– Podstawowym błędem niedoświadczonego inwestora jest kierowanie się emocjami – uważa Artur Kaźmierczak, prezes zarządu firmy Mzuri Investements. – Koronny przykład to postawa: „jak ja bym tu nie chciał mieszkać". A jest to naprawdę bez znaczenia. Mało kto chciałby mieszkać w ciasnym pokoju hotelowym, a mimo to wiele hoteli to świetny biznes. Mieszkania są towarem pierwszej potrzeby. Jeśli kogoś nie stać na 200 czy 120 mkw., musi się zadowolić 20-metrowym lokalem na parterze, od północy, nawet gdy sam jego właściciel nie chciałby w nim żyć.
Kosztowne pustostany
Zdaniem Bartosza Turka, kierownika działu analiz w Lion's Banku, głównym problemem początkujących inwestorów jest niewłaściwe oszacowanie wartości nieruchomości. Płacą za wysoką cenę za mieszkanie, a potem źle kalkulują stawki najmu. – Za mieszkanie kupowane na wynajem przepłacić jest łatwo. Inwestora może skusić choćby ładny widok z okna. Jednak najemcy niekoniecznie będą chcieli płacić za niego wyższy czynsz – przestrzega Bartosz Turek. Wygórowana stawka najmu może spowodować, że mieszkanie będzie stało puste. – A pustostany są bardzo kosztowne – mówi analityk z Lion's Banku.
Także Sebastian Janicki, wiceprezes agencji Atlanti Nieruchomości, ocenia, że najczęstszą wpadką inwestorów amatorów jest przeszacowanie wartości nabywanych nieruchomości. – O ile porównywanie podobnych mieszkań jest stosunkowo łatwe, o tyle obliczenie dochodowości to już zadanie skomplikowane, nawet dla profesjonalisty – tłumaczy Sebastian Janicki. – Powodem jest często brak danych o czynszach, które są podstawą takiej wyceny – dodaje. Ważny jest też cykl koniunkturalny. – Może się zdarzyć, że niedoświadczony inwestor kupi nieruchomość w fazie silnego wzrostu, na tzw. górce cenowej. I taka transakcja może się szybko okazać wpadką – przestrzega wiceprezes Atlanti Nieruchomości.
Również Bartosz Turek zwraca uwagę na właściwą kalkulację rentowności. – Pod uwagę trzeba wziąć wszystkie koszty – transakcyjne, remontu, opłaty administracyjne, opłaty za użytkowanie wieczyste. Trzeba też przyjąć racjonalny czas, w którym mieszkanie nie będzie wynajęte. Dopiero tak skalkulowana rentowność może pokazać, ile pieniędzy z wynajmu faktycznie zostanie na koncie inwestora – tłumaczy analityk Lion's Banku. Podkreśla, że z punktu widzenia inwestora mieszkanie generuje koszty od momentu, kiedy je kupił. Wpływy generuje zaś tylko wtedy, gdy mieszka w nim lokator związany umową najmu. Największą troską inwestora jest to, by różnica pomiędzy okresami generowania kosztów i wpływów była jak najmniejsza.
– Przyjmijmy, że mieszkanie warte 300 tys. zł można wynająć za 1600 zł miesięcznie, co po potrąceniu kosztów administracyjnych i podatków daje 1200 zł na rękę – tłumaczy Bartosz Turek. – Jeśli właściciel wynajmuje lokal przez 12 miesięcy, to jego zysk wyniesie 14,4 tys. zł, czyli 4,8 proc. wartości nieruchomości. Wystarczą jednak dwa miesiące pustostanów, aby zysk z wynajmu, po potrąceniu comiesięcznych kosztów, spadł do 11 tys. zł, a rentowność netto stopniała do 3,7 proc.