Dobra grafika lepsza od słabego obrazu

Hossa panuje na rynku grafiki artystycznej. To prestiżowa dekoracja, czasami niezła inwestycja.

Aktualizacja: 08.02.2017 13:16 Publikacja: 03.08.2013 06:00

Za 39 tys. zł (wyw. 15 tys. zł) kupiono w Nautilusie akwatintę Mojżesza Kislinga „Kiki de Montparnas

Za 39 tys. zł (wyw. 15 tys. zł) kupiono w Nautilusie akwatintę Mojżesza Kislinga „Kiki de Montparnasse”. Artysta przeszedł do historii jako „książę Montparnassu”, ale wykształcił się na ASP w Krakowie.

Foto: Nautilus

130 tys. zł zapłacono w stołecznym antykwariacie bibiliofilskim Lamus za historyczną akwafortę Canaletta ze zbioru Barbary Piaseckiej-Johnson. To krajowy rekord cenowy, gdy chodzi o dawną grafikę.

Po 30 tys. zł kilka lat temu płacono na aukcjach za grafiki Brunona Schulza. Było to przed hossą na dzieła tego artysty, którą na naszym rynku wywołali zachodni klienci. Ile te same grafiki kosztowałyby dziś? Kolekcjonerzy prognozują, że ok.  50 tys. zł, a może nawet więcej.

20 tys. zł zapłacono w krakowskim antykwariacie Nautilus za grafikę „Alchemik" międzywojennego artysty Jana Gotarda.  Ta sama odbitka Gotarda w 1997 roku na aukcji osiągnęła wysoką wówczas cenę 5 tys. zł. Przykład ten pokazuje, że grafika może być również dobrym zakupem inwestycyjnym. Dla kolekcjonera lub inwestora podstawowym kryterium oceny jest rzadkość, uroda, technika wykonania, stan zachowania grafiki i renoma artysty.

Krakowski antykwariat Nautilus (www.artlist.pl) specjalizuje się w handlu grafiką artystyczną, ma najbogatszą ofertę. Do 2010 roku organizował dwie aukcje rocznie. Potem były cztery, w tym roku ma być osiem aukcji. To odpowiedź na rosnący popyt. Oferta Nautilusa podlega ostrej selekcji, ma wysoki poziom artystyczny, często są to obiekty muzealne. Nautilus ma ok. 200 stałych klientów, którzy na co dzień śledzą rynek grafiki.

Współczesną grafiką od czasów PRL handluje stołeczna Galeria Grafiki i Plakatu na Hożej.  Praktycznie grafiki dawne i współczesne dostępne są we wszystkich firmach i na jarmarkach staroci. Falsyfikaty (o nich na koniec) zalewają rynek i są wskaźnikiem rosnącego popytu, podobnie jak plaga tzw. serigrafii, które nierzadko są pospolitymi drukami.

Kupował geniuszy sztuki

Henryk Grohman (1862–1939), łódzki przemysłowiec, stworzył na początku XX stulecia wybitną kolekcję grafiki, którą ofiarował Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Narodowe zbiory wzbogaciło ok. 1300 dzieł kilkudziesięciu  artystów uważanych za geniuszy światowej sztuki, jak np. Henri de Toulose-Lautrec, Edouard Monet, Camille Pissarro, Edgar Degas, James Ensor, Felicien Rops, Max Liebermann. Jest tam również legendarna grafika „Krzyk" Edvarda Muncha.  Grohman dla relaksu  podróżował po świecie,  specjalnie odwiedzał pracownie i kupował  dzieła bezpośrednio od artystów. Czy może być coś lepszego od takiej przygody! Może to jest ten największy zysk, na jaki liczą nabywcy sztuki?

Do BUW Grohman podarował  także najlepsze grafiki polskich autorów, m.in.  Leona Wyczółkowskiego. Wielki przemysłowiec był hojnym mecenasem młodych polskich grafików. Ufundował dla nich nagrodę swego imienia. W 1911 roku w pierwszym konkursie pierwszą nagrodę zdobył Władysław Skoczylas,  późniejsza sława polskiej sztuki.

Są dziś w Polsce wybitni kolekcjonerzy grafiki. Warszawski adwokat Paweł Wasylkowski ma dzieła 89 polskich autorów. Najliczniej reprezentowani są np. Jan Stanisławski, Leon Wyczółkowski, Józef Pankiewicz, Jan Rubczak, Wacław Wąsowicz, Władysław Skoczylas, Wiktor Podoski, Andrzej Jurkiewicz. Jedna z ostatnio kupionych grafik to drzeworyt największy w dorobku Tadeusza Cieślewskiego syna, nosi tytuł „Rycina staromiejska" i ma wyjątkowo duże wymiary 43 na 30 cm, jak na dorobek tego artysty.

– Arcydzieła malarstwa są w muzeach. Trudno oczekiwać, że na rynku odkryte zostaną dobre nieznane  obrazy mistrzów pędzla.  Osobiście wolę mieć dobrą grafikę niż średni obraz. Co roku pojawiają się w handlu niespodzianki, prace dotychczas nieznane – mówi Paweł Wasylkowski. W zeszłym roku miał w kolekcji prace 87 autorów. Zatem zbiór rośnie.

Z kolei menedżer Andrzej Sobol zaczął zbierać w połowie lat 90., po tym jak obejrzał  fragment  kolekcji grafiki Henryka Grohmana w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Kiedy kolekcjoner był jednym z prezesów firmy komputerowej ABC Data, to w służbowym gabinecie prezentował kilkadziesiąt świetnych polskich grafik, np. prace wspomnianego Władysława Skoczylasa, który zwyciężył w I Konkursie im. Henryka Grohmana.

Jakie znaczenie dla biznesu ma artystyczny wystrój  służbowego gabinetu?

– Sztuka w służbowym gabinecie zbliża ludzi. Buduje wyobrażenie na temat firmy, na temat jej pracowników. Z naturalnych powodów zaczynamy myśleć o nich inaczej. Splendor dzieła sztuki spływa na kolekcjonera i na jego otoczenie. Zagraniczni goście zatrzymywali się przed konkretnymi pracami i zadawali pytania. Wtedy spotkanie służbowe  rozpoczynało się od krótkiego oprowadzenia i objaśnienia – zanotowałem słowa kolekcjonera.

Gdybym dziś debiutował na rynku grafiki, zacząłbym od dzieł współczesnego klasyka Tadeusza Michała Siary (ur. 1941). Artysta stworzył słynny cykl akwafort  „Listy z podróży" (ceny ok. 600 zł). Od 1975 roku powstało ok. 100 listów np. z Paryża, Wrocławia, Norymbergi, Kazimierza Dolnego.  Artysta odwiedza jakieś słynne miasto, szkicuje fragmenty krajobrazu, dzieła dawnej sztuki i architektury określające tożsamość miejsca. Tak powstają pełne metafor, szkicowe relacje z podróży, gdzie obraz wzbogacony jest możliwym do odczytania listem. Warto poznać listy,  reprodukowane w albumie i katalogach muzealnych (www.siaratm.pl). W Muzeum Sztuki w Legnicy trwa monograficzna wystawa artysty.

Grafika jest techniką powielaną. Przez to bywa  lekceważona, bo nie jest dziełem unikatowym.  Odbitki w różnych technikach (np. staloryt, miedzioryt, linoryt), mają różne nakłady. Ze stalowej płyty autor wykonać może więcej odbitek niż w technice fluoroforty, gdzie obraz odbijany był z kruchej płyty szklanej (zwykle 5 odbitek). Jasne definicje technik graficznych znajdziemy w popularnym „Słowniku Terminologicznym Sztuk Pięknych" wznawianym przez PWN.

Plaga falsyfikatów

Teraz o zagrożeniach! Na rynku krążą falsyfikaty. Prace anonimowych artystów, utrzymane w duchu dzieł mistrza, sygnuje się nazwiskiem mistrza. Druki lub kserokopie sprzedaje się jako litografie. Nawet tzw. renomowane domy aukcyjne i  galerie sprzedają grafiki np. Józefa Gielniaka, których Gielniak nie odbijał i nie sygnował! Zdarza się, że niepowołane osoby mają dostęp do form drzeworytniczych lub blach, z których autor odbijał miedzioryty, produkują odbitki i podpisują podrobionym nazwiskiem autora.

Domy aukcyjne nierzadko handlują drukami, które wystawiane są jako grafika. Sprzedawano  rzekomo litografie Paula Gauguina, Modiglianiego lub Chagalla. Najczęściej była to popularna na Zachodzie tzw. grafika hotelowa, czyli wielkonakładowe druki wykorzystywane do dekoracji pokoi w hotelach, uszlachetnione wytłoczonym w papierze znakiem towarowym firmy, która zdobyła zezwolenie na reprodukcję obrazu danego artysty.

Oficjalnie zaczyna się handlować w Polsce także drukowanymi  reprodukcjami obrazów współczesnych naszych malarzy. Mają one określony nakład, każda reprodukcja jest numerowana ołówkiem i sygnowana przez artystę, co upodabnia je do grafik. Takie obiekty, zależnie od formatu, oferowano po ok. 1–2  tys. zł. Są to jednak tylko druki, nic więcej!

Namnożyło się na krajowym rynku  tak zwanych serigrafii. Przed zakupem warto zastanowić się, czy mają one coś wspólnego z techniką serigrafii, zdefiniowaną we wspomnianym „Słowniku Terminologicznym Sztuk Pięknych"? Może to zwykłe  druki, a nie serigrafie!

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie