńcem rynku. Większym wzięciem zaczęły się cieszyć dopiero po wakacjach. Do kupowania walorów zachęcały graczy poprawiające się wyniki finansowe koncernu. Szczególnie miłym zaskoczeniem okazały się dane za III kwartał. W tym okresie rafineria miała ok. 8,57 mld zł przychodów, czyli 12,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk operacyjny sięgnął 604 mln zł w porównaniu z 88 mln zł rok wcześniej. Zysk netto zbliżył się do 626 mln zł wobec 331,4 mln zł straty w III kw. 2011 r. Kurs Lotosu zareagował na raport 5-proc. zwyżką, bo dane okazały się znacznie lepsze, niż oczekiwał rynek i analitycy. Kolejne tygodnie nie zmniejszyły zainteresowania akcjami Lotosu, które  11?grudnia ustanowiły roczne maksimum na poziomie 43 zł. Wcześniej podobne poziomy oglądane były w połowie 2011 r.

W zupełnie innych humorach kończyli 2012 r. właściciele Telekomunikacji Polskiej. Ich majątki stopniały o prawie 30 proc., czyli znacznie więcej niż innych zeszłorocznych spadkowiczów z WIG20. Kolejny w rankingu Tauron stracił niespełna 12 proc., a PGE nieco ponad 10 proc.

Akcje narodowego operatora od lat uważane są za defensywne. To oznacza, że są bardzo dobrą lokatą w okresie bessy, bo są mało wrażliwe na informacje makroekonomiczne. Nie oznacza to jednak, że akcje Telekomunikacji Polskiej są niewrażliwe na informacje z wewnątrz firmy. Inwestorzy przez lata się przyzwyczaili, że spółka, mimo spadających przychodów i powolnego odpływu klientów, co roku hojnie dzieli się z nimi dywidendami (dlatego jest tak lubiana przez instytucje finansowe). Tymczasem w połowie października, na krótko przed publikacją wyników za III kwartał, zarząd TP poinformował, że obniża swoje szacunki odnośnie do wyników całorocznych, a co za tym idzie również kwotę, którą planował przeznaczyć do podziału wśród udziałowców. Zamiast 1,5 zł na akcję, zwykła dywidenda wyniesie 1 zł. W reakcji na to analitycy masowo zaczęli obniżać rekomendacje dla Telekomunikacji Polskiej, której kurs w ciągu kilku dni osunął się o ponad 20?proc.?i do końca roku nie zdołał odrobić tej straty.

LPP było w 2012 r. najlepszą spółką z mWIG40. Wartość rynkowa wzrosła o ponad 130 proc.

Gdy wiosną 2001 r. LPP debiutowało na warszawskim parkiecie, mało kto wieszczył mu, że odniesie aż tak ogromny sukces. W ofercie publicznej producent i dystrybutor odzieży (marka Reserved) sprzedał wówczas inwestorom 300 tys. akcji serii G po 48 zł. Pierwsze transakcje zawierano po 48,4 zł, co oznaczało ledwie 0,84-proc. zwyżkę.

Inwestorzy, których nie skusił symboliczny wzrost na debiucie i wciąż trzymają papiery w portfelach, są już milionerami. Kupując 11 lat temu akcje za 10 tys. zł (kwota wystarczyła do nabycia nieco ponad 208 sztuk), pomnożyli swój majątek 100-krotnie, czyli do 1 mln zł. Do tej kwoty należy dodać dywidendy, którymi LPP hojnie się dzieli  z właścicielami.

Skokowy wzrost wartości odzieżowej spółki to w dużej mierze efekt dynamicznej zwyżki notowań w 2012 r. Jeszcze w styczniu ub.r. mało kto przypuszczał, że notowania LPP mogą w ciągu 12 miesięcy podwoić wartość. 2011 r. nie był tak udany dla firmy. Kurs poruszał się wokół poziomu 2 tys. zł (plus minus paręnaście procent). Na pierwszej sesji w 2012 r. wynosił 2019,5 zł. W czerwcu przebił 3 tys. zł. Kolejna okrągła bariera,  4?tys. zł, pękła w drugiej połowie listopada. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia notowania ustanowiły historyczne maksimum na poziomie 4,8 tys. zł, co oznacza, że akcje LPP są najdroższe na GPW. Inwestorzy nie mają jednak co liczyć na split papierów. Nie chcą się na niego zgodzić założyciele spółki, czyli Marek?Piechocki i Jerzy Lubianiec. Podział wiązałby się z ryzykiem, że ich papiery, które dają im łącznie 64,2 proc. głosów na walnym zgromadzeniu, straciłyby uprzywilejowanie.

Na ostatnich zeszłorocznych sesjach kurs LPP poruszał się w przedziale 4,6–4,7 tys. zł. To oznacza, że od początku roku akcje podrożały o przeszło 130 proc.

Kolejna najlepsza spółka z mWIG40, czyli Azoty Tarnów, zyskała w tym czasie „tylko" 95 proc.

Niektórzy analitycy twierdzą, że akcje LPP powinny kosztować ponad 5 tys. zł. Powołują się na dobre wyniki firmy i doskonałe perspektywy rozwoju. Po trzech kwartałach LPP miało 2,262 mld zł przychodów, o 33 proc. więcej niż rok temu. Zysk netto wzrósł o 48 proc., do 206,4 mln zł. W całym roku, według szacunków analityków, zarobek ma sięgnąć ok. 330 mln zł.

Skarb Państwa, za pośrednictwem Azotów Tarnów, przelicytował Synthos w walce o Zakłady Azotowe Puławy

Atrakcyjne wyceny rynkowe sprawiły, że w 2012 r. na GPW miało miejsce ok. 30 wezwań do sprzedaży akcji. Kwoty, które wykładali wzywający, nierzadko sięgały setek milionów złotych. W niektórych przypadkach (m.in. TU Europa, Zakłady Azotowe Tarnów czy BGŻ) przekraczały nawet grubo 1 mld zł.

Największym wezwaniem ogłoszonym w poprzednim roku było jednak wezwanie ogłoszone przez Synthos na Zakłady Azotowe Puławy. Kontrolowana przez Michała Sołowowa firma chciała kupić 19,11 mln akcji chemicznej spółki, na czele której od kilku lat stoi Paweł Jarczewski (na zdjęciu). Synthos oferował, w pierwszym terminie zapisów, po 102,5 zł za każdy walor (po kilku dniach cena miała spaść do 98,85 zł). To oznacza, że cały 100-proc. pakiet Puław został wyceniony na prawie 1,96 mld zł.

Agresywny ruch Synthosu spotkał się z dużym oddźwiękiem rynkowym i społecznym. Załoga Puław lobbowała u głównego właściciela (Skarb Państwa), żeby nie sprzedawał papierów. Obawiała się, zapewne słusznie, masowych zwolnień.

Akcja odniosła skutek. Również kontrolowane przez państwo Azoty Tarnów ogłosiły kontrwezwanie, w którym zgłosiły gotowość nabycia 32 proc. akcji Puław (6,1 mln sztuk) po 110 zł. Ostatecznie inwestor zgromadził nieco ponad 10 proc. kapitału. Chce jednak zwiększyć zaangażowanie. Dlatego przygotował emisję nowych walorów dla udziałowców Puław. W zamian za jedną akcję swojej firmy będą mogli objąć 2,5 akcji Tarnowa. Komisja Nadzoru Finansowego już zatwierdziła prospekt emisyjny Tarnowa. Zapisy będą przyjmowane od 7 do 10 stycznia. Celem emisji jest zwiększenie udziału Tarnowa w kapitale Puław do poziomu nie mniejszego niż 60 proc.

Obie firmy, mimo że podpisały umowę o konsolidacji, mają zachować niezależność organizacyjną. Mają być również notowane na GPW (tak jak ma to miejsce z Policami, których właścicielem również są Azoty Tarnów). Nowa grupa (jest w trakcie zmiany nazwy na Grupa Azoty) będzie największą firmą chemiczną w Polsce i liczącym się graczem na naszym kontynencie i w świecie.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza