Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że branża producentów żywności i napojów ma charakter typowo defensywny, czyli innymi słowy, że cechuje się względną odpornością na wahania koniunktury gospodarczej. Żywność to generalnie dobro pierwszej potrzeby, na które popyt jest przecież w miarę stabilny. W ślad za tym powinno teoretycznie pójść mniejsze ryzyko związane z inwestycjami w akcje spółek z tej branży.
W praktyce tezy te, zwłaszcza w odniesieniu do zmian cen akcji, niekoniecznie okazują się trafne. Jak widać na wykresie, zmiany obliczanego przez nas indeksu branżowego są znacznie bardziej dynamiczne, niż zmiany indeksu WIG. W okresie poprzedniej hossy, trwającej w latach 2009–2011, wskaźnik sektorowy poszybował w górę o ponad 150 proc., zostawiając w tyle WIG. Niestety owa relatywna siła została w pełni utracona w okresie późniejszego przesilenia rynkowego, które skasowało prawie połowę wartości indeksu. Trudno w tej sytuacji upierać się przy twierdzeniu o defensywnym charakterze akcji spółek z branży. Skąd taka niespodzianka? Wydaje się, że najprostszym wytłumaczeniem jest fakt, że firmy z omawianego sektora w zdecydowanej większości cechują się niewielką lub co najwyżej umiarkowaną kapitalizacją giełdową. Właśnie z tego powodu dostrzec można wyraźne podobieństwo wykresu wspomnianego indeksu branżowego do giełdowego indeksu WIG-Plus gromadzącego prawie 80 małych firm, czy też obliczanego przez nas Nieważonego Indeksu Giełdowego obrazującego średnie zmiany kursów wszystkich spółek z GPW bez względu na kapitalizację. Mówiąc krótko, producenci żywności i napojów to w większości „MiSie" (małe i średnie spółki), i stąd wynika względnie duża zmienność ich notowań. Tym bardziej że, jak widać w poniższej tabeli, większość firm z branży otrzymała ujemne punkty za względnie niską płynność obrotu akcjami. Niska płynność to zawsze większe ryzyko skoków notowań.
Czekając na ożywienie
Wszystko to pokazuje, że losy wyczekiwanego przez inwestorów ożywienia gospodarczego nie są obojętne dla kursów akcji w sektorze. Trwalsza poprawa koniunktury powinna – wzorem roku 2009 – „wypchnąć" w górę notowania, być może nawet w tempie szybszym niż w przypadku spółek blue chips dominujących w składzie WIG. Na razie jednak indeks branżowy dopiero zaczyna odrabiać wcześniejsze dotkliwe straty. Kursy części spółek leżą na dnie bessy, a odbicie ich kursów jest słabo dostrzegalne w porównaniu ze skalą wcześniejszej przeceny. Do tego grona można zaliczyć Coliana, Dudę, Graala, Indykpol, Kruszwicę, Makarony czy też Mispol.
Jednocześnie omawiana branża jest na tyle liczna i urozmaicona, że inwestorzy nie powinni mieć trudności z wyborem interesujących spółek. Nasz ranking jest arbitralną próbą uporządkowania branży i ułatwienia takiego wyboru pod kątem różnych kryteriów. Zacznijmy od zestawu sześciu kryteriów finansowych, w ramach których oceniamy bieżącą i historyczną rentowność, a także systematyczność poprawy wyników w przeszłości, oraz płynność finansową. Tutaj niekwestionowanym liderem okazuje się Wawel. W odróżnieniu od omawianego przed tygodniem sektora bankowego, spółki o wysokiej punktacji nie dominują jednak niestety w całym zestawieniu. Firm, którym udało się przekroczyć pułap 30 pkt (czyli połowę z maksymalnej możliwej liczby punktów w kategoriach finansowych), jest zaledwie pięć. To tylko ponad jedna czwarta całej branży. Drugie oblicze sektora to dość liczne spółki, które otrzymały bardzo skromną liczbę punktów.
Finalnym etapem naszego rankingu jest analiza wycen rynkowych mierzonych wskaźnikiem cena/wartość księgowa. Od razu w oczy rzuca się ogromne zróżnicowanie wycen. Inwestorzy mają do czynienia zarówno ze spółkami wycenianymi przez rynek zdecydowanie poniżej rynkowej normy (obecnie mediana C/WK dla całej giełdy to niespełna 1,0), jak i takimi, które można według tego kryterium postrzegać jako bardzo drogie. W pierwszym przypadku mamy pięć spółek, które notowane są z C/WK w granicach 0,3–0,4, na drugim biegunie zaś jest wysoko wyceniany Wawel, a przede wszystkim Żywiec, który należy do najwyżej wycenianych na całej giełdzie z C/WK w okolicach astronomicznego poziomu 14.